Tegoroczna edycja, pierwszy raz odkąd pamiętam, była najskromniejsza pod względem obecności wielkich, hollywoodzkich gwiazd. Najbardziej komercyjnym tytułem festiwalu był Han Solo: Gwiezdne wojny - historie. I była to TYLKO premiera europejska, bo film miał wielką galę kilka dni wcześniej w Los Angeles. W tym wypadku przynajmniej przyjechały wszystkie gwiazdy, bo na promocji filmu Tajemnica Silver Lake zabrakło głównego aktora - Andrew Garfielda. Amerykańskie studia podpadły chyba organizatorom Cannes, albo hollywoodzcy szefowie stwierdzili, że nie potrzebują wyprawy do Europy o tej porze roku, by się pokazać. Ale nie znaczy to, że brakowało znanych nazwisk. Cate Blanchett, Kristen Stewart, Denis Villeneuve i Benicio Del Toro zasiadali w różnych jury, byli Paul Dano i Carrey Mulligan, którzy skromnie promowali swój nowy film oraz ekipa filmu BlacKkKlansman Spike'a Lee. Ryan Coogler, Gary Oldman i Christoper Nolan opowiadali o swojej karierze i pracy w przemyśle filmowym. To jednak praktycznie wszystko, jeżeli chodzi o gorące nazwiska.
Na szczęście dla fanów kina, wybory organizatorów co do programu były bardzo trafne. Szanse na udział w konkursie miały tytuły mniej komercyjne, ale z większym potencjałem artystycznym. Reprezentowane były Chiny, Korea, Egipt, Liban, Kazachstan i Polska. Przez ostatnie lata Cannes chyba zapominało o tym, że zadaniem imprezy jest właśnie promocja dobrego, wartego oglądania kina, a nie panoszących się na czerwonym dywanie wielkich gwiazd. Tegoroczna edycja wywróciła ten porządek.
W tym roku chodzenie z orzełkiem na piersi w Cannes było zaszczytem. O Zimną wojnę pytał nas prawie każdy dziennikarz, filmu gratulowali postronnie poznani ludzie, którzy dowiedzieli się, że jesteśmy z Polski. Na koniec Paweł Pawlikowski zgarnął laur za najlepszą reżyserię, choć apetyty były o wiele większe. Oprócz tego Agnieszka Smoczyńska naszym zdaniem zaprezentowała najlepszy film w selekcji Tydzień Krytyków, choć Fuga niestety nie dostała żadnej nagrody. Mieliśmy także dwa krótkie metraże walczące o prestiżowe wyróżnienia, oraz kilka koprodukcji w oficjalnej selekcji. To najbardziej udany dla nas festiwal od wielu, wielu lat, pokazujący, że kondycja polskiego kina napawa ogromnym optymizmem na przyszłość.
Zobacz również: Cannes 2018 - Paweł Pawlikowski nagrodzony za reżyserię!
O tym, że filmy streamingowego giganta nie będą obecne w Cannes, wiedzieliśmy już przed rozpoczęciem festiwalu. Z powodu dumy, a przede wszystkim dziwacznych zasad Francuzów (film prezentowany w Cannes musi mieć kinową dystrybucję), ominęło nas kilka dobrych tytułów. Kto wie, może Alfonso Cuaron czy Paul Greengrass mieliby szansę na Złotą Palmę? Ale i tak napchany do granic możliwości festiwal obfitował w naprawdę dobre kino. A marudzili tylko ci, którzy nie dostali się na jakieś projekcje, co jak zwykle zdarza się w Cannes nawet najlepszym.
Dwie, jak się okazało, bardzo dobre decyzje organizatorów, na początku przyjęte z dużą rezerwą. Pierwsza zapewniła to, że wszystkie galowe pokazy zaczynały się o czasie. Na czerwonym dywanie ludzie mogli skupić się na samym doświadczeniu, jakim jest przemarsz przez tłum fotoreporterów, a nie na robieniu sobie fotek. Nikt nie spadł ze schodów, nikt nie wsadził drugiej osobie telefonu w oko. I same spacery przez dywan wyglądały w relacjach telewizyjnych o wiele lepiej. Można żartować, że Cannes nie idzie z duchem czasów, ale w tym wypadku mają rację. Elektroniczne media pochłaniają naszą uwagę cały czas, więc może na kilka minut skupmy się na sobie.
