Ślepnąc od świateł do pewnego czasu jawiło się jako projekt obarczony dużą tajemnicą. Pamiętamy jakiś czas temu pojedyncze wzmianki, że projekt na podstawie książki Żulczyka powstaje, że zagrają w nim Więckiewicz i Pazura etc. jednak dość szybko serial schował się głęboko do szafy. Cisza, jaka zapanowała, kazała wręcz zastanowić się, czy z projektem nie stało się coś złego, czy przypadkiem nie został porzucony. Twórcy jednak pracowali nad nim w ciszy, a w sierpniu po długim okresie bez informacji sieć obiegł trailer. Trailer świetny i dający nadzieję na kawał udanej produkcji. Pordukcji, której dzięki uprzejmośći HBO Polska miałem okazję zobaczyć już pierwsze trzy odcinki. A teraz chciałbym podzielić się wieloma wrażeniami.
Od razu widać jak bardzo
Ślepnąc od świateł będzie różnić się od innych polskich produkcji przeznaczonych do telewizji. Zazwyczaj bowiem, nawet jeśli narkotykowe tematy są ich ważnym punktem, wchodzą one weń troszeczkę naokoło. Nie pokazują za wiele, więcej się o nich mówi, niż widzi, postaci dilerów rzadko poznajemy. Tu takowy waży
działki swojego towaru już w pierwszych kadrach. Mieszkanie, w którym to robi, jest sterylne, a on sam posługuje się pseudonimem artystycznym wziętym ze swego imienia, wszyscy bowiem wołają do niego po prostu Kuba. Kuba zaopatruje w biały proszek elity Warszawy. Przy czym mówiąc elity nie mam raczej na myśli rankingu wybierającego człowieka roku, a raczej tych, którzy mają w stołecznym mieście najbardziej zapracowane nosy. Jeździ po mieście, rozwozi prezenty, odbiera zapłaty. A przy okazji jest cichym i myślącym o swej roli w świecie człowiekiem. Widzi kulisy warszawskiego
życia sukcesu i na tej podstawie wysnuwa własne wnioski.
W rolę Kuby wciela się Kamil Nożyński i przy nim można się na chwilę zatrzymać. Jest to jego pierwszy występ na ekranie, wcześniej mogliście kojarzyć go jako rapera składu Dixon 37 znanego w światku jako Saful. Nie jest to jednak występ mający na celu tylko przysporzenie dodatkowych widzów serialowi. Aktor został wybrany do postaci, a na ekranie pokazuje, że był to wybór bardzo dobry, przynajmniej na razie. Nieopatrzona twarz w roli cichego bohatera celebrytów wypada znakomicie. Nigdy się nie rzuca w oczy, jest spokojny, a twarz wyraża mnóstwo sprzeczności, jakie tkwią w tym bohaterze. Dawno nie widziałem tak dobrego castingu, przy tak dużej dawce nieoczywistości, jaka za nim szła.
Jednak o ile na front twórcy wystawiają człowieka w dużej mierze dla widzów anonimowego, tak na drugim planie wolą już poszaleć. Mamy tu znane twarze w swoich nieznanych wcieleniach. Jan Frycz, Robert Więckiewicz, Cezary Pazura czy Janusz Chabior pełnią na początku większe role, a każda z nich jest nieoczywista i daje się zapamiętać stopniem przerysowania, jaki muszą ograć Ci aktorzy. Łysy psychopata Darek czy ćpun celebryta Pazury to postacie potężnie przerysowane, a jednocześnie w klimacie serialu znakomicie pasujące i kontrastujące z głównym bohaterem. Czasami wręcz wydaje się, że są oni wytworem jego wyobraźni i tego, jak to on widzi świat. A może nie do końca jest to takie głupie…
Przyczepić się można głównie do struktur wszystkich trzech pierwszych odcinków. Każdy z nich jest inny niż kolejny, jednak nie zawsze
inny w dobrym sensie. Pierwszy to sprawa czysto ekspozycyjna, w drugim mnóstwo czasu zabiera wizyta na planie rapowego teledysku, a w trzecim wydłużona na siłę scena spotkania Więckiewicza i Frycza. Ogląda się to w dużej mierze nieźle, jednak do momentu kiedy człowiek nie zacznie się orientować, że tej historii w sumie nie było tu za dużo. Intrygujący świat, coraz bardziej intrygujące sceny, ale mało fabuły. A jeszcze trzeci epizod kończy się cliffhangerem z prawdopodobieństwem gdzieś pomiędzy szóstką w totka a naszym mistrzostwem świata. W piłce nożnej oczywiście.
Ślepnąc od świateł to jednak cały czas intrygujący projekt, kolejny na który zwrócimy baczną uwagę tej jesieni. Serial jak na razie co prawda intryguje bardziej formą niż treścią, jednak i na rozwinięcie tego drugiego ma sporo czasu, który teraz może dobrze wykorzystać. Dlatego też warto będzie zasiąść w dniu premiery (datowanym na 27 października) i dać mu szansę. Choćby dla samych aktorów i ról, jakie akurat tutaj proponują.
Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.
Kontakt pod [email protected]