Gra Brothers: A Tale of Two Sons Remake na PlayStation 5 przynosi ze sobą mieszankę starych wspomnień i nowych możliwości dla graczy, którzy chcą ponownie zanurzyć się w jednej z najbardziej wyjątkowych przygód w historii gier wideo. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to poprawiona wizualna prezentacja. Krajobrazy są bardziej ostre i szczegółowe, animacje postaci są płynne, co sprawia, że gra staje się jeszcze bardziej interesująca dla oka. Tylko spójrzcie.
Jednak prawdziwym sercem gry nadal pozostaje jej unikalna mechanika sterowania. Bez względu na to, czy zdecydujemy się przechodzić grę samemu czy z bliską osobą na jednej kanapie, w obu trybach gra oferuje sporo zabawy. Jednak, mimo wszystkich technicznych ulepszeń, historia gry pozostaje taka sama. Opowieść o dwóch braciach to historia o wielu pięknych rzeczach, dla wielu wtórnych elementach codzienności, która wciąż porusza serca graczy. Jednak wielu z nas skupia swoją uwagę na zupełnie innych aspektach produkcji. Dla tych osób, które na dodatek przeszły już tę grę, brak nowych treści może być rozczarowujący.
W momencie pisania tej recenzji nie włączałem starej, poczciwej PlayStation 4 i nie sprawdzałem jak ma się oryginał, jednak mam wrażenie, że tutaj momentami doszło do “nad-optymalizacji” sterowania. Mam na myśli sytuacje, gdzie oddalamy się znacząco jednym bratem od drugiego. Istnieje jakaś przestrzeń w ich obrębie, gdzie jest swego rodzaju martwe pole. Sprawia ono, że albo nie odnajdą siebie jako obiektów w grze albo idealnie są pomiędzy “za daleko/nie dostatecznie blisko”. Czym to skutkuje? A no tym, że jeden woła drugiego, bo w końcu w grze nie mogą bez siebie przetrwać. Dopóki animacja się nie skończy, nie możesz się ruszyć, a jak się ruszasz, to znowu jesteś w martwej strefie. Miałem takich sytuacji dosłownie kilka, a to sporo jak na tak krótką grę.
No właśnie, gra o rodzeństwie zajmuje od 2 do 3 godzin. Nie ma tu pobocznych, dodatkowych zadań, po prostu ciąg historii. Konsola PlayStation 5 ma pełno ukrytych trofeów, które składają się na odpowiednio długie rozglądanie się, siadanie na ławkach czy interakcję z dosłownie wszystkim z czym się da. Nadal nie widzę jednak przestrzeni na znaczące wydłużenie czasu gry. W mojej ocenie to wystarczająco długo, aby odpowiedzieć ciekawą historię, ale czy każdemu będzie to odpowiadać?
Zapominając na chwilę, że to remaster/remake albo po prostu zwracając się do osób, które nigdy nie grały w Brothers: A Tale of Two Sons, warto wspomnieć o fakcie, że gra ma wyjątkową, nieowijającą w bawełnę fabułę oraz odrobinę “burtonowy”, trupizmowy, creepy klimat. W zasadzie każda część ich drogi składa się z czegoś innego. Opis zaprzecza temu co wcześniej napisałem? Możliwe, ale czy to oznacza, że brzydota nie może pisać pięknych historii?
Pomimo tego, Brothers: A Tale of Two Sons Remake nadal stanowi godny remaster oryginalnej gry. Dla tych, którzy nie mieli szansy zagrać w pierwowzór, jest to doskonała okazja, by poznać tę wyjątkową opowieść. Z kolei dla tych, co już ją znają, może to być również okazja do powrotu do tych emocji i doświadczeń, które sprawiły, że ta gra była tak wyjątkowa. Istnieje spora szansa, że każdy odnajdzie tu coś dla siebie, ja znając już tę historie, z wielką przyjemnością przeszedłem ją raz jeszcze, tym razem nie sam. Dobre historie zasługują na przekazywanie ich dalej.
Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...