Zobacz również: Christpher Nolan gościem Cannes
Druga decyzja była kontrowersyjna w środowisku żurnalistów. Delegaci gazet, telewizji i portali internetowych nie oglądali filmów przed ich premierą (jak to było do ubiegłego roku), tylko równocześnie z oficjalną galą na czerwonym dywanie, tylko w innej sali, lub dzień po. Z jednej strony miało to pozwolić twórcom na prawdziwe obcowanie z dziełem filmowym w czasie uroczystego pokazu po raz pierwszy. Z drugiej - unika się sytuacji, w której słaby film ma już złe recenzje przed premierą, bo wieści o gniotach w Cannes roznoszą się lotem błyskawicy. Ofiarami złych opinii padli w ubiegłych latach między innymi Gus Van Sant i Sean Penn. Nic dziwnego zatem, że podczas pierwszej konferencji prasowej Thierry Freamux, dyrektor festiwalu, został przywitany buczeniem.
Jak okazało się w praktyce, były to reakcje przesadzone. Znajomymi dziennikarze w większości twierdzili, że czas projekcji nie robi im żadnej różnicy. Wiele pokazów miało jeszcze dodatkową salę, na której można było obejrzeć film, więc nawet szalona liczba 4. tys. dziennikarzy obecnych na imprezie jakoś się rozeszła po kilku miejscach. Oprócz tego mieliśmy jeden dzień wolny - na samym początku imprezy, gdzie nie było o czym pisać. Zatem zmiany można zaliczyć do plusów.
Przepowiadam jedno: Harvey Weinstein nigdy nie zostanie przyjęty z powrotem do filmowej społeczności. Będzie żył w hańbie, odrzucony przez branżę, która kiedyś go wielbiła i zacierała ślady jego przestępstw. Nawet dziś siedzą miedzy wami ci, którzy muszą zostać rozliczeni z występków przeciw kobietom. Za zachowanie, które nie powinno się zdarzyć w przemyśle filmowym, nie powinno się zdarzyć w żadnym miejscu pracy. Wiecie, kim jesteście. Najważniejsze, że my wiemy, kim jesteście i już więcej nic takiego nie ujdzie wam na sucho.Przemowa ta zszokowała obecnych, ale również wywołała gorącą owację. Odwagi za te słowa gratulowali jej Spike Lee i Ava Duvernay. Jest to jedno z najgorętszych wydarzeń tegorocznego festiwalu, o którym ciągle dyskutuje się w mediach. Dłużej niż o tym, ilu (znużonych) widzów wyszło z przeciętnego filmu Larsa von Triera (recenzja tutaj). Jeżeli przemysł filmowy potrzebuje porządnego trzęsienia ziemi, na pewno pierwszą falę dało się wyczuć właśnie w Cannes. Zobacz również: Morgan Freeman zaprzecza oskarżeniom o molestowanie seksualne!
Na koniec wybraliśmy naszą dziesiątkę filmów 71. Festiwalu Filmowego w Cannes. Każde z nas wytypowało po pięć ulubionych tytułów. Oto one:
Wybiera Aleksandra Chorążka:
Świetny debiut reżyserski Paula Dano otwierający sekcję Semaine de la Critique. Pierwszy film który udało mi się się zobaczyć na festiwalu, na projekcji którego obecni byli Paul Dano, Zoe Kazan, partnerka reżysera i współautorka scenariusza, oraz Carey Mulligan, która totalnie mnie oczarowała swoją rolą w filmie, o czym mogłam jej powiedzieć osobiście. Wildlife to pięknie opowiedziana historia pełna prawdziwych emocji.
Zobacz również: Wildlife - Jake Gyllenhaal i Carey Mulligan w zwiastune debiutu reżyserskiego Paula Dano
Najbardziej oryginalny film jaki widziałam na festiwalu i zdecydowanie mój ulubiony autorstwa Gaspara Noego. Osadzona w latach 90. historia jednej imprezy, która zmienia się diametralnie w brutalną podróż grozy. Niepokojący, niesamowicie wizualny film, pełen pięknych scen tańca ulicznego, który nie trzyma się zasad. Są tu odwrócone ujęcia oraz napisy końcowe w środku filmu. Obraz zdecydowanie długo pozostaje w pamięci.
https://www.youtube.com/watch?v=gNp0jlfbgqMIntrygujący i wciągający film Davida Roberta Mitchella pełen niespodziewanych zwrotów akcji. Podążając za głównym bohaterem, prowadzącym śledztwo w Mieście Aniołów wśród wielu teorii spiskowych i wiadomości podprogowych było niesamowitym doświadczeniem, które dostarczyło mi świetnej zabawy. Mimo, iż w pewnym momencie myślałam, że nic nie ma sensu, ten absurdalny, przeładowany zagadkami film pozostaje na długo w pamięci.
Zobacz również: Tajemnica Silver Lake - zwiastun filmu twórcy horroru Coś za mną chodzi
Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".