Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Splat!FilmFest 2019 - 10 filmów, które warto obejrzeć!

Autor: Adam Lewandowski
1 grudnia 2019

Już jutro rozpoczyna się Splat!FilmFest 2019 - 5. edycja festiwalu kina gatunkowego, która od 2 do 8 grudnia odbędzie się w warszawskiej Kinotece, a od 9 do 15 w Centrum Kultury w Lublinie. Z tej okazji przygotowałem listę 10 filmów z tegorocznego programu, które w szczególności warto zobaczyć. Niektóre z nich widziałem już na innych festiwalach, a inne to wyczekiwane seanse, które będą wyświetlane w Polsce w większości premierowo podczas tegorocznej edycji festiwalu.

1. Bacurau, reż. Juliano Dornelles i Kleber Mendonça Filho

Film brazylijskiego duetu to wyjątkowe dzieło łączące w sobie eskapistyczną zabawą z obserwacjami społecznymi. Znalazło się tu miejsce na portret lokalnej społeczności, satyrę rodem ze Świata według Kiepskich (mam na myśli te najlepsze sezony), mnóstwo przemocy, przewrotnie wykorzystane latające spodki oraz zderzenie kapitalizmu i postępu z konserwatywnymi wartościami i tradycją. Do tego różnorodna ścieżka dźwiękowa - usłyszycie nawet Night, czyli elektroniczną kompozycję Johna Carpentera. Bacurau można określić gatunkowo jako współczesny western uzupełniony o wiele dodatkowych, ekscentrycznych elementów. Akcja rozwija się powoli, ale w finale dostajemy wybuch przemocy przypominający dokonania Sama Peckinpaha. Fani westernów i dziwnego kina powinni być wniebowzięci.
Bacurau
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

2. Come to Daddy, reż. Ant Timpson

Niestety przegapiłem to podczas odbywającego się w Gdańsku sierpniowego Octopus Film Festival 2019. Z pomocą przyszedł jednak Splat!FilmFest. W filmie Timpsona główną rolę zagrał Elijah Wood. Jeśli przejrzycie jego filmografię to zobaczycie, że raczej stroni od mainstreamowego kina, a angażuje się w mniejsze, często niezależne projekty. Zachęca już sam opis ze strony festiwalu i przytoczę tutaj jego fragment:
Come to Daddy to intrygująca i pełna zaskakujących plot twistów historia, która z całą pewnością nie jest tym, za co początkowo się podaje. Rodzinny dramat i próba rozliczenia się z przeszłością oraz trudnym dzieciństwem niespodziewanie przekształcają się w brutalną i absurdalną czarną komedię. 
Łączenie dramatycznych wydarzeń z absurdalnym humorem nie jest łatwe, ale można dzięki temu osiągnąć wyjątkowe efekty. Liczę na zaskakujący obraz, gdzie relacje rodzinne będą punktem wyjścia do gatunkowej zabawy.
Come to Daddy
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

3. W obronie własnej, reż. Riley Stearns

Obawiam się, że mało osób miało okazję obejrzeć pełnometrażowy debiut Rileya Stearnsa Faults. A szkoda, bo jest to znakomite, przewrotne kino podejmujące tematy przynależności do sekty, terapii oraz relacji silniejszej jednostki ze słabszą. Tym razem amerykański reżyser wziął na warsztat sporty walki oraz kryzys męskości. Wyszła mu z tego czarna komedia, która w drugiej połowie zmierza w coraz bardziej niepokojące rejony, a początkowy śmiech nagle zamiera w gardle. Obsada to strzał w dziesiątkę - nie przypominam sobie lepszej roli Eisenberga w ciągu ostatnich kilku lat. Drugi film Stearnsa potwierdza, że jest twórcą, który potrafi błyskotliwie i z przymrużeniem oka opowiadać o otaczającej go rzeczywistości. Jego wizja ludzkości jednocześnie przygnębia, ale pozostawia odrobinę nadziei. Polecam wszystkim sensejom. Zobacz również: Fight Room – Piotr Witkowski z „Procederu” w jednym z ostatnich odcinków naszego podcastu!
W obronie własnej
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

