Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Najlepsze filmy i największe rozczarowania 2019 według redakcji Movies Room

Autor: Łukasz Kołakowski
9 stycznia 2020

Tomasz Małecki - wolny duch

Najlepsze filmy
  • Dzika grusza
  • Mowa ptaków
  • Parasite
Największe rozczarowania
  • Faworyta
  • Kafarnaum
  • Schyłek dnia
Pozytywne wyróżnienia: Sny wędrownych ptaków, Vox Lux, John Wick 3, Dom, który zbudował Jack, Angelo, Vice, Jean-Luc Godard. Imaginacje W sezonie obfitującym w złaknione odbiorczej uwagi dzieła, łatwo stracić z zasięgu wzroku to, co najważniejsze - ponad 3-godzinny, wsparty na intelektualnym dziedzictwie Dostojewskiego i Tołstoja, obraz tureckiej prowincji, będącej przestrzenią konfliktu klasowo-pokoleniowego. Po zdobyciu w 2014 roku Złotej Palmy za Zimowy sen Nuri Bilge Ceylan nie osiadł na - skądinąd zasłużonych - laurach, dokonując jeszcze wnikliwszego wglądu w tkankę społeczną rodzimej Turcji, wyciągając na wierzch toczące się na jej łonie tarcia tożsamościowe, oraz odnajdując w nich ślady wspólnej każdemu człowiekowi natury zwątpienia, dzięki której Homo Sapiens odrzuca w ostateczności myślowe abstrakty i prowadzi do zawierania przezeń konsensusów z własnym losem. Dzika grusza jest więc filmem głęboko humanistycznym, a przy tym posługującym się neomodernistyczną transkrypcją czasu, co w praktyce oznacza, że chronologia zdarzeń, o ile w ogóle o takiej może być mowa, dotyczy raczej etapów procesualnego uświadamiania aniżeli faktycznych działań i akcji podejmowanych przez bohaterów. Prawdziwe kino rozpoznaje się po tym, jak radzi sobie z zagadnieniem czasu. Dzika grusza nie ma z nim najmniejszego problemu. Nie trudno jednak było z opusem Ceylana się minąć, a to ze względu na śliczniusie i mizdrzące się do widza jak słodki, puszysty kotek widokówki pokroju Faworyty. Oto Yorgos Lanthimos, do niedawna czołowy przedstawiciel kolektywu The Greek Weird Wave, staje się reżyserem mainstreamu poprzez ekspresowe, bo oscarowe, nadanie obywatelstwa Hollywood. W Faworycie wymienia więc stałe elementy swojego twórczego repertuaru, bratając się z aktorskimi szarżami i eliptycznymi autoironiami, poprzez które obraca dotychczas reprezentowaną konwencję w rubaszny żart. Niby autokrytycyzm i dystans wobec tego, co się robi, są wskazane niemal w każdej dziedzinie życia, ale wykorzystywanie w tym celu struktur kina głównego nurtu może sugerować artystyczną inwersję. Oby nie.
fot. Metro Films, Polski Instytut Sztuki Filmowej
Adam Lewandowski - stały współpracownik Najlepsze filmy:
  • Portret kobiety w ogniu 
  • Bracia Sisters
  • Lighthouse
Największe rozczarowania:
  • Yesterday
  • Ad Astra
  • Rocketman
