Kolejny tydzień, kolejne ukryte perełki na Netflix! Tym razem koncentrujemy się na przedstawicielu nośnych w przeciągu ostatnich lat dokumentów true crime - Synowie Sama: Droga w mrok z 2021 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=ICFZ1wS8Fuc
Oryginalne podejście
Na wstępie warto jest podkreślić, że nie mamy do czynienia z taśmową produkcją dokumentalną, zbudowaną na bezpiecznych schematach i pozbawioną porządnego kompozycyjnego pomysłu. W zbliżonym stopniu opowiada tak o mordercy, jak i osobie będącej z boku, nieustannie tropiącej go. A jest nim Maury Terry, dziennikarz, dla którego sprawa przerażającego mordercy stanowiła zarówno materiał życia, jak i obsesję. Do ciekawych zabiegów narracyjnych należy także obsadzenie Paula Giamattiego, odpowiadającego za głos zza kadru Terry'ego.
Mocne źródło inspiracji
Idąc dalej, dzięki temu miniserialowi sama prawdziwa historia mogła pomóc co najmniej kilku udanym produkcjom. Morderstwa na nieprawdopodobną skalę (padły nawet porównania do czarnej legendy wśród morderców, Kuby Rozpruwacza), upiorne korespondencje publiczne, policjanci krążący od jednej ślepej uliczki do drugiej, wreszcie wskazywanie na powiązania z grupą satanistyczną - co najmniej część tego typu wątków ma pełne prawo zainspirować czołowych twórców różnego rodzaju thrillerów tudzież mrocznych kryminałów takich jak np. showrunnerów 1. sezonu
Detektywa. Gdyby
Synowie Sama powstali dekadę lub dwie wcześniej, siłą rzeczy pojawiłyby się uzasadnione przypuszczenia, czy aby właśnie ten dokument nie rozpalił przypadkiem wyobraźni kilku scenarzystów.
Dbałość o społeczny kontekst
Nie należy także zapominać o tym, że twórcy mocno postarali się, by Syn Sama został jasno i wyraźnie umiejscowiony w pewnym konkretnym miejscu w historii Ameryki. Od pierwszych minut dokumentu powoli i szczegółowo nakreśla się krajobraz Nowego Jorku lat 70. ubiegłego wieku. Przywodził on wręcz na myśl jakieś mroczne, futurystyczne urbanistyczne SF, gdzie terror miesza się z ponurą atmosferą i nieustanną wysoką stopą bezrobocia. Innymi słowy, potencjalna prawdziwa wylęgarnia tego typu spraw. Ale z każdym kolejnym fragmentem wyłaniają nam się inne niuanse. Należy do nich będący częstym motywem filmów sprzed paru i kilku dziesięcioleci wysoki poziom samozadowolenia amerykańskiej policji, usiłującej na każdym kroku kontrolować narrację nawet kosztem skuteczności śledztwa. Nie omieszkano także wyeksponować działalność lokalnej prasy, będącej zarzewiem informacyjnego potoku znanego nam dziś.
Absolutny "must watch" dla fanów gatunku
Choć Synowie
Sama: Droga w mrok czasami za bardzo zatapiają się w pewnych wątkach i można też wątpić w co niektóre teorie, to jeden z najlepszych dokumentów true crime ostatnich lat nie tylko
platformy Netflix, ale w ogólnym rozrachunku. To o wiele więcej niż archiwalna historyjka o facecie, który pół wieku temu strzelał sobie do ludzi. Mamy do czynienia z dojrzałym portretem pewnego wrażliwego społecznie człowieka, a także w jakimś stopniu otaczającego go środowiska. Jeśli macie już z głowy Dahmera i inne głośniejsze dokumentalne dreszczowce, bierzcie się natychmiast za to.
Maury Terry i David Berkovitz
Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.