Osamu Tezuka, nazywany Ojcem czy nawet Bogiem mangi, był wielkim artystą, który rozsławił japońskie komiksy i pokazał, że te mogą ukazywać również poważniejsze historie. Cieszy więc, że coraz więcej dzieł tego zasłużonego autora możemy przeczytać także w Polsce.
Jedną z takich mang jest wydane przez wydawnictwo Waneko
MW. Tytuł, który publikowano w Japonii na przestrzeni lat 1976-1978, po ponad 40 latach możemy przeczytać w naszym ojczystym języku. Co więcej, możemy cieszyć się fantastycznym jednotomowym wydaniem zawierającym całą historię, która pierwotnie podzielona była na trzy tomy. Dlatego też dostajemy blisko sześciuset stronicowe tomiszcze umieszczone w eleganckiej twardej oprawie. Na półce prezentuje się wybornie.
Sama historia to ponownie Tezuka skierowany do starszego czytelnika, który po dziełach takich jak
Astro Boy, wraca do poważniejszych treści. Manga zdecydowanie do najlżejszych nie należy i nie mówię już o formacie wydania. Głównym bohaterem
MW jest Michio Yuki, który z pozoru wydaje się być zwyczajnym, ułożonym mężczyzną - zdawać by się mogło nawet, że niczego mu nie brakuje. To jednak tylko gruba skorupa skrywająca jego prawdziwą naturę. Gdy przy wszystkich odgrywa świetnego bankowca, w głowie planuje już kolejne zabójstwa, które mają przybliżyć go do celu. Historia ta początek miała piętnaście lat wcześniej, gdy Michio jako dziecko w wyniku działania gazu MW o mała nie stracił życia oraz był światkiem jego zabójczej natury.
Co najbardziej fascynuje w
MW to to, że śledzimy tu losy bohatera, który czynami bardziej pasowałby na antagonistę. Przez cały czas podczas lektury jesteśmy rozdarci - poznajemy Michio, znamy jego motywację, jednak za nic nie możemy kibicować mu w tym, co robi. Jego wyczyny zdecydowanie częściej przyprawiają nas o mdłości niż wzbudzają sympatię. Zabieg bardzo ciekawy, aż dziw, że tak rzadko spotykany. Michio chwyta się różnych metod, by dotrzeć do osób odpowiedzialnych za tragedię związaną z gazem MW. Zbliża się do rodzin swoich ofiar, rozkochuje w sobie, a po wszystkim pozbywa się ich jak zbędnego opakowania. Do tego często robi to bardzo brutalnie, a jego ostateczny plan może zmrozić krew w żyłach.
Tezuka zaskakuje również podejściem do relacji homoseksualnych, zwłaszcza prezentowanych między głównym bohaterem a jego przyjacielem z dzieciństwa, obecnie księdzem. Dziś może nie jest to nic nadzwyczajnego, ale w latach 70 i do tego w konserwatywnej Japonii musiało to wywołać niemałą burzę. Michio, który na co dzień spotyka się z kobietami – głównie aby osiągnąć swoje cele – prawdziwego szczęścia doświadcza dopiero w kontakcie ze znajomym księdzem, który w brew wszystkiemu staje się jego kochankiem. Jednocześnie ksiądz Garai jest jedyną osobą znającą prawdę o Michio i jego czynach. Mimo wszystko chce naprowadzić przyjaciela na właściwą drogę i ocalić go przed tragicznym końcem.
Sama historia przedstawiona w
MW raczy nas ciekawymi wątkami, trup ścielę się gęsto, a do samego końca ciężko nam określić realnych złoczyńców. Intryga sięga naprawdę głęboko. We wszystko mieszają się nawet władze państwowe ze znanymi politykami na czele. Dzieje się dużo, a ostatni akt to już akcja niczym z wielkich hollywoodzkich produkcji sensacyjnych. Może finał nie jest idealny, jednak czyta się bardzo dobrze, a już ostatni kadr rekompensuje wszystko.
Osamu Tezukę czytać warto zawsze, a
MW idealnie oddaje jego kunszt mangaki – choć sam autor z czasem stwierdził, że mógłby to napisać lepiej. Nie wiem, może - na pewno chciałbym to przeczytać.
MW to jednak nadal kawał odważnej mangi, która czyta się wyśmienicie. Zdecydowanie chcę więcej tytułów od tego pana w Polsce, a jest co wydawać.
Tytuł oryginalny: MW
Scenariusz i rysunki: Osamu Tezuka
Tłumaczenie: Wojciech Gęszczak
Wydawca: Waneko
Liczba stron: 586
Ocena: 90/100
Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]