Nieskończona miłość do sosenki i najmłodszej Olsenki! Mokry sen fanów Elizabeth Olsen (czyli mój) w końcu się ziścił. Pojawił się kolejny serial, w którym to najmłodsza z tej popularnej rodziny gra pierwsze skrzypce. Miłość i śmierć uraczyła nas bardzo intrygującym i zarazem kontrowersyjnym finałem. Jak wypadł najnowszy serial HBO Max?
Najnowszy serial od HBO Max,
Miłość i śmierć, jest oparty na faktach. Opowiada historię Candy Montgomery, która zamordowała swoją sąsiadkę i została uniewinniona. Tytuł porusza wątki romansu głównej bohaterki z mężem zabitej, Allanem Gorem, oraz prezentuje proces sądowy związany z tą zbrodnią.
fot. kadr z serialu Miłość i śmierć (HBO Max)
Wokół serialu narobiło się wiele zamieszania, gdy jego produkcja została potwierdzona. W tym samym czasie zadebiutował inny tytuł, który również poruszał tematykę tego traumatycznego wydarzenia i nosił nazwę
Candy - Śmierć w Teksasie. W celu zorientowania się w temacie, postanowiłem spróbować obejrzeć ten serial, ale niestety nie był w stanie mnie wciągnąć. Miałem trudności między innymi z przekonaniem się do średniej gry aktorskiej Jessiki Biel (choć charakteryzacja była o wiele lepsza niż w serialu HBO Max) oraz fatalną narracją. Nie zrozumcie mnie źle, Jessica Biel to dobra aktorka, ale nie poradziła sobie w tym konkretnym serialu. Niemniej jednak, dla celów poznania fabuły i weryfikacji faktów, zacząłem czytać różne artykuły i słuchać podcastów związanych z Candy. Muszę przyznać, że HBO poważnie podeszli do tego tematu w serialu
Miłość i śmierć. Doskonale oddali klimat tamtych lat i zachowali autentyczność. Oczywiście, istnieją pewne zmiany scenariuszowe względem rzeczywistości, ale są one wprowadzone tylko po to, aby dodać więcej dramaturgii. Przypominam, że jest to serial fabularny, a nie dokument o morderstwie Betty Gore.
Nikt nie będzie zaskoczony faktem, że obsada tego serialu jest naprawdę imponująca. Elizabeth Olsen po raz kolejny udowadnia, że wspaniałą aktorką jest. Nie będę tu wspominał o jej wybitnej roli jako Scarlet Witch w produkcjach Marvela, ale warto zauważyć jej talent m.in. w filmie
Oldboy. Zemsta jest cierpliwa (nie będę się wypowiadał na temat jakości tego filmu, ale Elizabeth tam rządzi). Tutaj również radzi sobie znakomicie. Potrafi wydobrzeć ogrom negatywnych emocji, jednocześnie zachowując psychopatyczną powagę. Jej kreacje są po prostu wybitne. Równie godny pochwały jest Jesse Plemons, którego możemy kojarzyć z roli Todda Alquista w
Breaking Bad. Genialnie oddaje postać, w pewnym sensie dziwną, ale jednocześnie bardzo uroczą Allana Gore'a. Potrafi wydobyć emocje i przekonać widzów. I proszę Państwa, to naprawdę bardzo dobry aktor, który udowodnił, że potrafi zagrać wiele różnych ról.
Drugi plan również wypada bardzo dobrze, choć czasami chciałoby się zobaczyć dłużej kilka twarzy. Szczególnie chciałbym wspomnieć o Krysten Ritter, która wciela się w postać Sherry Cleckler, przyjaciółki głównej bohaterki. Chciałbym to podkreślić wielokrotnie, ale mam wrażenie, że Ritter jest trochę zapomnianą postacią. Wszyscy kojarzą ją z rolą Jane w
Breaking Bad lub Jessiki Jones. O niej mało się słyszy, ale kiedy już zagra, robi to znakomicie. Bardzo brakuje mi jej obecności w innych dobrych filmach. Pozytywne wrażenie wywarł na mnie także Patrick Fugit, który wciela się w postać Pata Montgomery'ego. Jego charakteryzacja jest naprawdę świetna. Gdybym nie sprawdził obsady, nie uwierzyłbym, że to właśnie on. Kiedy dowiaduje się o słynnym romansie Candy i Allana, bardzo mi go żal i smutno było patrzeć na jego załamanie. To rodzaj emocji, które chcę doświadczać.
Czy
Miłość i śmierć jedynie mlekiem i miodem płynie? Niestety, nie. Pomimo że jest więcej zalet niż wad, możemy dostrzec pewien nieprzyjemny fakt, że tytuł stara się ukazać Candy Montgomery w korzystnym świetle. Czasami rzeczywiście widzimy momenty, w których jej postać jest piętnowana, ale jest to marginalne. Przedstawia się ją jako słabą i zmuszoną do działań kobiety. Oficjalna wersja mówi, że została uniewinniona. I dobrze, możemy wierzyć, że działała w samoobronie. Jednak fakt, że zdradzała swojego męża, nie maluje jej w najlepszych barwach.
fot. kadr z serialu Miłość i śmierć (HBO Max)
Miłość i śmierć to dość specyficzny serial o wydźwięku, który może nie przypaść do gustu każdemu. Jest to rodzaj amerykańskiego dramatu kryminalnego z elementami thrillera, ale o niekonwencjonalnej narracji. HBO udowadnia swoje umiejętności w tworzeniu seriali i jest to widoczne. Miałem obawy, ale ostatecznie produkcja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Co tu dużo mówić? Bądźcie ostrożni wobec swoich sąsiadów!
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.