Historia opowiedziana w najnowszej produkcji Filipa Dzierżawskiego wydaje się być tak prawdopodobna, że mogłaby wydarzyć się w prawdziwym życiu na naszym rodzimym podwórku. Najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że gdy opowiedziałam mojej mamie fabułę Obudź się, powiedziała „brzmi jak polski film”. I ciężko się z nią nie zgodzić.
Filip Dzierżawski zachwycił widownię już 11 lat temu, gdy premierę miał jego pierwszy (i do tej pory jedyny) dokument Miłość. Opowiadał o polskiej grupie muzycznej, która występowała pod tą samą nazwą. Wielu reżyserów może pozazdrościć Dzierżawskiemu tak ładnego debiutu – dzięki Miłości otrzymał dwie statuetki na Krakowskim Festiwalu Filmowym oraz kilka innych nominacji, w tym do Orłów w kategorii „najlepszy film dokumentalny”. Kolejnej jego produkcji, krótkiemu metrażowi Nazywam się Julita również udało się zdobyć parę nominacji, jednak opinie zarówno widzów, jak i krytyków nie były już tak pochlebne. Teraz przyszedł czas na pełnometrażowy, a zarazem mikrobudżetowy debiut fabularny. Jak jest w przypadku Obudź się? Poziom przyzwoity, widać ciekawy pomysł i plan, choć po seansie pozostaje lekki niedosyt.
Bajzel to wierny kibic Legii Warszawa, który po bójce z fanami przeciwnej drużyny zapada w śpiączkę. Zosia, jego młodsza siostra, przytłoczona całą sytuacją, wierzy, że jedyne co może pomóc bratu, to zdobycie flagi wrogiego zespołu. W tym celu idzie do domu Cygana, lidera fanów Polonii, razi go paralizatorem, a on staje się jej zakładnikiem. Dziewczyna, która sama była wychowywana w „kibolskim duchu”, grozi mu, że jeśli jego koledzy nie oddadzą flagi, będzie musiała go zabić. Ciężko jest mówić coś więcej o Bajzlu, który przez cały czas leży podłączony do aparatury, jednak postacie Zosi i Cygana są konkretne, bardzo wyraziste i dobrze poprowadzone. Zyskują jeszcze bardziej na odbiorze dzięki zdolnym aktorom – Martynie Byczkowskiej i Piotrowi Żurawskiemu. O ile Żurawskiego w ciągu ostatnich kilkunastu lat mieliśmy okazję oglądać w różnorodnych kreacjach aktorskich, to Byczkowska znana widowni z nieco spokojniejszych ról (Aniela Adamczewska w 1670, Lena w Absolutnych debiutantach), daje się poznać z zupełnie innej strony. I robi to równie dobrze. W młodej aktorce widać spory potencjał, który mam nadzieję, że zostanie w pełni wykorzystany.
Obudź się jest obrazem wulgarnym niczym filmy, które wyszły spod ręki Vegi. W odróżnieniu od nich tutaj przekleństwa nie rażą ani nie wzbudzają zażenowania odbiorcy. Choć sama nie jestem fanką ciągłych wulgaryzmów na ekranie, tutaj faktycznie ich obecność jest potrzebna. Kino Dzierżawskiego jest również ambitniejsze, bardziej artystyczne i po prostu – lepsze. Reżyser i jednocześnie scenarzysta oprócz ukazania środowiska fanatyków piłki nożnej, stara się także pokazać wartości, jakimi kierują się bohaterowie oraz to, ile jesteśmy w stanie zrobić dla naszych bliskich. Opowiedzenie historii nie obywa się jednak bez wad – dialogi są trochę puste, a sama fabuła przypomina bardziej zarys niż ukończony scenariusz. Dużo zbliżeń ukazujących emocje i problemy głównych bohaterów, jednak mało treści. Ubiegłoroczna produkcja Tiny Satter Reality udowadnia, że można zrobić emocjonujący i wciągający dramat trwający mniej niż 90 minut, a pomimo tego, że akcja toczy się w jednym miejscu i tak skupia naszą uwagę do samego końca. Niestety w Obudź się tego nie dostajemy. Beznamiętną fabułę dodatkowo pogarszają sceny łączone ze sobą często w chaotyczny sposób.
Pomimo braku napięcia, które mogłoby pozwolić bardziej zaangażować się w historię, czuć emocje głównych bohaterów, co jest tutaj najważniejsze. Pomysł na fabułę był naprawdę interesujący, jednak ostatecznie wydaje się nie być dopracowany. Chociaż jest tu trochę niedociągnięć, Obudź się wypada całkiem pozytywnie, a Filip Dzierżawski udowadnia, że potrafi tworzyć filmy fabularne. Jego debiut w tym gatunku, choć nie jest idealny, to daje nadzieję na kolejne, jeszcze lepsze produkcje.
Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.