Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Autentyczność zawsze się opłaca - wywiad z Vanessą Aleksander, gwiazdą Hejtera i Listów do M. 4

Autor: Łukasz Kołakowski
21 lutego 2021

Na początku lutego, po przełożeniu listopadowej premiery kinowej, Listy do M. 4 trafiły na Player. Z tej okazji mieliśmy okazję porozmawiać z ich młodą gwiazdą, znaną również Sali samobójców. Hejtera oraz Wojennych dziewczyn Vanessą Aleksander. Rozmawiał Łukasz Kołakowski.

Jako że Listy do M. 4 już wyszły i jesteśmy dosłownie kilka dni po premierze, na początek chciałem spytać, czy słyszałaś już jakieś opinie o tym, co widzowie sądzą o filmie i o twojej roli?

Dochodzą do mnie pojedyncze głosy. Staram się wsłuchiwać w te najbardziej obiektywne, ale jak wiadomo nie jest tak łatwo znaleźć opinię, która byłaby w pełni wolna od sympatii, uprzedzeń do poprzednich części filmu. Wiadomo, że najbliższe mi osoby - moi przyjaciele, rodzina - będą mi kibicować zawsze, wspierać dobrym słowem, ale nie tylko od nich dochodzą do mnie pozytywne opinie. Przyznam szczerze, że sama jestem zaskoczona, jak uroczo nam te Listy wyszły. Myślę, że pierwsza część była autentyczna i dlatego tak zachwyciła publiczność swoim ciepłem i uczciwością. Podczas oglądania drugiej, zwłaszcza trzeciej części, nie miałam podobnych odczuć. Natomiast podczas seansu czwartej serii, kilka razy naprawdę szczerze się wzruszyłam. Myślę, że to przez to, że Patrick Yoka znalazł własny sposób opowiadania tej historii, miał swój pomysł na ten film. Autentyczność zawsze się opłaca.

Mówisz o brakach drugiej i trzeciej części. Co w takim razie skłoniło Cię do udziału w czwartej?

Myślę, że przede wszystkim możliwość pracy z Borysem Szycem, którego role od lat podziwiam. W przeszłości mieliśmy już okazję spotkać się na castingu do projektu, który finalnie nie powstał. Podczas tych zdjęć próbnych miałam poczucie partnerstwa - mimo tego, iż rasowy aktor spotkał się z debiutantką to Borys robił wszystko, żeby mi pomóc, bym czuła się jak najbardziej komfortowo i żebym w trakcie przesłuchania dała z siebie wszystko. Ogromnie mi tym zaimponował i od tamtego momentu marzyłam, żebyśmy mieli szansę kiedyś razem popracować. Oprócz tego rola, którą mi zaproponowano, wydawała mi się trochę inna niż te, które dawano mi wcześniej. Monika nie była tak bezczelna, dziecinna i brawurowa jak wcześniejsze bohaterki, które grałam. Już na papierze wydawała mi się dojrzalsza, więc zaciekawiło mnie to, że będę miała okazję zagrać coś innego niż dotychczas.

Zobacz również: Listy do M. 4 – recenzja czwartej części najpopularniejszej polskiej komedii romantycznej. Święta, święta i po świętach…

Vanessą Aleksander
fot. Maciej Czarniak / trojmiasto.pl

Czy przygotowywałaś się do tej roli w jakiś sposób pod kątem policyjnym, czy jednak konwencja filmu, mimo wcielania się w policjantkę, tego nie wymagała?

Myślę, że w takim gatunku nie da się dobrze sprzedać niuansów zawodu policjanci. Jednak jako, że to nie była jedyna funkcjonariuszka, którą grałam to miałam możliwość poznać zaplecze pracy w policji. Znałam więc procedury i wiedziałam, jak powinnam się zachowywać na służbie. Policjanci jednak posługują się skrótami myślowymi i slangiem, który jest niezrozumiały dla osoby niezwiązanej z ich środowiskiem - próba urzeczywistnienia Moniki i Gibona jako policjantów nie pasowałaby do konwencji komedii romantycznej. Nie było więc szans, okazji i potrzeby wprowadzania tego elementu. W tym gatunku nie chodziło o to, żeby sprzedawać życie jeden do jednego.

Masz już może jakieś informacje odnośnie przyszłości Moniki i serii? Mam wrażenie, że mogłaby tu jeszcze namieszać.

Takie głosy pojawiały się podczas pracy nad czwartą częścią. Myślę jednak, że decyzje zostaną podjęte później i będą one bardzo zależne od odbioru widzów.

Mnie również wydaje się, że czwórka może się spodobać nieco bardziej od poprzednich i to nie tylko przez Twoją obecność.

Też tak myślę (śmiech).
fot. kadr z filmu Listy Do M. 4

Przejdźmy do komedii romantycznych nieco ogólniej. Czy masz jakąś swoją ulubioną?

Jak byłam nastolatką, to bardzo lubiłam oglądać polskie produkcje, moim absolutnym faworytem był film Nigdy w życiu! To wciąż moja ukochana komedia romantyczna. Pani Danuta Stenka w roli Judyty jest fantastyczna, wybitnie zabawna i mimo konwencji, niesamowicie ujmująca i prawdziwa. Kiedyś do polskich dwutygodników w ramach bonusu były dodawane płyty DVD z rodzimymi produkcjami. Również dzięki temu mieliśmy w domu całą kolekcję polskich filmów do których do dziś często wracam. Jeśli chodzi o zagraniczne produkcje to, choć nie jest to komedia romantyczna, pomyślałam od razu o Druhnach Paula Feiga. Za rolę Megan, Melissa McCarthy dostała nominację do Oscara. Dużo częściej to wyróżnienie dostają aktorki za role dramatyczne, więc niewątpliwie mówi to o jakości jej występu.

Mówiliśmy o komediach romantycznych, teraz o samych świętach. Jakie są dla Ciebie cechy idealnego filmu świątecznego?

Myślę, że przede wszystkim powinien autentycznie wzruszać. Święta są czasem, który poświęcamy na obcowanie z bliskimi, na pauzę, na refleksje. Mam wrażenie, że to jest moment w którym jesteśmy szczególni emocjonalni - gdy widzimy na ekranie kogoś, z kim możemy się zidentyfikować, osobę, której historia nas porusza, to obraz przemawia do nas bardziej. Moim ulubionym filmem świątecznym jest, czym pewnie nie zaskoczę, Love Actually, ale w tym roku do listy moich faworytów dołączyła piękna świąteczna animacja pod tytułem Klaus.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.