Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Venezia77: Festiwal na przekór wirusowi

Autor: Radek Folta
2 września 2020

Po tym, jak koronawirus osłabił przemysł filmowy, a jego ofiarą padły międzyinnymi festiwal w Cannes i Tribece, Biennale kina w Wenecji jest potrzebne niczym powiem świeżego powietrza po naprawdę gorącym dniu. W okrojonej formie, z mniejszą ilością gości i filmów, pierwszy fizyczny międzynarodowy fesqtowial filmowy najwyższej rangi od lutego, rozpoczął się wczoraj na wyspie Lido. Wśród filmów walczących o Złotego Lwa 77. Festiwalu w Wenecji znalazł się również polski film.

Kiedy w marcu kwietniu agencje informacyjne prześcigały się w podawaniu statystki zakażeń i zgonów spowodowanych koronawirlsem, Północne Włochy były na na ustach wszystkich. Świat obiegały zdjęcia opustoszałych ulic i placów Wenecji, które zazwyczaj o tej porze roku tętniły życiem. Kiedy w maju organizatorzy festiwalu w Cannes zdecydowali się odwołać najsłynniejszy festiwal filmowy świata, mało kto wierzył w to, że podobnie zasłużona, a odbywająca się kilka lat dłużej impreza w Wenecji, odbędzie się w normalnej formie. Jest wrzesień i jednak jesteśmy w Wenecji. Dyrektor festiwalu, Alberto Barbera, był zdeterminowany, żeby impreza odbyła się w normalnym terminie. Z programu usunięto dwie sekcje, zwiększono ilość sal, w których odbywają się pokazy, a żeby wejść na film, trzeba zarezerwować miejsce z dwudniowym wyprzedzeniem. Wszystkie sale mają zmniejszoną o pięćdziesiąt procent objętość - znaczy to tyle, że wszyscy siedzimy oddzieleni od siebie jednym wolnym miejscem. Noszenie maseczek na terenie festiwalu jest nie tyle obowiązkiem, do którego należy zmuszać, ale rodzajem mody. Na czerwonym dywanie, widocznym tylko z ogromnego telebimu, spacerowały pięknie ubrane gwiazdy, modelki i aktorzy w różnokolorowych maskach. Podczas seansu wolontariusze zwracają uwagę każdemu, kto zdecyduje się wyściubić nosa spod maski. Wszędzie dostępne żele do odkażania rąk i znaki informujące o zachowaniu odległości przypominają, że żyjemy w innych czasach niż rok temu. Gości festiwalowych jest w tym roku znacząco mniej. Widać to także po samej Wenecji, w której nie ma już tłumów, które przetaczają się przez to piękne miasto o tej porze roku. Może to i lepiej, bo i przyjemniej cieszyć się urodą tego miejsca. Wielu znajomych, którzy zawsze przylatują do Wenecji z całego świata, w tym roku zwyczajnie nie ma. Kolejki po kawę, na seanse czy do toalet są o wiele mniejsze. Mimo tego, że tegoroczna edycja nie ma tak przyciągających nazwisk jak Brad Pitt, Adam Driver, Scarlet Johansson, a amerykańskich produkcji jest jak na lekarstwo, Wenecja zagości najgorętszych reżyserów europejskich i światowych, których miłośnicy kina festiwalowego znają i kochają. A wśród gości znajdzie się Małgorzata Szumowska i Michał Englert, których film Śniegu już nigdy nie będzie, znalazł się w konkursie o Złotego Lwa. Dojście do skutku festiwalu w Wenecji w fizycznej formie to sygnał dla świata filmu, który potrzebuje tego niczym ryba wody. Tutaj w końcu pojawiają się twórcy ze swoimi filmami gotowymi do sprzedaży. Tu producenci szukają nowych źródeł finansowania. I publiczność odkrywa nowe perły. Nie bez znaczenia jest obecność dyrektorów najważniejszych festiwali filmowych - Berlina, Cannes, Locarno, Rotterdamu, Karlovych Varów, San Sebastian i Londynu - którzy podczas gali otwarcia jednym głosem zadeklarowali solidarność z przemysłem filmowym i podkreślili jak ważną rolę spełniają festiwale filmowe we wspieraniu promocji i promocji kina, głównie europejskiego. Imprezy takie jak Wenecja nie tyle promują uznanych już twórców, ale są centrami dyskusji, miejscem wymiany poglądów i kultur, oraz edukacji. Pełnią też ważną rolę we wspieraniu debaty, w której kreatywność i wolność wypowiedzi artystycznej łączą się, tworząc owocny i niezbędny dialog z publicznością i społeczeństwem. Podczas gali otwarcia Złotym Lwem za całokształt twórczości nagrodzona została Tilda Swinton. 77. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji potrwa do 12 września.

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.