Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

hotel royal

Do granic - recenzja filmu. Stany Zjednoczone, które nie jednoczą

Autor: Hanna Kroczek
20 czerwca 2024
Do granic - recenzja filmu. Stany Zjednoczone, które nie jednoczą

Kontrola bezpieczeństwa na lotnisku to jeden z najbardziej irytujących momentów podróży. Wiem, że nie mam przy sobie broni, ostrych narzędzi czy narkotyków, ale co jeśli jednak pracownicy lotniska coś znajdą? Przejście przez bramkę i charakterystyczny pisk przyprawia o gęsią skórkę. Potem przeszukanie sprawcy zamieszania, w końcu podejrzane przedmioty można przemycać w najróżniejszych, dziwnych miejscach. Po wszystkich trudach czas na relaks i już wchodzimy na pokład samolotu. Zajęcie miejsc, lot, odbiór bagażu i jesteśmy. A przynajmniej tak nam się wydaje. Do granic Alejandro Rojasa pokazuje, że podróż nie zawsze należy kojarzyć z czymś przyjemnym czy ekscytującym.

Diego i Elena wyruszają w podróż z Madrytu, przez Barcelonę, aż do Stanów Zjednoczonych. Tam jeszcze jedna przesiadka w Nowym Jorku i witaj american dream. Oboje uznali tę decyzję za najlepszą, jako że szukali nowego impulsu do działania. Przeprowadzka ma dać im szansę na lepszą pracę i możliwości. Z bagażem u boku i plecakiem na ramieniu ruszają na odprawę, gdzie odhaczą ostatni punkt z listy, czyli podbicie paszportu i zatwierdzenie wizy. Niestety, sprawy nie układają się po ich myśli. Oficer zabiera ich to tajemniczego pokoju, gdzie zostają poddani licznym przesłuchaniom. Mają one wykazać pobudki ich starań o wizę. Pozornie niegroźna rozmowa okazuje się być prawdziwą próbą ognia dla Diego i Eleny. Na światło dzienne wychodzą sprawy, które mogą zrujnować wszystko, co do tej pory zbudowali. 

Recenzja filmu: „Do granic”, reż. Alejandro Rojas, Juan Sebastián Vásquez |  Przesłuchanie - Polityka.pl

fot. materiały prasowe

Stosunkowo krótki film, trwający jedynie 74 minuty, trzyma widza w napięciu niemal cały czas. Sceny przesłuchań, kiedy to Diego i Elena siedzą w ciemnym gabinecie i są bezustannie maglowani przez duet niezłomnych obrońców granic Stanów Zjednoczonych, konsekwentnie podnosi ciśnienie. Wściekłość i irytacja to najlepsze określenia na mój stan podczas obserwowania tych ludzi. Wydają się być zupełnie oderwani od rzeczywistości. Elena cierpi na cukrzycę, w pewnym momencie zaczyna się fatalnie czuć. Prosi strażnika o możliwość przyjęcia jakiegoś cukru, a ten pyta się czy nie może poczekać na koniec przesłuchania. Pomyślałam wtedy: jasne, na pewno wyłączy na chwilę swoją chorobę i problem magicznie zniknie. Surowo zabronił również rozmów w języku hiszpańskim, mimo że jego współpracownica świetnie sobie z nim radziła. Biały Amerykanin zirytowany używaniem obcego języka? Cóż za szok.

Wracając jednak do Diego i Eleny, ich sytuacja z minuty na minutę wydawała się pogarszać. Denerwowałam się niemal tak bardzo jak sami bohaterowie. Ciągłe odpytywanie, czekanie godzinami na kolejne rozmowy, brak snu, głód. Byli traktowani jak niepotrzebne nikomu przedmioty, na pewno nie jak ludzie. Diego wydawał się dużo bardziej przejęty całą sytuacją, Elena była raczej sfrustrowana, nie przestraszona. Mężczyzna miał już swoje za uszami, dlatego to jego maglowali najdłużej. Dziwne związki, afera ze skradzionym paszportem. Pojawiało się wiele znaków wskazujących na to, że Diego może nie mieć najlepszych zamiarów. Żal mi było Eleny. Chciała zacząć życie od nowa ze swoim ukochanym, a skończyła z większą lub mniejszą traumą. Gra aktorska ani na chwilę nie zawodziła. Alberto Ammann i Bruna Cusí wykazali się świetnym warsztatem umiejętności i tchnęli w bohaterów życie. Oglądając film, nie czułam, że to fikcja, naprawdę dałam się wciągnąć i uwierzyć w tę historię. Urzekło mnie też zakończenie, dokładnie ostanie kilkanaście sekund. Nie spodziewałam się, że reżyser pójdzie w takim kierunku. Miałam miłą niespodziankę.

Upon Entry (2022) - IMDb

fot. materiały prasowe

Zobacz także: The Watchers - recenzja filmu. Presja wielkiego rodzica Obudź się – recenzja filmu! Dla Ciebie wszystko, bracie

Reżyserski duet Alejandro Rojas i Juan Sebastián Vasquez wykazał się w tym filmie prawdziwym talentem. W ciągu całego seansu towarzyszy nam głównie czwórka aktorów, odtwórcy ról strażników przesłuchujących parę i oczywiście Diego i Elena. Większość czasu spędzają w kiepsko oświetlonym, sprawiającym nieprzyjemne wrażenie pomieszczeniu. Klaustrofobia, której nie sposób tu uniknąć, potęguje jeszcze bardziej odczuwane przez widza emocje. 

Różnice w traktowaniu migrantów przez Stany Zjednoczone, walka o przyszłość i trudy bycia w związku to główne osie tego filmu. Początkowo mamy do czynienia z thrillerem, z czasem przechodzi w dramat psychologiczny. Uczciwe kino z dobrym scenariuszem, aktorstwem i reżyserią zawsze się obroni. Tak właśnie jest i w tym przypadku.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Na wakacjach prowadzi zajęcia filmowe dla dzieci.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.