Pozytywne wyróżnienia: Le Mans ‘66, Diego, Niedobrani, Mowa ptaków, Przedszkolanka, Na noże, Joker Niespecjalnie lubię takie podsumowania, ponieważ ograniczają się do polskich premier kinowych. A wiadomo, że zdecydowana większość dobrych filmów nie trafia do polskiej dystrybucji i trzeba prowadzić poszukiwania na własną rękę, czy to na festiwalach czy na serwisach streamingowych. Zamiast wybranej trójki mógłbym pewnie wpisać trzy zupełnie inne filmy, bo niektórych zupełnie nie da się ze sobą porównać. Padło jednak na te ze względu na przeżycia, jakie mi zapewniły. Portret kobiety w ogniu to jeden z najlepszych melodramatów w historii kina, z subtelnie budowanym erotycznym napięciem, zagrany bez cienia fałszu i wypełniony malarskimi kadrami. Bracia Sisters to film, który miał szczególnie wysoko postawioną poprzeczkę, ponieważ czytałem i bardzo lubię powieść Patricka DeWitta. Nie dość , że niezwykle udana adaptacja, to jeszcze przewrotny western, w którym bardziej niż strzelaniny liczą się interakcje między bohaterami. A duet Reilly & Phoenix - klasa sama w sobie. Natomiast Lighthouse było tak dobre, że w środku filmu zalałem się łzami. Raczej przez to, że na całym American Film Festival byłem chory, a podczas akurat tego seansu prawie wyplułem płuca przy okazji ataku kaszlu. Ale kto wie, być może również z powodu perfekcyjnie budowanego klimatu i kreacji aktorskich, do których idealnego określenia potrzebne byłyby przekleństwa. Wiele było pozytywnych zaskoczeń. Nie spodziewałem się, że będę się aż tak dobrze bawił na Niedobranych. Że jakieś większe emocje poruszą we mnie Legiony - kino historyczne, którego nie musimy się ani trochę wstydzić. Że (Nie)znajomi okażą się lepsi od włoskiego oryginału. Że Mowa ptaków połknie mnie na ponad dwie godziny, strawi i wypluje. Że James Mangold dostarczy coś aż tak angażującego w Le Mans ‘66. Że Daniel Craig odżyje aktorsko dzięki Rianowi Johnsonowi w Na noże. Poza tym trafiło się także dużo udanych filmów na festiwalach. Nie będę już jednak rzucał kolejnymi tytułami, bo zaraz zrobi się ich zdecydowanie zbyt dużo. Kilka rzeczy niestety boli. Do dzisiaj nie rozumiem jak Danny Boyle do spółki z Richardem Curtisem mogli stworzyć takie zaprzeczenie uroczego filmu, jakim jest Yesterday. Szkoda, że po bardzo udanym Zaginionym mieście Z James Gray napiął się w Ad Astra tak bardzo, że zapewne puściły mu guziki od marynarki. I niech się skończy już ta moda na filmy biograficzne o artystach i zespołach muzycznych. Przy Rocketmanie co najwyżej wzruszyłem ramionami, chociaż przyznaję, że daleko mi do fana muzyki Eltona Johna. Najbardziej chyba boli disneyowska monopolizacja rynku filmowego - łatwe pieniądze, odtwórczość i ograniczanie oryginalnych projektów. Pół biedy, jeśli coś jest jeszcze przemyślane i prezentuje jakiś poziom. Gorzej, gdy tak jak Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie pozostawia ze smutnym uczuciem, że Mocy już nie ma, wyparowała i zamieniła się w dolary wystające z kieszeni ludzi w garniturach.
Fot. Warner Bros.

