Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Sex Education - recenzja 3. sezonu serialu Netflixa

Autor: Monika Sterkowiec
22 września 2021

W 2021 roku wciąż potrzebujemy serialu Sex Education. Gdy dostajemy filmy i seriale przedstawiające toksyczne, niebezpieczne relacje jako wzorcowe, gdy bardzo dobrze ma się patriarchalne myślenie i stereotypowe postrzeganie płci. Gdy kobiety mają rodzić dzieci za wszelką cenę, a mężczyznom nie wolno prosić o pomoc.  Gdy przekaz płynący z ekranów nie pozwala ludziom być sobą. Potrzebujemy Sex Education w Polsce w 2021 roku, a to jest tylko recenzja trzeciego sezonu brytyjskiego serialu Netflixa.

Minęły dwa lata, odkąd pierwszy raz zobaczyliśmy na ekranie Asę Butterfielda w roli Otisa – chłopaka, który o seksie wiedział wszystko, tylko nie z doświadczenia – poznaliśmy jego najlepszego przyjaciela, geja Erica (Ncuti Gatwa) oraz dołączyliśmy do niezbyt legalnego przedsięwzięcia, jakim była poradnia seksuologiczna dla uczniów liceum w Moordale, wspólnie z buntowniczą Maeve (Emma Mackey). W tym czasie okazało się, że udzielając pełnych zrozumienia i wsparcia porad na temat seksu i związków, można nie tylko zarobić, lecz także realnie pomóc nastolatkom w przejściu przez burzę hormonów. Serial poruszał wiele wcale niełatwych tematów, między innymi nastoletniej ciąży, aborcji, chorób wenerycznych i molestowania, do wszystkiego podchodząc ze zrozumieniem, bez moralizatorstwa. Równocześnie był po prostu serialem o nastolatkach, z różnorodnymi postaciami i  odpowiednio dramatyczną fabułą, od której nie sposób było się oderwać.
Sex Education
Netflix
Końcówka drugiego sezonu zostawiła bohaterów w momentach przełomowych, a widzów w napięciu oczekujących, co będzie dalej. Otis i Maeve mogli wyznać sobie wielkie uczucie, ale na ich drodze pojawił się chłopak na wózku z niezbyt czystymi intencjami, w szkole wybuchł wielki skandal na tle seksualnym, co doprowadziło do zwolnienia dyrektora, Eric rozpoczął oficjalnie swój związek z Adamem (Connor Swindells), mimo ich wcześniejszej niejednoznacznej relacji, a matka Otisa, Jean (Gillian Anderson) w wieku 48 lat dowiedziała się, że jest w ciąży. Odpowiedzi na wszystkie niepewności przynosi trzeci sezon.

Zobacz również: Szpital Nowy Amsterdam – recenzja 2. sezonu serialu medycznego!

Najnowszy sezon Sex Education podejmuje stare wątki, ale też wprowadza kilka nowych. Różni się też znacznie od poprzednich dwóch – relacja pomiędzy Otisem i Maeve, która wcześniej była główną historią, schodzi z pierwszego planu. Nie znika całkowicie, po prostu staje się jednym z wielu wątków. Twórcy spokojnie mogą sobie na to pozwolić, bo wprowadzone wcześniej do serialu postaci są na tyle oryginalne, że pójście za którąkolwiek z nich prowadzi do ciekawej opowieści. Wątek Otisa i Maeve nie jest też aż tak dramatyczny, żeby pociągnąć cały sezon – i to jest ok. Każde z nich ma zresztą inne związki i problemy, które serial eksploruje. Wielowątkowość sprawia trochę jednak, że historia wydaje się mniej spójna - szczególnie to widać wśród uczniów, którzy choć nadal chodzą do jednej szkoły i jednej klasy, wydają się być kompletnie ze sobą niezwiązani. Do tego stopnia niezwiązani, że nikt nie zwraca uwagi na brak dwóch osób w autokarze podczas szkolnej wycieczki.
Sex Education Dua Saleh
Netflix
W trzecim sezonie pojawiają się dwie zupełnie nowe postaci, a każda z nich ma swój rozbudowany wątek. Pierwsza – osoba niebinarna o imieniu Cal (Dua Saleh). Wprowadza do serialu temat postrzegania tożsamości przez pryzmat płci, porusza różne problemy z tym związane, od braku bezpiecznego miejsca do przebierania się do roli w związku. Cały wątek, jak i sama postać są po prostu fantastyczne. Druga nowość – dyrektorka liceum w Moordale, Hope Haddon (Jemima Kirke), która obejmuje posadę na początku roku szkolnego i wprowadza ogromne zmiany w szkole. Ten wątek jest zdecydowanie mniej fantastyczny, nie tylko dlatego, że Hope to faszystka najwyższej próby. Przede wszystkim w takim miejscu jak Moordale w takiej konwencji serialu, którą znaliśmy do tej pory, nowa dyrektorka wydaje się koszmarnie przerysowana i nieprzystająca do zastanej rzeczywistości. Nie wierzę, że ktoś tam zrobiłby ją dyrektorką, a nawet jeśli, to nie wierzę, że uczniowie i rodzice nie wynieśliby jej stamtąd po pierwszym miesiącu urzędowania. Trzeba jednak przyznać, że potrafiła wzbudzić duże emocje.

Zobacz również: Pani Dziekan – recenzja miniserialu Netflixa z Sandrą Oh

Miasteczko Moordale to bańka, od pierwszego sezonu jest jasne, że nie jest prawdziwe. To miejsce, w którym nawet nastolatkowie potrafią rozmawiać ze sobą jak dorośli po latach terapii, w którym niemalże wszyscy komunikują swoje potrzeby, w którym każdy udziela fantastycznie brzmiących i przydatnych rad, w którym ludzie wiedzą, że szczera rozmowa potrafi rozwiązać wiele problemów. A przede wszystkim to miejsce, w którym ludzie podchodzą do siebie ze zrozumieniem i wsparciem. Mam wrażenie, że to wszystko najbardziej widać właśnie w trzecim sezonie. Czy jest to kompletnie nierealistyczne i przerysowane? Oczywiście, że tak. Ale jest na tyle (właśnie!) szczerze, bez nadęcia i po prostu miłe, że serial się świetnie ogląda. W końcu po latach oglądania na ekranie chronicznego braku komunikacji większe stężenie zdrowych relacji w jednym serialu nikomu nie zaszkodzi. Ilustracja wprowadzenia: Netflix, Sex Education

Wykształciła się, żeby pisać o filmach, więc to robi. Gdyby mogła, nie wychodziłaby z sali kinowej. Ogląda filmy we wszystkich gatunkach, ale najbardziej lubi czarne komedie, animacje i rzeczy tak absurdalne, że nie wiadomo, czym są.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.