Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Koniec MCU czy zbawienie? Oceniamy ostatnie decyzje Marvela

Autor: Adam Kudyba
31 lipca 2024
Koniec MCU czy zbawienie? Oceniamy ostatnie decyzje Marvela

Marvel Studios, na początku tworzenia MCU, stawiał na świeże nazwiska lub odświeżał tych zapomnianych – patrz Tom Hiddelstone czy Robert Downey Jr., teraz jednak nie biorą jeńców i biorą pod swoje skrzydła takie znane osoby jak Harrison Ford oraz Bracia Russo. Pierwszy – wiadomo, jest już wiekowy, drudzy nie zrobili dobrej produkcji, poza Marvelem. Czy żonglowanie dużymi nazwiskami to faktycznie ta droga? 

Hania: Patrząc na możliwości studia, uważam, że wyławianie młodych talentów czy przywracanie na pierwszy plan aktorów nieco zapomnianych, byłoby świetnym pomysłem. Marvel to kino na tyle uniwersalne, że może wybrać się na nie nastolatek jak i senior. W ten sposób widzowie mogą zapoznać się z nowymi nazwiskami i później, chociażby pocztą pantoflową, zapewnić im popularność. Zatrudnianie tylko gwiazd z pierwszych stron gazet to łatwe i sprawdzone zagranie. Jeśli nie dla historii, fani przyjdą dla nazwiska. Ale czy naprawdę tak nisko się zniżamy?  

Adam: Na początku powiem tylko, że będę bronił Gray Mana w reżyserii Russo, bardzo mi się ten film podobał. Ale już na poważnie, to powoli przyzwyczajam się do myśli, że Harrison Ford już ma ponad 80 lat, ale i tak jestem w lekkim szoku, że zdecydował się jeszcze na zagranie w tego typu produkcji. Na powrót braci Russo patrzę trochę, jak na łapanie się przez MCU jedynej w miarę pewnej deski ratunku. Nie brakuje na świecie reżyserów z wizją, do dziś podtrzymuję swój typ Sama Raimiego (Doktor Strange w multiwersum obłędu) jako kogoś, kto wpuściłby świeże powietrze, jednocześnie mając już doświadczenie z marvelowskim kinem. Nie ma co jednak kłócić się z faktem, że Russo są odpowiedzialni za największe sukcesy filmowe w MCU, czują to co robią, więc myślę, że należy im się kredyt zaufania. Emocje i własne upodobania kazałyby mi szukać kogoś pokroju Raimiego, może Cuarona lub Blomkampa, ale na chłodno, ponowne zatrudnienie braci może się okazać sensowne.  

Mikołaj: Osobiście kocham zarówno Harrisona Forda, jak i Marvela od braci Russo. Niemniej Kevin Feige ma chyba za mało odwagi, by się postawić i rzucić czymś świeżym. Sukces Końca gry, który jest napakowany fan servicem, chyba przyćmił oczy szefostwa i chcą powielać schemat, który raz się sprawdził. Szkoda jedynie, że sprawdził się raz.  

Ostatnio możemy zobaczyć, że Marvel karmi widzów tym samym. Mamy wielkie cameo festy, głaskanie widzów po główce – karmienie nas tym samym. Analizując zwiastun Kapitana Ameryki, możemy zauważyć, że jest to kalka Zimowego Żołnierza. Sam Wilson kontra świat, Generał Ross (w tej roli wspomniany wcześniej Ford) podaje mu rękę niczym Nick Fury w drugiej odsłonie przygód Kapitana. Czeka nas powtórka z rozrywki? 

Hania: Mam wrażenie, że Marvel ostatnimi czasy idzie po najmniejszej linii oporu. Przywraca uwielbianych aktorów czy postaci, opowiada podobne historię. Może tonący brzytwy się chwyta? Podobieństw do Zimowego Żołnierza jest sporo, nie da ukryć. Mam jednak nadzieję, że koniec końców dostaniemy zupełnie inną opowieść, która skupi się na nowym Kapitanie Ameryce, a nie na kopiowaniu swoich poprzedników. 

Adam: Nie będę kłamał – w koncepcji kręcącej się koło multiwersum chyba najbardziej męczy mnie wspomniane żerowanie na cameo, gościnnych występach. Jeśli chodzi o Kapitana, to powiem trochę przewrotnie, ale mam nadzieję, że Nowy wspaniały świat będzie jak najbardziej czerpać z Zimowego Żołnierza czy Wojny bohaterów. Po wypuszczeniu zwiastuna jednym z najczęstszych zarzutów było to, że ten film będzie kolejnym politycznym komentarzem. Wspomniane wcześniej tytuły są dla mnie wręcz idealnym przykładem, w którym kino superbohaterskie i polityczno-szpiegowskie potrafią się świetnie uzupełniać. Lubię się dobrze bawić i czerpać rozrywkę, ale lubię też czuć, że stawka filmu jest realna i „ziemska”.  

Mikołaj: Potwierdza się to co mówiłem. Może i w przypadku Kapitana 4 nie mamy fan service’u, lecz powielany schemat. Znów Kapitan kontra cały świat, z lekką pomocą kogoś z tzw. szefostwa. W Zimowym Żołnierzu był to szef TARCZY, tu mamy szefa amerykańskiego wojska. Znów jest złol, który nie jest nikim nadprzyrodzonym czy z kosmosu, a chłop z karabinem. Sam Wilson ma swojego przydupasa w postaci nowego Falcona? Sabra jako piękna towarzyszka? Wszystko wpisuje się w schemat Zimowego Żołnierza, bez kładzenia na oryginalność, a dawanie nam to co już znamy, bo to lubimy przecież. Wszyscy wiemy, jak skończyli Eternals. Genialny, świeży film, który się spotkał z ogromną krytyką ze strony fanów. 

Więcej artykułów o Marvelu na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Adam Kudyba

Dziennikarz

Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.