Ostatnio możemy zauważyć, że temat kibolstwa zostaje coraz częściej poruszany przez twórców filmów i seriali. Kilka lat temu dostaliśmy świetną Furiozę, która podbiła kina i streamingi szturmem. Pojawił się też mniej zapamiętany przez masy Bad Boy od Patryka Vegi i był… po prostu był, bez pastwienia się nad nim. Netflix zaserwował nam również nowy serial o tytule Kibic. Produkcja od razu mnie sobą zaciekawiła, głównie za tematykę jak i obsadę, jednak musimy pamiętać, że najważniejsza jest zawsze fabuła i to jak się ją rozegra. Jak więc wypada nowy, polski serial Netflixa?
Kibic przedstawia historię Kuby, młode kibica który jest synem Michała. Ojciec nie był przy rodzinie, gdy jego syn dorastał, ponieważ spędzał ten czas w więzieniu - a i jego przeszłość wiąże się z gronem pseudo-kibiców. Na drodze Kuby stają jednak starzy koledzy jego ojca, którzy życia w społeczeństwie kibolskim nie rzucili. Młody postanawia również dołączyć do tego świata, który szuka jedynie rozrób w imię swojego klubu.
Kiedyś mówiło się, że braci się nie traci. Społeczeństwo kibolskie kieruje się swoimi zasadami, a gdy trzymasz z odpowiednimi osobami to na dzielni Ci nic nie grozi (i ja to mega szanuję!). To naprawdę interesujący temat do tworzenia filmów, bądź seriali. Nowa produkcja Netflixa postanowiła go ugryźć w naprawdę zaskakujący sposób. Nie od dziś wiadomo, że kibole lubią adrenalinę, bójki i rozróby. Często współgrają też z półświatkiem, przez co bandyterka wchodzi na wyższy level. Kibic ukazuje to w bardzo ciekawy sposób, choć momentami lekko abstrakcyjny, idąc w historie rodem z Grand Theft Auto: San Andreas, gdzie z getta idzie się w luksus.
Jeśli chodzi o postacie, to mamy prawdziwą plejadę gwiazd i każdy świetnie wciela się w swoją rolę. Oczywiście na pierwszy plan wystawiany jest Grzegorz Palkowski, który gra Kubę - postać wiodącą. To on jest w centrum uwagi i ma najtrudniejsze zadanie zainteresować odbiorcę swoją rolą. Gra on młodego chłopaka, który chodzi do techniku, jest stolarzem i wychodzi mu to całkiem dobrze. Ba, ma nawet szanse wzięcia udziału w konkursie na pomnik sportowy dla miasta. Jego linia fabularna idzie ramie w ramię z ojcem, który mimo nieobecności jest dla niego znaczący, gdyż wszak on również był kibicem. Tu Karol Pocheć odegrał również świetną robotę. Michał (bo tak jego postać ma na imię) to typowy chłop z zasadami, który niby kocha swoją rodzinę, ale od czasu do czasu przyłoić trzeba. Oczywiście można zarzucić, że to promowanie stereotypów lub toksycznych zachować - zwróćmy jednak uwagę na to, że ten serial ma ukazać tą brudną stronę świata pseudokibiców.
Moje serce jednak skradła (ponownie) Mila Jankowska. Pamiętam, że zachwycałem się jej rolą już przy #BringBackAlice i jak małe dziecko wyczekiwałem kolejnej produkcji, w której wystąpi. Gra cudownie, a jej postać wyróżnia się na tle innych. Ona jest tym promykiem nadziei, który stara się przeciągnąć Kubę na dobrą stronę. Wpierw poznajemy ją jako zwykłą dresiarę, można powiedzieć nawet że patusiarę (nawiązując do Zdechłego Osy), lecz okazuje się być naprawdę porządną i ogarniętą dziewczyną. Jej gra aktorska, to jak potrafi wczuć się w rolę, do tego stopnia że widz ma myśli typu - o matko, wyprowadź tego chłopaka na prostą. To aktorka naprawdę niezwykła i trzymam kciuki, by zaczęła pojawiać się w większej ilości na naszym podwórku. Ma więcej charyzmy niż niejedna polska gwiazda (bez uwłaczania oczywiście).
Świetnie wypadają też czarne charaktery. Są one okropne, obrzydliwe i chcemy by im stało się coś złego. To jest prawdziwa sztuka zrobić złola tak, by widz go nienawidził. O to właśnie chodzi! Tak właśnie przedstawiony został między innymi Zyga czy ekipa Kosów. Są to zwyczajne chamy, prostaki i wulgarni działacze grupki przestępczej. Ich się nie da lubić. Rzucają brudnymi tekstami o gwałcie, nie mają szacunku do innych, a ich ego sięga kosmosu. No, może z wyjątkiem Beki. On jest nawet zabawny, lecz nieco za bardzo inspirowany Bułą z Furiozy.
Twórcy w świetny sposób ukazali podziały między kibicami, a kibolami. Podczas meczów mamy podział na rodzinne wypady kibiców, zwykłych szarych ludzi, grzecznie wspierających swój ukochany klub, jak i chuliganów palących flagi przeciwnej drużyny oraz robiących brzydkie czyny takie jak ustawki czy bitki pod stadionem. Same dialogi i język rodem z rynsztoka przedstawia prostotę niektórych osób, choć wśród tych grup znajdą się co inteligentniejsi, aniżeli napompowana sterydami kupa mięcha.
Jednak nie jest to serial idealny. Największym problemem jest fakt, że ma on wiele dziur logicznych. W pewnym momencie Kuba jednocześnie chodzi do szkoły, przygotowuje rzeźbę na konkurs, działa w grupce kibolskiej, chodzi na mecze, spotyka się z Blanką (wspomnianą Milą Jankowską) i trenuje. Naprawdę chciałbym też umieć tak gospodarować czasem, by mieć czas na wszystko. Momentami aż chce się krzyknąć DOŚĆ! Jest to zwyczajny nadmiar aktywności, co nawet najmniej wymagający widz potrafi wyłapać i nie będzie się to kleić w żaden sposób. Co więcej nasz główny bohater - Kuba - to prawdziwy pustak, którego nie da się polubić. Nie mam oczywiście żadnych pretensji do Grzesia Palkowskiego, bo w tej kreacji wykonał świetną robotę, a granie takiego durnia to sztuka. Momentami chcemy, by w końcu zamknął jadaczkę i zaczął myśleć.
Czy Kibic mi się podobał? Owszem, choć można było z niego wyciągnąć nieco więcej. Pięć odcinków to zdecydowanie za mało, sam bym pokusił się jeszcze o dobre dwa-trzy. Można było zagłębić się bardziej w historię rodziców Kuby czy też ostatnie odcinki nieco rozłożyć. Serial w ciekawy sposób przedstawia nam toksyczność środowisk kibolskich, lecz momentami kuleje, gdy próbuje się z niego zrobić jakiegoś akcyjniaka. Ma też świetny przekaz - nie unoś się toksyczną męskością, bo z tego możesz mieć tylko problemy.
P.S. No ale do soundtracku mogliście wybrać lepszego rapera, aniżeli Kukona. Wstyd!
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.