Na dzień przed premierą Sean Combs: Rozliczenie atmosfera wokół dokumentu jest napięta jak nigdy. Netflix zapewnia, że działa zgodnie z prawem, reżyserka broni legalności materiałów, a Diddy oskarża platformę o kradzież, manipulację i przekroczenie granic prywatności.
Tuż przed globalną premierą serialu dokumentalnego Netflixa Sean Combs: Rozliczenie, planowanej na 2 grudnia, przedstawiciel Seana “Diddy’ego” Combsa opublikował mocne oświadczenie. Artysta oskarża platformę o tworzenie „haniebnego ataku” i wykorzystywanie „skradzionych nagrań nigdy nieautoryzowanych do publikacji”.
Według rzecznika, Netflix manipuluje materiałami, sięga po prywatne rozmowy z prawnikami i buduje narrację nastawioną wyłącznie na sensację. Przedstawiciel podkreśla, że Diddy od lat sam dokumentował swoje życie i nigdy nie przekazał praw do tych materiałów żadnej stronie trzeciej. W oświadczeniu padają najmocniejsze słowa:
Netflix i Ted Sarandos wiedzą, że te nagrania zostały skradzione. Nigdy nie zostały autoryzowane do publikacji. To nieuczciwe i nielegalne.
Platforma, zapytana o zarzuty, przekierowała media do wypowiedzi reżyserki dokuserii Alexandrii Stapleton. Ta stanowczo zaprzecza jakimkolwiek nieprawidłowościom i podkreśla, że twórcy wielokrotnie prosili prawników Combsa o komentarz. Reżyserka powiedziała:
Materiał trafił do nas legalnie. Mamy wszystkie potrzebne prawa. Próbowaliśmy dotrzeć do zespołu pana Combsa wiele razy - bez odpowiedzi. Sean Combs przez dekady obsesyjnie filmował samego siebie. To ogromne archiwum, które od zawsze funkcjonowało w obiegu twórczym.
Iskrą do konfliktu stał się klip pokazany tuż przed premierą – fragment rozmowy telefonicznej sprzed sześciu dni przed aresztowaniem rapera w 2024 roku. W materiale Diddy mówi:
Musimy znaleźć kogoś, kto pracował w najbrudniejszym z brudnych biznesów. Przegrywamy.
Raper twierdzi, że jego słowa zostały wykorzystane bez kontekstu i mają jedynie wywołać sensację. Najbardziej personalne zarzuty skierowane są w stronę producenta dokumentu - 50 Centa. W oficjalnym oświadczeniu rzecznik Combsa stwierdził:
Curtis ‘50 Cent’ Jackson od lat prowadzi przeciwko panu Combsowi osobistą vendettę. To niewiarygodne, że Netflix oddał mu kontrolę kreatywną.
Diddy. Puff Daddy. Love. Publiczność zna ikonę hip-hopu pod wieloma pseudonimami — ale kim tak naprawdę jest Sean Combs? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć czteroodcinkowy dokument, którego producentem wykonawczym jest zdobywca nagród Emmy i Grammy Curtis „50 Cent” Jackson, a reżyserką — Alexandria Stapleton. „Sean Combs: Rozliczenie” to poruszający portret człowieka, który zdobył świat muzyki, mediów i biznesu, a potem trafił do więzienia. Combs — napędzany nieposkromioną ambicją i wyjątkowym wyczuciem talentu — błyskawicznie wspiął się na szczyt branży, budując potęgę Bad Boy Entertainment. To on pomógł wprowadzić hip-hop do mainstreamu i wypromował artystów, którzy na zawsze zmienili oblicze muzyki, takich jak The Notorious B.I.G., Mary J. Blige, Jodeci czy Danity Kane. Jednak z opowieści byłych współpracowników, przyjaciół z młodości, artystów i pracowników wyłania się inny obraz — człowieka, który skrywał wiele tajemnic i gotów był wybrać bardzo mroczne ścieżki, aby osiągnąć cel. Poprzez niepublikowane wcześniej materiały i szczere wywiady z ludźmi, którzy kiedyś znajdowali się w jego kręgu, dokument odsłania historię potężnego wizjonera i jego imperium — oraz tego, co skrywało się tuż pod błyszczącą powierzchnią.
Źródło: variety.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.