Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Bokser - czy warto obejrzeć film od Netflix? Recenzja nowego hitu Mitji Okorna

Autor: Tomasz Rewers
13 września 2024
Bokser - czy warto obejrzeć film od Netflix? Recenzja nowego hitu Mitji Okorna

Bokser w reżyserii Mitji Okorna to produkcja, która choć nie przynosi zbyt wielu oryginalnych wątków, ma w sobie wystarczająco dużo energii, by przyciągnąć uwagę widza. Film oparty na motywach bokserskich może w pierwszej chwili wywoływać skojarzenia z klasykami gatunku, jednak nie dąży do powielania schematów Rocky'ego czy Creeda. Twórcy postawili raczej na ukazanie ludzkiej strony emigracyjnej rzeczywistości, pokazując życie w PRL-u i losy Polaków na Wyspach Brytyjskich. To tu, poza ringiem, toczy się prawdziwa walka bohatera.

Kulm w formie – boksuje emocjami i (trochę) pięściami

Eryk Kulm jr. w roli Jędrzeja jest bez wątpienia najmocniejszym punktem filmu. Jego występ dodaje wiarygodności całej produkcji, a fizyczna transformacja, jaką przeszedł do tej roli, zasługuje na uznanie. Kulm potrafi udźwignąć emocjonalne ciężary postaci, balansując między marzeniami o karierze, a brutalną rzeczywistością życia na emigracji. Jego postać staje się nośnikiem dramatu, co pozwala widzowi zżyć się z jego historią. Kulm wygląda i gra jak zawodowy bokser, chociaż więcej jego walk odbywa się w jego głowie niż na ringu. Szkoda, że reżyser nie pozwolił mu bardziej zabłysnąć w akcji, bo po takim przygotowaniu fizycznym aż prosiło się o więcej widowiskowych ciosów. 

Przerysowana emigracja i klisze, które (o dziwo) działają

Na ekranie króluje przerysowana rzeczywistość PRL-u i polskiej emigracji w Anglii. Mamy tutaj pełen wachlarz gatunkowych klisz, które – o dziwo – działają całkiem sprawnie. Mitja Okorn zna się na kinie rozrywkowym i wie, co robi. Nie oczekujmy głębokiego dramatu na miarę Człowieka ringuBokser ma być prostą, ale dobrze opowiedzianą historią o marzeniach, upadkach i podnoszeniu się z kolan (choć niekoniecznie na ringu). I w tej kategorii film się sprawdza. Reżyser sprawnie żongluje schematami i chociaż nie ma tu mowy o zaskoczeniach, to seans dostarcza przyzwoitej rozrywki.

Jest coś bardzo znajomego w tej opowieści: młody chłopak ucieka z kraju, aby zrealizować swoje marzenie o zostaniu mistrzem. Brzmi jak utarty schemat? Może i tak, ale mimo wszystko nieźle to się ogląda. Problem pojawia się tam, gdzie film stara się być "więcej niż tylko o boksie" – walka poza ringiem, życiowe trudności, ustawione walki, dramaty małżeńskie... brzmi ambitnie, ale nie wszystko wybrzmiewa tak, jak mogłoby. Niemniej, jeśli ktoś przymknie na to oko, to dostanie solidne, choć niespecjalnie odkrywcze kino rozrywkowe.

Obsada drugoplanowa – ratunek czy problem?

Na drugim planie mamy parę znanych twarzy, które dodają tej produkcji charakteru. Eryk Lubos i Adam Woronowicz świetnie odnajdują się w swoich wyrazistych rolach, co sprawia, że film dostaje odrobinę więcej kolorytu. Największą uwagę zwrócił jednak Michał Żurawski, którego oglądamy w roli ojca głównego bohatera. Sceny retrospekcji, w których się pojawia zrobiły na mnie wrażenie! 

Nieco gorzej wypada Adrianna Chlebicka jako Kasia, żona Jędrzeja. Jej postać, niestety, ginie w cieniu głównego bohatera i nie wnosi do historii tyle, ile mogłaby. Kasia jest bardziej tłem niż pełnoprawną bohaterką, co sprawia, że momentami relacja między małżonkami wydaje się płaska i powierzchowna. Widać, że miała być katalizatorem dramatycznych wyborów Jędrzeja, ale jej rola nie została wystarczająco pogłębiona.

Bokser nie bije na głowę, ale spełnia swoją rolę

Podsumowując, Bokser to film, który serwuje widzowi rozrywkę prostą, ale skuteczną. Mitja Okorn, znany z kina gatunkowego, dobrze wie, jak dostarczyć emocji i choć jego film nie wybija się ponad przeciętność, to ma w sobie ten rodzaj energii, który sprawia, że nie żałujemy spędzonego z nim wieczoru. Jeśli ktoś szuka ambitnego dramatu sportowego, to lepiej niech sięgnie po coś innego. Ale jeśli chodzi o solidną porcję kinowej rozrywki z odrobiną dramatyzmu – Bokser spełnia swoją rolę.To film, który ma na celu dostarczenie dobrej zabawy, a nie życiowych przemyśleń. 

Przeczytaj o innych produkcjach Netflix na Movies Room:

Maciej Kawulski, producent filmu, wyraźnie włożył swój sznyt, który znany jest z takich produkcji jak Jak zostałem gangsterem czy Jak pokochałam gangstera. Jeśli komuś podobały się te tytuły, to Bokser również przypadnie mu do gustu. Ci, którzy oczekują głębokich analiz bokserskich technik, lepiej niech szukają gdzie indziej. "Bokser" to rozrywka, która może nie bije na głowę, ale z pewnością dobrze sprawdzi się na leniwy wieczór.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Tomasz Rewers

Redaktor naczelny
Tomasz Rewers

Założyciel i właściciel Movies Room. Z wykształcenia prawnik i certyfikowany mediator sądowy. Kocha filmy, od niedawna również sam je tworzy. . Gustuje w kinie rozrywkowym jak i w filmach, po których psychikę trzeba zbierać z podłogi. Znawca uniwersum Marvela oraz największy fan Batmana. . Odpowiedzialny za koordynacje zespołu, public relations oraz marketing. . Kontakt: [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

70/100

Eryk Kulm jr. 

Dobrze zrealizowany od strony technicznej

Utarte klisze potrafią tutaj działać na plus

Świetne sceny retrospekcji z Michałem Żurawskim

Jako kino rozrywkowe sprawdza się świetnie 

Za mało boksuje ten Bokser

Sceny walk mogły być ciekawsze 

Rozterki głównego bohatera robią się nużące 

Ładunek emocjonalny szybko się rozładował 

Movies Room poleca