Przemysław Dygas – stały współpracownik

Najlepsze filmy: 
  • Na noże
  • Pewnego razu… w Hollywood
  • Historia małżeńska
Największe rozczarowania:
  • Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
  • Rambo: Ostatnia krew
  • Avengers: Koniec gry
Pozytywne wyróżnienia: Król, Ad astra, Boże ciało, John Wick 3, Dwóch papieży Dziwny to był rok, choć nie da się nie zauważyć, że wybitny. Jakiś taki inny jednak, bo w topce trzech najlepszych nie znajdzie się żadna z wielkich franczyz. One swoje przytulne miejsce znajdą w gronie największych rozczarowań roku. Intrygujące to trochę, bo nie ukrywam, że koneserem irańskiego kina niezależnego nie jestem i najchętniej do serca przytulam wielkie parki rozrywki imienia Martina Scorsese. Nie narzekam jednak, bo czemu martwić się kolejnymi kiepskimi Gwiezdnymi wojnami, czy nowymi Avengers, które polegają jedynie na kupczeniu nostalgią. Co z tego skoro z drugiej strony rzucono we mnie świetnymi produkcjami oryginalnymi utalentowanych twórców. Filmy, które nie były związane z żadną wielką marką lub znanym światem. Dlatego też bardziej niż prymitywna intryga z Skywalker. Odrodzenie podobała mi się ta przemyślana w najmniejszych szczegółach z Na noże. Od żałosnego gore Rambo, wolę wysmakowaną masakrę w Pewnego razu… w Hollywood. Zamiast szybkich wymian zdań z Końca gry, preferuję z kolei płomienne kłótnie Historii małżeńskiej. Wynika z tego zresztą jeszcze jeden trend. Film Netflixa przestał być synonimem paździerza i stał się często oryginalnym dziełem twórcy, który nie byłby w stanie stworzyć swojego filmu nigdzie indziej. Dlatego też bardzo doceniam takie perełki jak Król, czy Dwóch papieży. Niech nam się ten streaming rozwija i daje tego więcej.
Kadr z filmu Marriage Story
Fot. materiały prasowe

Dominik Moustache - stały współpracownik

Najlepsze filmy
  • Irlandczyk
  • Pewnego razu… w Hollywood
  • Midsommar. W biały dzień
Największe rozczarowania:
  • Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
  • Król Lew
  • Niedobrani
Wyróżnienia: Pan T., Lighthouse, Historia małżeńska, Joker, Parasite, Rocketman, Avengers: Koniec gry Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy. Widzieliśmy wszystko, od największego eventu filmowego, wieńczącego serię 21 blockbusterów, po naturalistyczne ukazanie historii rozsypującego się małżeństwa. Z sukcesem powróciły tuzy kina pokroju Tarantina i Scorsesego, a także młodzi autorzy, którzy potwierdzili swój kunszt. Jordan Peele, Robert Eggers i Ari Aster - ten tercet sprawił, że 2019 upłynął pod znakiem autorskich horrorów, które odniosły sukces krytyczny, co nie było trendem dla gatunku. Kino grozy przechodzi ewolucję, a minione miesiące były kamieniem milowym w procesie. Innym wielkim zwycięzcą jest Netflix, który genialnie odpowiedział na narodziny Disney+, sygnując swoim logiem kilku mocnych kandydatów do najważniejszych nagród filmowych, w tym mojego faworyta, Irlandczyka. Niestety zwieńczenie lat 2010. będę kojarzył również z bezwartościowym recyklingiem. Disney opanował do perfekcji przekuwanie nostalgii w złoto, serwując nam kolejne, chłodno wykalkulowane reinterpretacje live-action i zapełniając sale kinowe wspominającymi rodzicami i ich pociechami. Każdy z odgrzanych kotletów stał się jedynie bezsmakową pożywką, mającą imitować dania, które kochaliśmy jeść w przedszkolu. Król Lew stracił koronę przez decyzję o radykalnym urealnieniu bohaterów, skutkującą obdarciem z uroku tego, co działało w oryginalnej animacji, a Guy Ritchie został pozbawiony pazura i zdegradowany do roli rzemieślnika przy okazji produkcji Aladyna. Jednak pragnę wyróżnić najbardziej negatywnie Skywalker. Odrodzenie, które oddemonizowało Ostatniego Jedi i przypomniało, że prequele, jako szczere i przede wszystkim w miarę spójne twory Lucasa, nie były takie złe.
Kadr z filmu Irlandczyk / fot. Materiały prasowe / Netflix
Kadr z filmu Irlandczyk / fot. Materiały prasowe / Netflix
A jak wyglądałoby Wasze top 3 najlepszych filmów i top 3 rozczarowań 2019 roku?  

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.