Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Chronos: Before the Ashes - recenzja nowej gry od Gunfire Games

Autor: Jakub Szumiński
6 grudnia 2020

Producentem Chronos: Before the Ashes jest Gunfire Games. Gra jest prequelem do znanej już opowieści pod tytułem Remnant: From the Ashes. Wydawcą jest THQ Nordic, a polskim dystrybutorem Koch Media Poland.

Historia następująca po Chronos została wydana w sierpniu zeszłego roku. Tytuł pojawił się na PC, konsolach PlayStation 4 oraz Xbox One . Zyskał on sporą popularność i otrzymywał wysokie noty w recenzjach. Analizując nazwę tej części, a w zasadzie jej tłumaczenie, które brzmi Pozostałość: Z popiołu możemy zauważyć ciekawy zabieg autorów. Chronos w swoim podtytule zawiera w wolnym tłumaczeniu stwierdzenie Przed popiołami. Sugeruje to więc jasną zależność ciągu fabularnego. Miałem okazję ocenić ją na konsoli PlayStation 4. https://www.youtube.com/watch?v=5-svrQ-xSfo&ab_channel=PlayStation

Zobacz również: Mortal Kombat 11 – recenzja prawdopodobnie najlepszej gry serii

Pierwsze chwile gry przedstawiają nam grupę młodych słuchaczy oraz straszą kobietę, która wygłasza im opowieść o dziejach krainy w której żyją. W pewnym momencie zwraca się bezpośrednio do nas, podkreślając dobitnie, że musimy użyć kamienia, swego rodzaju teleportu, który przeniesie nas do świata, w którym żyje prastary smok. Musi zostać zgładzony, gdyż zagraża ludzkości. Chciałoby się rzec klaaaaaasyka! Chwilę później jednak nasz bohater widziany zza pleców, z perspektywy trzeciej osoby (TTP), ubrany w strój rodem ze średniowiecza zostaje wyrzucony z portalu do jaskini wewnątrz klifu. Wyposażeni w drewnianą tarczę, miecz oraz plecak możemy rozpocząć swoja przygodę. Nie znając historii tej gry, jej poprzednika (a w zasadzie kontynuacji), można doświadczyć minimalnego zdziwienia. Jedna z pierwszych lokacji to budowla wewnątrz wzgórza na wybrzeżu, która przypomina bunkier lub dobrze zabezpieczone laboratorium. Znajduje się w niej mnóstwo elektroniki, sprzętów oraz windy i automatyczne drzwi. Dlaczego młody chłopak o wyglądzie i osprzęcie giermka kręci się po przynajmniej XX-wiecznym gmachu? Tego możemy się dowiedzieć podczas podróży w Chronos: Before the Ashes.
fot. materiały promocyjne
Mechanika polega na banalnym, ale mimo wszystko ciekawym sposobie walki z przeciwnikami. Każdy oponent ma sprecyzowany atak, wykonany w konkretnej  i bardzo klarownej sekwencji. Naszym zdaniem jest ją rozpoznać, dostosować do niej swoją strategię i nie dać się zabić. Nie ma tym nic odkrywczego, nie mniej jednak przypomina to odrobinę grę turową, a bezdyskusyjnie jest pełnokrwistym RPGiem. Poza wspominanymi potyczkami mamy oczywiście za zadanie przemieszczać się po lokacjach i rozwiązywać łamigłówki w celu odblokowania kolejnych poziomów. Ostatnim aspektem jest wyszukiwanie i zbieranie przedmiotów, które są niezbędne do rozwikłania wspominanych zagadek. Zdecydowanie jest to element z gier przygodowych, mocno urozmaicający rozgrywkę. Uzbrojeni w taką wiedzę jesteśmy w stanie bacznie śledzić historię.

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Bardzo ciężko jest konkurować takiemu tytułowi z ogromnymi, wysokobudżetowymi projektami. Tego typu produkcje zdobywają swoich fanów poprzez chwytliwą i wciągającą historię, prostotę i klarowność, ale również oryginalny klimat. Tego absolutnie nie można odjąć Chronos: Before the Ashes. Polecam założyć słuchawki i zgasić światła. Szum morza, kroki, uderzenia mieczem, dyskretna melodia i brak zbędnych dodatków. Niestety grafika, przynajmniej na konsoli PlayStation 4, psuje nieco odbiór. Wydaje mi się, ze już odrobinę za późno na premiery z taką oprawą. Niemniej jednak to najsłabszy element tej produkcji. Potem jest tylko lepiej. Wielu graczy powie przecież, że tu nie o grafikę chodzi i chętnie przyznam im rację.
Chronos: Before the ashes - Recenzja nowej gry od Gunfire Games
fot. materiały promocyjne
Najciekawszym elementem gry jest możliwość przemieszczania się pomiędzy wymiarami czy bardziej - światami, w których napotykamy odmienne zagrożenia i oczywiście doświadczamy dysonansu związanego z różnicą otoczenia. Nie potrafiłem przestać myśleć o tym, że przemieszczam się rycerzykiem po budowli przypominającej nasze czasy. Niemniej jednak bohater pojmował rzeczywistość i wchodził w interakcję ze wszystkim. Bez wahania więc ruszyłem dalej i dałem się porwać opowieści. Muszę przyznać, że finał był zaskakujący, chociaż z tyłu głowy wciąż pozostawała myśl, że istnieje coś dalej, a ja widziałem to już w jakiejś formie w Remnant: From the Ashes. Nie jest to jednak pierwsza produkcja w historii rynku gier, która zastosowała taki zabieg. Koniec końców to co pokazuje ostatnia scena jest wystarczającą satysfakcją, by nie żałować tej kilku godzinnej przygody. Czasami odczuwałem toporność i niezbyt obszerne działania NPC'ów na mojego gracza. Nie mniej jednak szedłem dalej i w sumie nie miałem ochoty robić przerwy.
Chronos: Before the ashes - Recenzja nowej gry od Gunfire Games
fot. materiały promocyjne

Prosto i z sensem

Okazuje się, że nie trzeba tworzyć gier o budżecie rodem z Hollywood. Nie ma konieczności starać się tak bardzo, że jesteśmy zmuszeni przestawiać datę premiery po trzykroć. Wystarczy trochę techniki, sporo klimatu, odrobinę przymrużone oczy i oto jest Chronos: Before the Ashes. Niestety taka produkcja nigdy nie stworzy rewolucji. Nie zbierze rzeszy fanów. Nie zapisze się jako coś niepowtarzalnego w historii rynku gier. Wydaje mi się jednak, że Gunfire Games nie próbowało w tym przypadku nawet myśleć o takim scenariuszu. W efekcie dostaliśmy tytuł, który na pewno warto sprawdzić. Może się jednak okazać nudny, gdyż taka prostota nie niesie ze sobą, w oczywisty sposób, innowacyjności.
Ilustracja wprowadzenia: materiały promocyjne

Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.