Pablo Berger już raz zdołał zachwycić widzów opowiedzianą na nowo historią Królewny Śnieżki pod tytułem Blancanieves. Hiszpański reżyser powraca w nietypowej dla siebie formie, bo w animowanym filmie 2D, adaptacji komiksu amerykańskiej ilustratorki Sary Varon.
Choć komiks przeznaczony jest dla młodszych odbiorców, w animacji granica wieku się zaciera. Pastelowa, radosna i prosta- bez wątpienia odpowiednia dla dzieci, chociaż w dobie ekstremalnego przebodźcowania animacji dziecięcej, zbyt mali odbiorcy mogą się znudzić. Historię Psa i Robota polecałabym dojrzalszym widzom, którzy dzięki rozleglejszemu życiowemu doświadczeniu mają szansę bardziej docenić tematykę filmu. Poza tym niejednokrotnie pojawiają się nawiązania do popkultury lat 80, na pewno dla niektórych o silnie nostalgicznym nacechowaniu. Podobnie jak Blancanievies, animacja nie posiada żadnych dialogów, a perypetiom bohaterów towarzyszy ciche pianino albo przebój grupy Earth, Wind & Fire- September.
Historia rozgrywa się na Manhattanie, właśnie w latach 80. Samotny pies zauroczony wieczorną reklamą telewizyjną, postanawia kupić sobie mechanicznego przyjaciela. Robot, spragniony świata, z dziecięcą ciekawością odkrywa piękno miasta, przyrody i uroki przyjaźni. Dzięki niemu pies odżywa i zaczyna postrzegać świat z nowej perspektywy. Towarzysze razem przemierzają Nowy Jork odkrywając piękno codzienności w serii urokliwych montaży typu buddy movie. Podczas wspólnego pobytu nad morzem robot nieszczęśliwie rdzewieje. Mimo prób wydostania przyjaciela pies musi zaczekać do końca grudnia na ponowne otwarcie plaży. W tym czasie dużo zmienia się w jego życiu. Poznaje nowe osoby, przeżywa zarówno smutki jak i drobne radości. Robot pozostawiony sam sobie czeka i śni o powrocie przyjaciela.
Film Pies i Robot zaskakują widza na wielu poziomach. Po pierwsze, świat przedstawiony jest światem zatartych granic i przewrotności. Najważniejsze jest w nim to, co między wierszami. Pojedyncze spojrzenia, sekwencje snów, czy chociażby tekst piosenki. Kluczem do całości jest wspomniana piosenka September, a szczególnie fraza do you remember/czy pamiętasz?
Mimo tego, że główni bohaterowie większość czasu spędzają osobno, w drobnych gestach widać, ile się od siebie nauczyli w ciągu trwania ich relacji. Pies postrzega codzienność w zupełnie innych barwach. Jego życie przestaje być aż tak samotne, choć gdzie nie spojrzy, widzi robota i wspomina wspólne dobre dni. Robot natomiast uczy się samotności, od której pies tak bardzo próbował uciec. On też poznaje nowych bohaterów, tych życzliwych i mniej. Protagoniści, szukając siebie- dorastają, właśnie dzięki znajomości, której mogli być częścią, choć nie zawsze była dobrą relacją. Ich rozwój jest tak samo subtelny, jak całość filmu. Myślę, że tu właśnie leży siła Psa i Robota, choć widz pozostaje z pewnym niedosytem.
Pablo Berger nie uderza w disneyowskie tony- przedstawia wizję świata, w którym nie ma przeznaczonej dla nas jednej bratniej duszy. Jest ich wiele, a każda relacja niesie ze sobą doświadczenie. Te ważniejsze, co więcej, pozostawiają po sobie nieusuwalne ślady i wspomnienia, które warto pielęgnować.
Podczas seansu Psa i Robota niejednokrotnie poczułam wzruszenie smutek, połączone z radością i zrozumieniem dla bohaterów. Afirmacja codzienności, którą proponują twórcy, zachęca do zatrzymania się na chwilę refleksji. Film pozostawił mnie z uczuciem przyjemnej melancholii, której szczerze życzę widzom, zarówno starszym jak i młodszym.
Fanka filmów, literatury i popkultury, od małego karmiona klasykami kina przez rodziców- filmoznawców. W wolnych chwilach spędza czas na chodzeniu na koncerty, siedzi przy nowym cosplay'u lub dobrej herbacie i jeszcze lepszej książce. Miłośniczka Tolkiena i animacji wszelkiej maści.