Choć powstaje coraz więcej amerykańskich adaptacji japońskiego anime, to wciąż często pozostawiają one sporo do życzenia. Są jednak wyjątki. Najnowszym i najbardziej spektakularnym z nich jest serial One Piece Netflixa, który błyskawicznie stał się przebojem na całym świecie. Co więcej, przyciągnął uwagę wielu widzów do oryginalnej animacji, a skorzystali na tym wszyscy. Co takiego jest w tym tytule, że warto obejrzeć zarówno anime jak i jego aktorską wersję? Sprawdźmy to.
Wśród zalewu zachodnich adaptacji, serial aktorski One Piece wysuwa się na ich czoło. Jego premiera miała miejsce 31 sierpnia 2023 roku, a fabuła obejmuje Sagę East Blue na przestrzeni ośmiu odcinków. Powodów by oglądać tę wersję kultowej mangi jest co najmniej kilka.
Już od pierwszej sceny otwierającej aktorską wersję One Piece, która ukazuje historyczny moment egzekucji Króla Piratów, Gold Rogera (Michael Dorman) i rozpoczęcia poszukiwań tytułowego skarbu przez piratów na całym świecie, widać, że zespół produkcyjny włożył ogromny wysiłek w ożywienie tego fantastycznego świata. Przy ogromnym budżecie, produkcja Netflixa jest jednym z najdroższych seriali w historii. Dzięki oszałamiającej mieszance efektów praktycznych i cyfrowych, ten wysoki koszt nie poszedł jednak na marne.
Choć CGI jest niezbędne do przedstawienia takich elementów jak moce Luffy'ego (Iñaki Godoy) czy morskie potwory, to w większości obserwujemy tutaj praktyczne efekty specjalne. Od ogromnych statków pirackich po liczne miasteczka ukazane w serialu, sprawiają one wrażenie wręcz namacalnych, co pozwala widzowi głębiej zanurzyć się w tym świecie, Wszystkie elementy składają się na wizualnie oszałamiający serial, dzięki prawdziwym scenografiom, statkom, kostiumom i akcji.
Występy głównej obsady mogą przesądzić o sukcesie lub porażce filmu/serialu, niezależnie od tego, czy jest on oparty na anime, czy nie. Niektóre filmy są legendarne dzięki idealnym i wciągającym kreacjom aktorskim, które fani uważają za niezastąpione. Chociaż aktorskie adaptacje anime rzadko wznoszą się na taki poziom, wciąż mogą do nich dążyć.
One Piece Netflixa zaprezentował jedne z najlepszych i najbardziej przekonujących aktorskich występów w jeśli chodzi o adaptacje japoński animacji w ogóle i to bez konieczności angażowania wielkich gwiazd w obsadzie. Stosunkowo nowi i mniej znani aktorzy, tacy jak Iñaki Godoy, Emily Rudd i Jacob Romero Gibson, doskonale poradzili sobie z tym zadaniem, wspierani przez weteranów branży, takich jak chociażby Vincent Regan. Po prostu czujemy, że chcielibyśmy sami wyruszyć z nimi w taką niesamowitą przygodę.
Udana adaptacja nie musi być w 100% wierna oryginałowi. Przy adaptacji historii, która powstała już w innym medium, celem powinno być znalezienie równowagi między zachowaniem tego, co działa w oryginale, a wprowadzeniem sensownych zmian tak by zadowolić zarówno zagorzałych fanów oryginału jak i zupełnie nowych widzów, którzy w przypadku serialu Netflixa są niejako jego grupą docelową. Fabuła (pomijając kilka nieistotnych wątków) jest tutaj praktycznie identyczna z oryginalnym anime i mangą.
Podróż Luffy'ego, aby zostać Królem Piratów, jest ukazana poprzez jego stopniowe zbieranie nowych członków załogi: Zoro (Mackenyu), Nami (Emily Rudd), Usoppa (Jacob Romero) i Sanjiego (Taz Skylar). Zmiany dotyczą głównie tempa narracji i struktury opowieści. Na przykład Arlong (McKinley Belcher III) jest przedstawiony jako główny antagonista całego pierwszego sezonu, a nie tylko swojej własnej historii, jak miało to miejsce w anime. Widać to również poprzez nadanie mu bardziej istotnych powiązań z innymi złoczyńcami sezonu, takimi jak Klaun Buggy (Jeff Ward). Główną zmianą jest wczesne wprowadzenie Wiceadmirała Garpa (Vincent Regan) oraz większa rola kadetów Marynarki Wojennej, Koby'ego (Morgan Davies) i Helmeppo (Aidan Scott) w pierwszym sezonie.
Serial aktorski ma wiele plusów i jest przystępny dla widzów w każdym wieku. Nie muszą oni znać oryginału by czerpać z niego satysfakcję. Prawda jest jednak taka, że po anime One Piece również warto sięgnąć. W końcu nie przypadkowo tytuł ten jest prawdopodobnie najpopularniejszą japońską animacją na świecie w tej chwili, licząc sobie ponad 1000 odcinków!
