Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Franz Kafka - recenzja polskiego kandydata do Oscara! Najbardziej czeski polski film

Autor: Łukasz Kołakowski
27 września 2025
Franz Kafka - recenzja polskiego kandydata do Oscara! Najbardziej czeski polski film

Chyba nikt, kto obserwuje z zainteresowaniem sezon oscarowy i kandydatów, których poszczególne kraje zgłaszają do kategorii Najlepszy Film Międzynarodowy nie ma wątpliwości, że to nie jakość tych produkcji jest kluczowym kryterium. Trzeba znaleźć takie dzieło, które oprócz tego, że jest dostatecznie dobre, to jeszcze stanowi mieszankę nazwiska, które jakoś tam się obija o uszy zachodniej widowni i tematyki, która może ponieść i zaciekawić. 

Piszę o tym nie dlatego, żeby w jakiś sposób rozwodzić się nad wyborem, a z uwagi na fakt, że przysłuży się to powiedzeniu, jakim filmem jest Franz Kafka. Jeśli znaleźć bowiem ludzi, którzy nawet mimo światowej sławy nie nadają się do prostego przekładania życiorysów na ekran w filmie biograficznym, to w takiej hierarchii pisarze będą bardzo wysoko. Ich fach jest bardzo niewizualny, dlatego też filmową formę trzeba urozmaicić.

fot. Marlene Film Production

Kolejny już oscarowy kandydat Agnieszki Holland, tym razem paradoksalnie polski, choć chyba jeszcze bardziej czeski od Szarlatana, jest jej najlepszym filmem od lat. Z kilku powodów, które orbitują obok jednego, najważniejszego czynnika. Emocji, które są tu wykrzesywane z każdej strony wydają się być pozytywne. Reżyserka Aktorów prowincjonalnych mimo grzebania w naprawdę różnych ludziach i tematach dawno nie robiła filmu, do którego wydawałaby się mieć właśnie taki stosunek. W Kafce może nie tylko wyrazić swój ogromny podziw i swego rodzaju fanbojstwo do autora Procesu czy mariażu jego ponadczasowej twórczości ze współczesnością, ale także ważnej w jej życiu czeskiej Pragi. Choć z pozoru, w podstawowej osi jest to film, w którym tytułowy bohater jest prowadzony konkretnymi życiowymi ścieżkami, do tego dochodzi egzegeza jego listów, współczesny osąd dorobku i kilka innych wątków sprawiających, że obraz bohatera jest pełniejszy. 

Listy są wykorzystywane w tak dużej mierze z uwagi na fakt, że sam Franz najbardziej właśnie tak lubił i potrafił komunikować się ze światem. Dają najpełniejszy obraz tego genialnego umysłu, tak jeśli chodzi o szerokość horyzontów jak i podwyższony stopień wrażliwości. Z papieru odczytamy najlepiej jego miłosne rozterki, dramaty związane ze słodko-gorzką relacją z odrzucającą go raz po raz ukochaną Pragą, jak i wiecznie szarpane relacje rodzinne. Każdy z tych segmentów, z pozoru chaotycznie wymieszany, ma swoją rolę w tej historii.

fot. Marlene Film Production

W głąb umysłu Kafki zagląda się również współcześnie i dalej pozostaje on w dużej mierze nieokiełznany. Tych zabiegów też filmowi nie brakuje, dynamiczny montaż niejednokrotnie przenosi nas do współczesności, żeby pokazać spacerujących po muzeum turystów i oddać hołd schedzie, którą zostawił. Sceny te, co jest zasługą skrupulatnie utkanego scenariusza, zawsze są wplecione w punkt, w odpowiedni moment, dosłownie w ten kadr, w którym znaleźć się powinny. Wywołuje to intrygujący efekt wstecznego dialogu pisarza ze współczesnością i tym, do jakiego momentu zaszli nasi południowi sąsiedzi w eksploatowaniu go. O ile cały czas to, co napisał, ma odpowiednią estymę, tak sama postać staje się trochę coraz bardziej wycieranym znakiem, bezkontekstowo podrzucaną ikoną kraju ze stolicą nad Wełtawą. Holland bardzo błyskotliwie zdaje się przykładać do tej kwestii oko kamery i pytać, czy samemu Kafce spodobałby się taki stan rzeczy. 

Dużą rolę pełnią też, jak prawie zawsze w przypadku twórczości tej reżyserki, wątki polityczno-społeczne. Dobra biografia Kafki nie mogłaby bez nich istnieć, wszak i w jego życiu i twórczości cały czas się one przewijają. Z uwagi na własne pochodzenie i nieciekawe, napięte czasy, nigdy nie był on do końca zaakceptowany w mieście, któremu oddał wszystko. A gdy przechodziło do małej ojczyzny, zamkniętych ścian własnego domu rodzinnego, było podobnie albo i jeszcze gorzej. Nakreślenie tej sytuacji oraz przedstawienie postaci ojca, któremu łatwo jest postawić wymagania, ale trudniej dopasować do jakichkolwiek warunków, jakie miał jego syn, wzmaga poczucie odizolowania. W dodatku nie sposób nie pomyśleć o tym wątku filmu, jako o bliskim sercu autorki, która również spotyka się z różnymi atakami w Polsce. 

fot. Marlene Film Production

Choć w ostatnich filmach Agnieszki Holland, ze szczególnym uwzględnieniem Zielonej granicy nie brakowało humanizmu, nie sposób nie zauważyć, że złe emocje, jakie się wokół nich rozkręcały reżyserce co najmniej nie przeszkadzały, a kilkukrotnie w pełni świadomie starała się je podsycać. Dlatego też ten film, zupełnie ich pozbawiony, jest takim powiewem świeżości i takim zaskoczeniem. W przeciwieństwie do ubiegłorocznego Pod wulkanem na które poszedłem jako pierwsze i które z miejsca mnie rozczarowało, teraz myślę, że nasz kandydat do Oscara jest świetnym kinem. Szkoda, że tak mało polskim, ale warto mu kibicować. Gdyby teraz z Gdyni - w przeciwieństwie do absurdalnego tryumfu Obywatela Jonesa nad Bożym ciałem i pompowania w sumie przeciętnej Zielonej granicy – nagrodzono właśnie Franza Kafkę, bez problemu zrozumiałbym ten werdykt. Chyba nawet w miarę na równi z małym wielkim kinem Emi Buchwald i Ministrantami będę mu kibicował.

Inne recenzje polskich filmów:

Zamach na papieża - recenzja filmu! Papież coś powiedział, latami śpiewają

Ministranci - recenzja filmu Piotra Domalewskiego prosto z Gdyni! Jak działa Bóg?

Dom dobry - recenzja filmu Smarzowskiego prosto z Gdyni! To wszystko jej wina

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

80/100
  • Świetny scenariusz
  • Dobrze poprowadzona nielinearna opowieść 
  • Wybrzmiewa zarówno osobisty, jak i współczesny kontekst tej historii
  • Czuć powiew świeżości wśród polskich filmów biograficznych
  • Nie każdemu przypadnie do gustu ta forma
  • To film w dużej mierze czeski, poddaje to w wątpliwość wystawianie go w wyścigu oscarowym

Movies Room poleca