4. Synchronic, reż. Justin Benson i Aaron Moorhead

Ech, nie widziałem niestety poprzedniego filmu tych panów, czyli The Endless. A zebrał bardzo przychylne recenzje i został okrzyknięty jednym z najciekawszych mózgotrzepów ostatnich lat. Skoro tym razem podejmują temat tajemniczych morderstw oraz psychodelików, to można być pewnym, że nie będzie to kino do niedzielnego kotleta. Wypatruję też szansy na to, żeby przekonali mnie do siebie aktorzy, za którymi nie przepadam. Jamie Dornan i Anthony Mackie mają szansę się wykazać jako kumple wciągnięci w niebezpieczną sprawę prowadzącą do odkrycia efektów działania tytułowego narkotyku. Podobno efekt pracy reżyserskiego duetu ponownie wyróżnia się kreatywnością i wymyka się ramom konwencji, tym razem tej s-f.
Synchronic
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

5. Mope, reż. Lucas Heyne

Porno! Słowo wzbudzające ciekawość nawet tych, którzy udają niewzruszonych. To opowieść o dwójce aspirujących aktorów próbujących zrobić karierę w branży pornograficznej. Oddam może głos amerykańskim krytykom:
Batshit insane. Part Boogie Nights, and part The Disaster Artist, stirred with a dash of American Psycho.
W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że film jest po**********. Przy takich zapowiedziach istnieje możliwość, że można wyjść z seansu zachwyconym, lecz również rozczarowanym lub zniesmaczonym. Najlepiej oczywiście sprawdzić samemu.
Mope
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

6. Złota rękawiczka, reż. Fatih Akin

Seans dla widzów o mocnych nerwach. Akin nakręcił jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów, jakie widziałem i szczerze mówiąc nadal nie jestem pewien, co o nim sądzić. Mniejsza o bardzo dosłowne pokazywanie przemocy i patologii. Reżyser prawdziwą historię seryjnego mordercy zanurzył w czarnym jak smoła humorze. Choć film wyświetlany był w konkursie głównym festiwalu w Berlinie, to bliżej mu do kina eksploatacji i pokazów ze zdartych kaset VHS w obskurnych piwnicach. To sugestywny obraz brzydoty i degeneracji, choć ja osobiście nie potrafię go brać na poważnie i najzwyczajniej w świecie nie wiem, jakie były zamiary twórcy. Wciąż jednak uważam, że to pozycja obowiązkowa dla publiczności poszukującej czegoś szokującego i kontrowersyjnego.
Złota rękawiczka
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

7. Kwantum krwi, reż. Jeff Barnaby

Reżyser pochodzi ze społeczności rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i Kanady. Indianie Mi'kmaq zachowali swoją odrębną kulturę, a twórca nawiązuje do niej w swoich autorskich filmach. Kilka lat temu na Warszawskim Festiwalu Filmowym pokazywany był jego pełnometrażowy debiut Wierszyki dla młodych pożeraczy. Bardzo ciekawie łączył opowieść o dojrzewaniu z elementami kina grozy, a nawet heist movie. W swoim kolejnym filmie zajmuje się inwazją zombie, ale oczywiście w swoim stylu nie zapomina o kontekście społecznym. Tylko indiańska społeczność jest bowiem odporna na działanie wirusa. A to fragment opisu ze strony festiwalu:
Gdy wydawać by się mogło, że na temat zombie powiedziano już wszystko, Jeff Barnaby oddaje głos postkolonialnej społeczności Ameryki Północnej. Reżyser stawia na wolne tempo, surowy klimat i ekspozycję rodzinnych relacji oraz napięć. Ponurą atmosferę z łatwością jednak przełamuje kolejnymi widowiskowymi sposobami na eksterminację nieumarłych.
Muszę coś jeszcze dodawać?
Kwantum krwi
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

8. W kamieniołomie, reż. Bernardo Antonaccio i Rafael Antonaccio

A tego niestety nie obejrzę, bo podczas warszawskiej edycji jest w tym samym czasie co Kwantum krwi. Ale wy możecie zobaczyć, bo czy oglądaliście jakiś urugwajski film? Tak się składa, że mam sentyment do tego kraju ze względu na reprezentację piłkarską (Mundial 2010, Diego Forlan, te sprawy). Festiwale są przecież często okazją do zobaczenia nieco bardziej egzotycznych produkcji, których nie znajdziemy w zwyczajnym repertuarze polskich kin. Obraz braci Antonaccio reklamowany jest jako kameralny thriller poruszający kwestię toksycznej męskości. Akcja rozgrywa się w trakcie wyjazdu grupki znajomych na teren opuszczonego kamieniołomu. Nie znoszące porażki męskie ego oraz metaforyczne mierzenie wiadomo czego to zawsze motywy, dzięki którym można prosto i szybko zarysować konflikty.
W kamieniołomie
fot materiały prasowe/splatfilmfest

