Oryginalna wersja z 1961 to synonim i dowód na piękno kinowego musicalu mimo tego, że perspektywy czasu część rzeczy budzi niewątpliwe kontrowersje. Mowa tu zwłaszcza o obsadzeniu w roli Latynoamerykanki Marii białej aktorki będącej córką rosyjskich imigrantów (Natalie Wood aka Natalia Zacharenko). Wciąż jednak ten film jest dziełem, charakteryzującym się świetną reżyserią scen musicalowych, choreografiami - słowem, jest w nim prawie wszystko, co dobre w musicalu.
Oba umieszczone obok siebie w rankingu tytuły dzieli niewątpliwa różnica epoki, w której są kręcone - a mimo to stanowią piękne uzupełnienia, niosą za sobą uniwersalne (i może trochę banalne) prawdy. Nakręcone 60 lat po oryginale West Side Story jest wielkim, pełnym życia, widowiskiem, ujawniającym talenty aktorskie i wokalne Ansela Elgorta oraz (zwłaszcza) Rachel Zegler, a także dowodem na nieprzemijalne serce Spielberga do tworzenia wielkich dzieł.
Musical w musicalu. Wyreżyserowany przez jednego z najbardziej utalentowanych współczesnych artystów, Lina-Manuela Mirandę, biograficzny film o kompozytorze Jonathanie Larsonie, którego "zastajemy", gdy bohater zbliża się do 30. urodzin, przeżywając kryzys twórczy i egzystencjalny. Wielka rola (okradzionego z Oscara na rzecz Willa Smitha) Andrew Garfielda, który zachwyca swoim wokalem, podobnie jak m.in. Alexandra Shipp i Vanessa Hudgens na drugim planie.
Obdarowany sześcioma Oscarami hit sprzed ośmiu lat przypomniał światu piękno gatunku. Choć osobiście mam do niego jakąś trudną do wytłumaczenia niechęć, byłbym głupcem, nie doceniając świetnych kreacji Emmy Stone i Ryana Goslinga, znakomitych zabiegów reżyserskich maestro Chazelle'a, czy świetnej muzyki Justina Hurwitza. Obiektywnie - kawał kina i jeden z najlepszych musicali XXI wieku.
Jedna z najpiękniejszych (w każdym znaczeniu tego słowa) animacji Disneya. Mądra, wzruszająca, robiąca wizualne wrażenie, pod koniec szczególnie mroczna opowieść, pełna fantastycznych muzycznie i tekstowo piosenek (nic jednak nie ma podjazdu do Z dna piekieł). Jeden z nielicznych przypadków perfekcyjnego polskiego dubbingu. Gdyby powstała wersja live-action, byłbym jej szalenie ciekaw.
Ten film często jest porównywany z “Elvisem” Baza Luhrmanna Taron Egerton, podobnie jak Butler w swoim przypadku, wykonał wszystkie partie wokalne i zrobił to z klasą, charyzmą, godną Eltona Johna. Dzieło fenomenalne inscenizacyjnie. Jedna z najlepszych biografii muzyka XXI wieku i porywająca, wzruszająca historia.
Jeden z moich ulubionych filmów ubiegłego roku. Dla wielu zatrudnienie Timotheego Chalameta w tytułowej roli było ryzykowne, młody aktor jednak potwierdził swój gigantyczny talent aktorski, popisał się też świetnym wokalem. Całościowo Wonka jest piękny, kolorowy, pełen znakomitych piosenek i musicalowej magii.
Kolejny film z cyklu "obraz musicalowej magii". Baśniowy wręcz obraz, motywy wolności i miłości, wymierzone co do centymetra inscenizacje, znakomite piosenki napisane przez duet Benja Paska i Justina Paula. Gdy do tego dorzucimy m.in. bezbłędnego jak zawsze Hugh Jackmana, wiecznie młodego Zaca Efrona, pełną uroku Zendayę i ich wokale, nie pozostaje nic innego, jak dać się ponieść tej rozrywce.
Zanim reżyser popełnił swój największy błąd w karierze (mowa oczywiście o Kotach) stworzył wielkie (dosłownie, 157-minutowe) dzieło, w którym prawie wszystkie dialogi są śpiewane. Przedsięwzięcie jak najbardziej udane, podbite szczegółową scenografią. Wspomniany wyżej Jackman, Anne Hathaway, Russell Crowe, Sascha Baron Cohen, Helena Bonham Carter, Eddie Redmayne, Samantha Barks - w zasadzie każdy poza Amandą Seyfried zostawia w tym filmie serce.
Film, który jest moim rówieśnikiem. Film, którego nigdy nie pomijam gdy leci w telewizji. Film, który ma prawdopodobnie najprostszą historię przeoraną przez sztukę każdego rodzaju - on, ubogi młody mężczyzna zakochuje się w artystce i kurtyzanie w jednym, ta z kolei przeznaczona jest bogaczowi i głównemu fundatorowi tytułowego klubu. Magiczna wizualnie historia tragicznej i pozbawionej szans miłości, w którą wplecione są wspaniałe aranżacje znanych piosenek Queen, Eltona Johna, czy Stinga. Oszałamiające dzieło, w którym nie ma złej kreacji aktorskiej. No i ten anielski głos Ewana McGregora...
Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.