(miejsca 15-11)
Miejsce dla Guya Ritchiego i jego chłopców! Młody Artur zdobywa miecz Excalibur i wiedzę na temat swojego królewskiego pochodzenia. Przyłącza się do rebelii, aby pokonać tyrana, który zamordował jego rodziców. Spora część krytyków kręciła nosem na to oryginalne podejście do arturiańskich mitów - głównie przez wzgląd na tak drastyczną zmianę konwencji. Jednak trzeba oddać sprawiedliwości i przyznać, że mimo wszystko to bardzo ciekawe - choć nie pierwszej świeżości - widowisko akcji. Istne porachunki w quasi-średniowiecznym sosie.
Jeżeli ktoś zapytałby Was o wybitnego twórcę rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, zapewne większość odpowiedzi brzmiałaby "Akiro Kurosawa". Nie zmienia to jednak faktu, iż twórca wybitnych Siedmiu samurajów pod wieloma względami ma bliżej kina europejskiego niż japońskiego. W tej kwestii bardziej reprezentatywnym przedstawicielem rodzimego rzemiosła kinowego byłby właśnie Kobayashi. To genialna wręcz kompozycyjnie historia ronina pragnącego popełnić honorowe samobójstwo. Doświadczony wojownik robi w tym celu dość powszechną wtedy rzecz: przybywa na dwór jednego z wielkich panów. Jako że z początku nie spotyka się z zaufaniem, opowiada historię swojego życia. Polecamy jako bardziej tradycyjne podejście do kultury japońskiej. Fabuła, ekspozycja postaci i znakomita choreografia walk sprawiają, że to propozycja nie tylko dla koneserów!
W takim rankingu nie mogło zabraknąć polskiego rodzynka, a jak polski rodzynek to na pewno Krzyżacy. Wszyscy przerabialiśmy ten schemat – nudna lektura szkolna, obejrzyjmy film! O cholera, ale przecież on trwa prawie trzy godziny... To nic. Przecież wszystkich nas nie obleją. A tak na poważnie, to Krzyżacy Aleksandra Forda stanowią bodajże najlepszy przykład peerelowskiej szkoły kina historycznego, którym nasi dziadkowie i rodzice byli zalewani po same uszy. Nie znaczy to, że jest to film taśmowy, pozbawiony uroku i autorskiego zacięcia. Co to, to nie. Historia Juranda ze Spychowa przetrwa bowiem każdą próbę czasu i nawet dziś, ponad 50 lat od premiery, budzi ona podziw oraz zapiera dech w piersi. Tak się robi kino!
Henryk V, czyli opowieść o niedoświadczonym angielskim królu, który po namowach duchowieństwa rozpętuje wojnę z Francją o swoje kruche roszczenia do francuskiego tronu. Wyjściowa sytuacja daje spore pole do popisu, zwłaszcza, że twórcy inspirują się tutaj jednym z mniej znanych utworów Szekspira. To obraz dla fanów sporej teatralizacji, symboliczności, oszczędności scenograficznej. Dodajmy do tego kostiumy na najwyższym poziomie i odrobinę oryginalności, a otrzymamy bardzo charakterystyczny dramat historyczny.
I kolejny film Kobayashiego na naszej liście. Tym razem genialna historia mistrza miecza i jego syna, którzy wskutek nieuczciwych i niehonorowych zabiegów zostają zmuszeni do popełnienia harakiri. Jak można wywnioskować z tytułu, sprzeciwiają się temu i stają do walki. Opus magnum tego reżysera, zachwycający mistrzowską kompozycją i wysublimowanymi kadrami, które na stałe przeszły do historii kina. Na czele obsady oczywiście wybitny przedstawiciel tego rodzaju kina Toshiro Mifune, który po raz kolejny tworzy zapadającą w pamięć kreacją.
Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.