9. Dick Long nie żyje, reż. Daniel Scheinert

Wystarczy mi już sama informacja, że to film gościa współodpowiedzialnego za Człowieka-scyzoryka. Przypominam, była to opowieść o tym, że niedoszły samobójca zaprzyjaźnia się z pierdzącymi zwłokami granymi przez Daniela Radcliffe'a. Z kompletnie absurdalnego i idiotycznego pomysłu wyjściowego ewoluowała niespodziewanie w historię o problemach psychicznych, akceptacji i człowieczeństwie. Dlatego nie dziwi mnie tytuł kolejnego filmu Scheinerta (Dick Long, heheh). To historia mało rozgarniętych kumpli, którzy muszą zmierzyć się z konsekwencjami swojej pijackiej zabawy. Znowu cytuję za splatfilmfest.com:
Daniel Scheinert w swoim nowym projekcie miesza dramatyczną historię niszczącą rodzinne relacje, najpodlejsze żarty opowiadane przez samo życie, wciągający wątek kryminalny oraz świetną grę aktorską. Myślicie, że widzieliście już najbardziej niesmaczną śmierć? Koniecznie musicie zobaczyć, co wykręciła ta ekipa.
Dick Long nie żyje
fot materiały prasowe/splatfilmfest

10. W skórach demona, reż. Marc Meyers

W kinie o wiele więcej jest psychopatów płci męskiej. Jeśli chodzi o kompletnie szalone role kobiece to tak na szybko przychodzi mi do głowy Lena Olin z Krwawego Romeo. Dlatego mam nadzieję, że film Meyersa uzupełni ten deficyt, bo główne bohaterki to trzy dziewczyny, które z normalnością mają chyba niewiele wspólnego. Zaczyna się od imprezy, alkoholowych gier i flirtów, a kończyć się ma na desperackiej walce o życie. Metal, fanatyzm, girl power - oczywiście mam obawy, że może się to osunąć w zbyt kiczowate rejony, ale w sumie nawet nie byłoby to złe.  No i czy ta Alexandra Daddario ze zdjęcia Was nie przekonuje?
W skórach demona
fot. materiały prasowe/splatfilmfest

Bonus: Remake’y, sequele po latach i rebooty klasycznych slasherów – jak zrobić to dobrze?

Wiadomo, że na dobrym festiwalu nie powinno zabraknąć ciekawego panelu dyskusyjnego. Ten poświęcony będzie slasherom i odtwarzaniu po raz kolejny tych samych historii w nieco zmienionej formie. Wezmą w nim udział znani m.in. z kanału dyskusyjnego Napisy Końcowe Łukasz Stelmach i Radek Pisula, a także prowadzący podcast Fight Room Kuba Koisz. Jeśli komuś te nazwiska nic nie mówią, to musi mi uwierzyć na słowo, że chłopaki potrafią ciekawie opowiadać o popkulturze. Na pewno znajdzie się miejsce na wymianę poglądów, refleksje na temat współczesnego kina grozy oraz trochę humoru. Jest tylko jeden problem - spotkanie ma trwać około godziny, więc temat nie zostanie wyczerpany. Dlatego korzystajcie z dobroci tegorocznego programu Splat!FilmFest i sami dyskutujcie (w sensie no z kimś, a nie sami ze sobą) po seansach! Zobacz również: Pan T. -oficjalny zwiastun filmu nagrodzonego na Camerimage
Panel dyskusyjny
fot. materiały prasowe/splatfilmfest
Źródło i ilustracja wprowadzenia: splatfilmfest.com   

Fan westernów, kina noir i lat 80. Woli pisać o filmach niż o sobie. A tu sobie zapisuje rzeczy: https://www.facebook.com/Wjednymujeciu1

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.