Serial jest doskonale dopracowany nie tylko pod względem fabuły czy aktorstrwa. House of Cards to również majstersztyk techniczny. Całość jest zrealizowana w bardzo spójny sposób, na wyróżnienie zasługuje bardzo spójna odsłona wizualna tego dzieła. W większości kadrów dominuje symetria i ład, muzyka (zwykle klasyczna choć pojawiają się też np. wstawki jazzowe) stanowi zgrabne i delikatne tło, które pojawia się bardzo rzadko, ale pięknie podkreśla najistotniejsze sytuacje (w myśl zasady "mniej znaczy więcej"). Podobnie rzecz ma się z wyróżnieniem pierwszego planu lub ukazywaniem nam dialogów - wszystkie zbliżenia stanowią piękne dopełnienie wymawianych przez aktorów kwestii. O odtwórcach poszczególnych ról nie ma się co rozpisywać: wszyscy zrobili świetną robotę.
Właśnie w 2016 roku HBO w końcu znalazło następcę wspomnianej wyżej Gry o Tron. Każdy kolejny epizod Westworld był pożywką dla fanów serii, którzy w mediach społecznościowych i na forach snuli teorie na temat tajemniczego parku rozrywki. Realizacja stoi na najwyższym poziomie, a efekty specjalne i przywiązanie do szczegółów robią ogromne wrażenie. Niestety, jak przy każdym tego typu sukcesie, są też widzowie nieprzekonani do fenomenu Westworld. Produkcja polaryzuje fanów i nie znajdziemy wśród nich tych, którzy podejdą do serialu obojętnie - nie wspominając już o kolejnych sezonach.
Kto by się spodziewał, że Jude Law w roli papieża będzie tak hipnotyzujący? Pius XIII to głowa kościoła katolickiego, na dodatek pełna sprzeczności. Z jednej strony przebiegły, z drugiej naiwny, pełen współczucia oraz bezwzględny i egoistyczny, a do tego wszystkiego z zachciankami jak małe dziecko i dyktatorskimi zapędami. Największym plusem The Young Pope jest właśnie Jude Law, ale i on nie zagrałby tak dobrze, gdyby główny bohater nie został tak napisany. Wobec obecnego papieża Franciszka, ten serialowy jawi się jako ten, który przyczyniłby się do końca chrześcijaństwa, jakie znamy.
Orange is the New Black jest jednym z tych seriali, w których każdy kolejny sezon jest lepszy od poprzedniego. W tegorocznym jeszcze bardziej zagłębiono się w historię każdej osadzonej w więzieniu. Pomimo mnogości bohaterek, każda dostała swoje 5 minut. Dodatkowo skupiono się na problemach społecznych, które gnębią amerykańskie społeczeństwo. Na małej przestrzeni znalazły się kobiety, które mogą pochwalić się różnym pochodzeniem, religią, wyglądem czy orientacją seksualną i poglądami. Wprowadzając postać wzorowaną na Marcie Stuart, zaznaczono też jaka przepaść istnieje pomiędzy tymi najbogatszymi i najbiedniejszymi obywatelami USA. Kiedyś House of Cards uważane było za najlepszy serial Netfliksa. Teraz na to miano obok Stranger Things zasługuje Orange is the New Black, które z każdym rokiem zachwyca i zadziwia coraz bardziej.
Wtedy narodził się jeden z największych hitów Netflix. Po premierze Stranger Things w mediach społecznościowych huczało od opinii i teorii na temat tego, co wydarzyło się w serialu. Wszyscy znaleźli ulubionych bohaterów, a podczas Halloween na pewno spotkaliście kilka Jedenastek. Stranger Things to lata 80. w ich rozkwicie i hołd w kierunku takich klasyków, jak Goonies, Gremliny albo E.T. Przywiązanie do szczegółów jest zadziwiające – od muzyki, charakteryzacji i garderoby, po wystrój wnętrz i wszechobecne easter eggi. Scenariusz napisano w taki sposób, aby stopniowo angażował widza i ten nie mógł przerwać oglądania. Stranger Things liczy 8 odcinków, ale nie traktowałabym go jak serialu w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Tekst stworzony przez Katarzynę Janicką, powstał we współpracy z Aleksandrą Kumalą i Tomaszem Rewersem, zaktualizowany przez Szymona Góraja
Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.