Serial Netflixa ma idealną długość, aby dostarczyć widzom pełne i mocne wrażenie oraz by załapali czym tak właściwie jest One Piece. Jednocześnie stanowi kompletną opowieść samą w sobie. W ciągu ośmiu odcinków nowi fani mogą dobrze ocenić, jak dobry jest serial, i zdecydować, czy warto zagłębić się w mangę i anime. Ci, którzy zdecydują się zgłębić tę franczyzę, zostaną wynagrodzeni.
W anime z gatunku shonen, pełnym akcji tak jak One Piece kluczowe jest odpowiednie zarządzanie poziomami mocy bohaterów i złoczyńców. Problem pojawia się, gdy postacie stają się zbyt silne zbyt szybko. Idealnie byłoby, gdyby poziomy mocy rosły płynnie i w znaczący sposób, prawda? Pod tym względem One Piece sprawdza się doskonale, ponieważ jest niezwykle konsekwentny w kwestii tego, kto może kogo pokonać i dlaczego.
Rzadko zdarza się, aby bohaterowie wygrywali dzięki za sprawą jakichś naciąganych rozwiązań fabularnych, a każde zwycięstwo lub porażka wydaje się odpowiednie. Co więcej, z czasem Luffy stopniowo zwiększa swoje możliwości dzięki takim rozwinięciom jak jego Gears, użycie Haki, oraz niesamowita transformacja w Gear 5. Te wzmocnienia pojawiają się w odpowiednich momentach, dzięki czemu nowi fani mogą z niecierpliwością oczekiwać kolejnych etapów rozwoju mocy Luffy'ego. Co jednak chyba ważniejsze, nasi bohaterowie nie zawsze wygrywają, a czasami ponoszą wręcz spektakularne porażki, co sprawia, że tym mocniej kibicujemy im by stali się silniejsi.
One Piece łączy w sobie akcję, dramat oraz zwariowane poczucie humoru, często przejawiające się w nietypowych sytuacjach. Luffy i jego załoga mogą w jednej chwili ryzykować życiem, w następnej świętować do woli. Mimo to, seria to nie tylko świetna dawka akcji i humoru. Nie unika bowiem poruszania poważnych tematów. Wśród nich znajdziecie tak poważne kwestie jak rasizm i supremacja rasowa, na przykład poprzez historię Fishmanów, jednej z ras zamieszkujących Grand Line. Ich wątki otwierają dyskusje na temat uprzedzeń, segregacji i dyskryminacji.
Niewolnictwo jest przedstawione w historii, rozgrywającej się na Archipelagu Sabaody, gdzie jesteśmy świadkami aukcji, na których arystokraci i bogaci ludzie licytują niewolników dla zysku lub po prostu dla rozrywki. Polityczne machinacje i korupcja również odgrywają swoją rolę w fabule. Tajemniczy “Pusty Wiek”, o którym nie ma żadnych informacji, sugeruje odbiorcy cenzurę rządu w celu stworzenia "oficjalnej wersji" historii, umocnienia obecnego stanu rzeczy i narzucanie obywatelom pewnej ideologii. Dzięki tym oraz wielu innym wątkom, One Piece zgrabnie łączy ze sobą zabawne momenty, poruszające sceny i epickie walki.
Siłą takich animacji jak One Piece jest umiejętność ciągłego zaskakiwania widza. Historia stworzona na kartach japońskich komiksów przez Eichiro Odę na przestrzeli wielu lat nie raz udowodniła, że ciężko przewidzieć jej kolejne etapy. Wiele pozornie nieistotnych szczegółów, często ukrytych pod postacią żartów prowadzi do ważnych wydarzeń w późniejszym czasie. Postacie, które pojawiają się na krótko, mogą powrócić w kluczowych momentach, aby odegrać istotną rolę.
Nawet główni bohaterowie, których dobrze znamy, potrafią zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Serial korzysta również z dużej ilości zapowiedzi przyszłych wydarzeń, co angażuje fanów w odnajdywanie wskazówek ich dotyczących. Udział w dyskusjach, debatach i tworzenie fanowskich teorii w społeczności One Piece bywa czasami równie ekscytujący, co oglądanie samych odcinków!
Jak zatem widzicie, One Piece, zarówno w wersji animowanej jak i aktorskiej ma nam sporo do zaoferowania. Obie produkcje ro naprawdę różnorodna, barwna rozrywka. Sięgnąć po nią mogą widzowie w każdym wieku, a każdy kto się na to zdecyduje, będzie zaskoczony jak bardzo angażujący i wciągający jest to tytuł!
ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Miłośnik filmów, kultury japońskiej, Marvela i wszelkiej maści science-fiction. Autor bloga Z innego świata.