Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Blisko - recenzja filmu! Tak blisko, tak daleko

Autor: Kamil Witek
22 lutego 2023
Blisko - recenzja filmu! Tak blisko, tak daleko

Blisko wyjeżdżało z zeszłorocznego Cannes w aurze filmu, który powinien zostać nagrodzony Złotą Palmą, lecz ponoć wskutek komercyjnych czynników musiał zadowolić się drugą co do ważności nagrodą Grand Prix. Etykietka nieoficjalnie najlepszego filmu canneńskiego festiwalu nieszczególnie jednak posłużyła filmowi Lukasa Dhonta.

Nie ma co ukrywać, że przy takiej łatce oczekiwania wobec drugiej produkcji belgijskiego Wunderkinda jeszcze przed seansem musiały wystrzelić gdzieś wysoko w kosmos. Tym bardziej że już w Girl zasygnalizował ciekawy i świeży głos na arenie europejskiego kina, odważnie rozdając mocne obyczajowe ciosy. Dhont w debiucie pochylał się nad cielesnością i brakiem akceptacji wobec ciała. W Blisko spektrum jego zainteresowania leży już nie w fizis a psyche, biorąc pod czujne oko kamery niewinną chłopięcą przyjaźń, poddaną poważnej próbie w starciu z całym zespołem społecznych stereotypów i uprzedzeń. Rozpoczęcie nowej szkoły dla Leo i Remiego — dwójki nierozłącznych przyjaciół - teoretycznie powinno wyznaczać kolejny ekscytujący etap w młodym życiu. Rówieśnicy nie postrzegają jednak ich emocjonalnej i fizycznej bliskości jako naturalny wyraz niemal braterskiej przyjaźni. Pojawiają się niezręczne pytania, homo-wyzwiska i drobne prześladowania. Adapt or die - jak mawiał klasyk. Unikanie kontaktu i gestów, wzbudzających kolejne preteksty do niesympatycznych aluzji, jest dla Leo sposobem na uniknięcie docinków i szansą na akceptację szkolnej grupy. Dla Remiego koniec wzajemnej bliskości to niemal koniec świata.
Kadr z filmu Blisko
Kadr z filmu Blisko
W rozegraniu powyższego dramatu Dhont pozostaje wierny przyjętej w Girl suchej i surowej ekranowej wrażliwości. Co broniło się w opowieści o nienawiści do ciała, zgrzyta jednak w historii, gdzie gros filmowego utworu rozgrywa się pod jego skórą. Poruszanie się po niskich amplitudach temperatury opowieści sprawia, że skrywane pod grubą fasadą emocje rozchodzą się cały czas po fabularnych kościach. Tym bardziej że jednak dość klasyczna struktura dramatu chwilami aż prosi się o mocniejszy wybuch, duszonego w środku przez obu chłopców niefizycznego bólu.

Belgowi nie można jednak odmówić wielowymiarowych ambicji.

Blisko balansuje bowiem gdzieś pomiędzy kinem coming-of-age a zaangażowanym obrazem społeczeństwa ze świata braci Dardenne. Tłem dla chłopięcych perypetii jest nie tylko szkolny entourage. Leo pracuje u rodziców na roli, czas jesiennych zbiorów to czas wytężonej pracy. Chłopak musi zatem porzucić letnie i dziecinne zabawy z przyjacielem na rzecz męskiej, ciężkiej harówki. Niestety obydwie fabularne nitki rozwijają się nieco po cichu. Przenikający w relację rytm pór roku sygnalizowany jest zbyt delikatnie, nawet jeśli obserwacyjna estetyka ma wiele z charakterystycznego reżyserskiego stempelka. W dramacie o bliskości Dhont nie uniknął także tematycznego trywializowania, banalność opowieści chwilami mocno przebija jej surowy styl. Dlatego trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nawet lekko żarzący się dramat lepiej wpasowałby się w jego generalny klimat. Odrzucenie i strata to bowiem uczucia, przy których widz powinien stać emocjonalnie dość blisko, a nie przechodzić ot tak, po prostu gdzieś obok. https://www.youtube.com/watch?v=6EJGnU2AmV4&ab_channel=A24
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu Blisko

Kiedyś starwarsowy nerd, dziś entuzjasta 4-godz rumuńskich snujów i czaru Emily Blunt. Z duszy - Jake Peralta. Z ciała - Thor, choć niestety jest jedyną osobą, która tak twierdzi😉

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.