Największą zaletą drugiego sezonu Daredevila bezsprzecznie jest Punisher. Nie bez powodu antybohater otrzymał od Netfliksa prezent w postaci własnego serialu, na który fani już czekają z niecierpliwością. Telewizyjna ekranizacja komiksu o Śmiałku z Hell's Kitchen jest zdecydowanie lepsza od jej kinowego poprzednika. Fabuła zbudowana jest na wielu poziomach, bohaterowie są ciekawie przedstawieni, a realizacja stoi na najwyższym poziomie. Szkoda, że Luke Cage nie może się pochwalić podobnymi zaletami.
Dzięki Jill Solloway i jej serialowi, Amazon tak naprawdę zaistniał na serialowych salonach. Nagrody dla samego Transparent, jak i Jeffreya Tambora są tego dowodem. Historia Maury Pfefferman nie jest tym, czego spodziewa się przeciętny fan seriali. Spokojnie można założyć, że serial o osobie transpłciowej będzie pochwałą w kierunku całej społeczności LGBT. Tak nie jest. Bohaterowie Transparent nie są idealni, bywają samolubni, egocentryczni i samotni. Niektórzy z nich nie wiedzą, czego tak naprawdę chcą. Taki obraz psychologiczny rodziny, która przechodzi przez ogrom zmian, jest po prostu normalny i zwyczajny i w tym właśnie tkwi niesamowity charakter serialu.
Po drugim sezonie wielu mogło zakładać, że trzeci nie sprosta oczekiwaniom. Tak się nie stało. W nowych odcinkach można znaleźć świeżość, a to za sprawą wizyty głównego bohatera w Wenecji oraz obecnością operowej diwy, w którą wcieliła się sama Monica Bellucci. Największym plusem Mozart in the Jungle jest jego obsada. Gael Garcia Bernal, Lola Kirke, Monica Belucci, Malcolm McDowell – wszyscy sprawiają, że serial Amazona jest tym, na co z niecierpliwością czekamy każdego roku. Wśród bohaterów znajdziemy ludzi różnych, którzy nawet mogą nie pałać do siebie sympatią, ale łączy ich jedno – miłość do muzyki. I to właśnie ona sprawia, że serial Amazona przyciąga jeszcze bardziej.
Prawdziwą siłą Wikingów są (i od zawsze były) barwne, charyzmatyczne postacie, mogące z powodzeniem toczyć boje z każdym obecnie serialem i nie najeść się przy tym wstydu. Prym wiedzie tutaj oczywiście Ragnar Lothbrok, którego charakter chyba do samego końca będzie ulegać ciągłym przewartościowaniom wskutek kolejnych wydarzeń. Jesteśmy świadkami tworzenia się jednej z najbardziej kompleksowych i niejednoznacznych postaci w historii telewizji. O historycznym Ragnarze mamy w wielu miejscach ledwie strzępki informacji – chwała autorom scenariusza, że nie próbowali na siłę dopasowywać się do zastanych faktów, tylko wespół z mistrzowskim Fimmelem wykreowali kogoś na miarę prawdziwej legendy. A jednocześnie postać z krwi i kości, popełniającą błędy i zbaczającą ze ścieżki.
Po blisko 20 latach amerykańska widownia ponownie zasiadła przed telewizorem, aby obejrzeć najbardziej popularny proces w historii popkultury. Nowa antologia Ryana Murphy’ego to prawdziwe dzieło sztuki. Pierwszy sezon American Crime Story jest serią przemyślaną w najdrobniejszym szczególe, ma fantastyczną obsadę i porusza ważne sprawy społeczne. W dziesięciu odcinkach zagłębiliśmy się w kulisy sprawy O.J. Simpsona, który w 1994 roku został oskarżony o zabicie byłej żony – Nicole Brown Simpson i jej przyjaciela – Ronalda Goldmana.
Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.