Czy streaming faktycznie przebił kino pod względem zainteresowania? Tak twierdzi dyrektor generalny Netflixa Ted Sarandos, według którego filmy Barbie i Oppenheimer poradziłyby sobie świetnie nawet gdyby nie trafiły na ekrany kin.
Ted Sarandos udzielił niedawno wywiadu dla gazety The New York Times, w którym poruszył kwestię dostosowania treści filmowych pod streaming. Współdyrektor giganta streamingowego został zapytany o to, jaki typ produkcji nie jest odpowiedni dla Netflixa. Odpowiedział następująco:
Nie sądzę, że istnieje jednoznaczna odpowiedź na to pytanie, ponieważ najlepsza wersja czegoś może naprawdę dobrze działać w przypadku Netflixa, ale dotychczas tego się nie sprawdzało. Jest kilka oczywistych [typów treści], na przykład nie publikujemy najświeższych wiadomości i tym podobnych, ponieważ myślę, że można je znaleźć gdzieś indziej. Ludzie nie zwracają na nas uwagi z tego powodu.
Sarandos pokusił się również o stwierdzenie, że dwa największe hity kinowe zeszłego roku, czyli Barbie oraz Oppenheimer, byłyby w stanie osiągnąć równie wiele, co na ekranach kin.
Obydwa te filmy byłyby świetne dla Netflixa. Z pewnością cieszyłyby się równie dużą publicznością w serwisie.
Dlatego nie sądzę, że istnieje powód, aby wierzyć, iż określone typy filmów nadają się lub nie. Nie ma powodu sądzić, że sam film jest lepszy na dowolnym formacie ekranu dla każdego. Mój syn jest montażystą. Ma 28 lat i oglądał na telefonie „Lawrence'a z Arabii”.
Źródło: The New York Times / Ilustracja wprowadzenia: kolaż (materiały prasowe)
Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do luźniejszych produkcji. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.