A Quiet Place: Road Ahead to gra, która próbuje przenieść napięcie i atmosferę znaną z filmowej serii A Quiet Place do interaktywnej rozrywki. Twórcy podjęli się ambitnego zadania oddania unikalnego klimatu świata, w którym każdy dźwięk może być śmiertelny. Czy jednak udało im się sprostać oczekiwaniom?
Jednym z najbardziej wyróżniających się elementów gry jest pomysłowe wykorzystanie mikrofonu. Gra nasłuchuje gracza, co oznacza, że każdy niepożądany dźwięk w realnym świecie może przyciągnąć uwagę potworów w grze. Ta mechanika dodaje nowy wymiar immersji i sprawia, że rozgrywka staje się bardziej intensywna i nieprzewidywalna. Chociaż wymaga to z pewnością nieco poprawek, chociaż nie widzę tutaj potencjału bez wykorzystania AI, jednak to naprawdę fajny pomysł. Sposób poruszania się po świecie jest równie pomysłowy, jednak nie jest to nic innowacyjnego. Gracz musi ostrożnie przemierzać otoczenie, unikając hałasu i planując każdy krok. To wymaga cierpliwości i precyzji, co podnosi poziom trudności i satysfakcji z pokonywania kolejnych wyzwań.
Oryginalne wykorzystanie choroby głównej bohaterki, astmy, jako przeszkody w kluczowych momentach gry dodaje głębi postaci. Ataki astmy zmuszają gracza do szybkiego działania i podejmowania ryzyka, co urozmaica rozgrywkę i dodaje jej realizmu. Mam takie wrażenie, że gra składa się z kilku pojemników, stref, które odkrywając jesteśmy w stanie jasno skategoryzować, jednak nie tworzą one spójnej całości. A Quiet Place: Road Ahead mógłbym porównać do gier tworzonych na podstawie filmów. Harry Potter? Spider-man? Niektóre z nich były naprawdę w porządku, tutaj jest podobnie, jednak takie produkcje nigdy nie staną się ani innowacyjne, ani nie zapadną specjalnie w pamięć. Kupujemy je gównie dlatego, że kojarzymy “franczyzę”.
Niestety, gra cierpi na przestarzałą oprawę graficzną. Modele postaci i animacje wydają się być kilka lat wstecz w porównaniu z obecnymi standardami. Oczywiście widać, że to nowa gra, jednak ruch, animacje nie powinny już tak wyglądać. Brak detali i słabe tekstury mogą wybić z immersji i sprawić, że świat gry wydaje się niedopracowany. Największym problemem jest jednak brak odkrywczego gameplayu. Poza kilkoma interesującymi mechanikami, gra nie oferuje niczego nowego w zakresie rozgrywki. Misje stają się szybko monotonne, a powtarzalność zadań nie zachęca do dalszego eksplorowania świata.
Kolejnym problemem, który osobiście odnalazłem, jest znaczące odbieganie od filmowego pierwowzoru. W filmach potwory były przedstawiane jako wyspecjalizowani zabójcy, budzący prawdziwy strach i napięcie. W grze jednak zachowują się bardziej jak zwykłe zombie lub niewprawni drapieżnicy, co odbiera wiele z unikalnego klimatu serii. Oczywiście, taka jest interpretacja twórców, ja liczyłem, że jak tylko nadepnę liść lub kaszlnę to jednocześnie wydam z siebie inne dźwięki. Nawet nie chce wiedzieć, co teraz pomyślałeś.
A Quiet Place: Road Ahead ma kilka innowacyjnych pomysłów, zwłaszcza w zakresie wykorzystania dźwięku i choroby bohaterki jako elementów rozgrywki. Niestety, słaba oprawa graficzna, przestarzałe animacje i brak głębi w gameplayu sprawiają, że gra nie spełnia w pełni pokładanych w niej nadziei. Dla fanów serii może to być ciekawostka, ale dla szerszej publiczności pozostaje przeciętnym tytułem. W pierwszej chwili widzimy jasno określoną kategorię, czyli “Horror”. Finalnie jednak nie bałbym się przekazać pada młodszemu bratu, kuzynowi czy kilkunastoletniemu dzieciakowi, pewnie miałby dużo większą frajdę z samej rozgrywki niż ja. Rok 2024 stoi pod znakiem dobrych produkcji z gatunku grozy, tutaj jest po prostu w porządku.
Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...