Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Heavy Rain - recenzja długo oczekiwanej wersji na PC!

Autor: Maciej Rugała
17 lipca 2019
Heavy Rain - recenzja długo oczekiwanej wersji na PC!

Heavy Rain. Prekursor gatunku. Gry mające charakter interaktywnego filmu pojawiały się już wcześniej, ale to właśnie złote dziecko Quantic Dream dało im nowe życie. Powiało grozą. I świeżością. To dwie cechy opisujące wkład tej produkcji w kształtowanie światowego gamedevu. Teraz, po niemal dekadzie oczekiwania, Heavy Rain dostępny jest na komputery osobiste. Jak wypada? Nie trzeba z niego ścierać kurzu? Przekonajmy się!

Gdyby tak sobie teraz pomyśleć, że pomimo tego całego opóźnienia i PR-owej nagonki, wydanie odświeżonego Heavy Rain dziewięć lat po premierze można nazwać precyzyjnym strzałem w dziesiątkę. Nie mamy tu więc do czynienia z opóźnieniem, a raczej wyczekaniem właściwego momentu. Mało kto pamięta teraz o swoistym klasyku, który jeszcze niedawno, w erze konsoli PS3, wywołał ogromną falę ekscytacji i zapoczątkował coś w rodzaju prawdziwej spoilerofobii. Zapominamy również, że to nie Telltale Games lub Supermassive Games - twórcy hitu Until Dawn - zainicjowali realny hype na gry wielokrotnego wyboru z płynną i zróżnicowaną fabułą. Za ten mały wybryk odpowiada francuskie Quantic Dream, przy grze Fahrenheit - do której niniejsza produkcja w niektórych miejscach nawiązuje - jeszcze raczkujące, a przy Heavy Rain - posuwające się naprzód w rytmie triumfalnego marszu. Zatem dlaczego warto wrócić lub zapoznać się z tą niesłychanie klimatyczną produkcją?
fot. screen z gry Heavy Rain
Powody są dwa - poprawienie praktycznie wszystkich błędów i historia, będąca jedną z najlepszych interaktywnych filmów w historii. Gra opowiadająca o Zabójcy z origami czerpie nie tyle z najlepszych thrillerów, ale wyznacza przy tym indywidualne, kipiące oryginalnością granice. Tutaj liczy się każdy wybór, wszystkie dialogi mają znaczenie, a sami twórcy nie kpią - jak u Telltale Games - z gracza. Nie dostajemy zatem wydmuszki, oferującej jedynie iluzoryczne, nic nieznaczące wybory, a grę rozumną, proponującą historię z wieloma motywami i zakończeniami, dojrzalszą od niejednego exclusive’a, lepiej radzącą sobie z wyborami niż pozytywnie oceniany przez krytyków Until Dawn. Czwórka bohaterów zmagająca się z moralnymi wyborami i demonami przeszłości, to coś, co widzieliśmy milion razy, ale nie w takiej porywająco-palącej odsłonie. I nawet dziś, po tylu latach, gdy pomyślimy o tym, jaką strukturę - podobną do ogromnej, pajęczej nici - tworzą nasze wybory w grze, nie możemy wyzbyć się wrażenia, że to produkcja ponadczasowa.

Zobacz również: Judgment – recenzja gry. Yakuza, jakiej nie znamy!

Konsola to inwestycja, na którą nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Dlatego warto skorzystać z możliwości zagrania w tak kultową grę na PC. Cały remaster zawiera w sobie parę nowości i usprawnień, ale co więcej nie jest on wymagający w kwestii wyżyłowania peceta, także nawet na najsłabszym laptopie powinien on pójść bez problemu. Świetnie jest zatem wracać do dusznego klimatu gry, w której ciągle pada i nie zamierza się, by padać przestało. Pogoda, podmokłe ulice i nasiąknięte deszczem szyby jeszcze nigdy nie wyglądały tak przepięknie. Pomimo że widzieliśmy to przecież już wcześniej.
fot. screen z gry Heavy Rain
Jak na tytuł od studia Quantic Dream przystalo, Heavy Rain to bardziej film aniżeli gra. Mechanika opiera się dużej mierze o sekwencje quick time event, które mają zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Mając na uwadze, że gra wydana kawał czasu temu na konsole PS3 była tworzona z myślą o korzystaniu przy niej z padów japońskiej konsoli, wciskanie kilku klawiszy na raz przy niejednokrotnie rozbudowanych sekwencjach tego typu, może być bardzo uciążliwe, jeśli postanowiliśmy do zabawy użyć kombinacji mysz + klawiatura. Jest to dość częsty mankament produkcji wędrujących z konsol na PC, więc jeśli nie chcecie się zbyt wcześnie zrazić do tego tytułu, zalecamy Wam granie na padzie, aby kwestie sterowania nie przyćmiły fabuły, która do dziś potrafi robić świetne wrażenie. Warto jednak nadmienić, że dla wprawnego pecetowca po kilku chwilach rozgrywki sterowanie i interfejs staje się czymś jeszcze nieco topornym, ale w pewien sposób przyjemnym!
fot. screen z gry Heavy Rain
...chociaż to raczej specyficzny rodzaj przyjemności - w początkowych etapach rozgrywki zastąpienie gałki analogowej ruchem myszki jest nieco problematyczne. Jest to jednak coś, do czego można się przyzwyczaić. Do grzechów głównych pecetowej wersji możemy zaliczyć jednak nie najlepszą optymalizację - może i nawet słabszy laptop uniesie grę, ale na najniższych ustawieniach. Co za tym idzie - zdarzają się momenty, gdy na wyższych ustawieniach klatki dość mocno spadają. Wydajne ustawienia grafiki unaoczniają z kolei, że minęło prawie 10 lat. W ciągu niemal dekady moglibyśmy spodziewać się czegoś więcej, większych zmian.

Zobacz również: World War Z – recenzja gry. Starcie z najbardziej widowiskową hordą.

Niezmienne pozostają jednak te mocne zalety, którymi są wartka fabuła, mnóstwo barwnych postaci (nawet jeśli grafika obecna na ekranie ma specjalnie obniżone nasycenie barw...), a co najważniejsze - przedstawienie historii. Wplatanie QTE w rozgrywkę, ich kluczowe znaczenie w posuwaniu się naprzód, zabawa kolorystyką ujęć. W Heavy Rain mnóstwo czynników ze wszech miar artystycznego przedstawienia historii sączy się do naszego umysłu niejako podprogowo. I jest to najmocniejsza zaleta, która czyni grę ponadczasową. Wiele może zależeć od sprzętu, ustawień graficznych, kontrolera, ale te rzeczy się nie zmieniają. Nie trzeba ścierać kurzu, bo mimo lat gra nadal intryguje, także mnogością zakończeń. To czyni ją ponadczasową. Godną polecenia każdemu, a teraz również wiernym pecetowcom!

Wersję gry do recenzji udostępnił wydawca. Dziękujemy!

Specjalne podziękowania dla Dominika Dudka i Jana Tracza, którzy pomogli w przygotowaniu niniejszej recenzji.
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Mały, szary człowiek. Tak podsumowałby go pewnie Adam Ostrowski. Albo też "bardzo dziwny, zaczarowany chłopiec" jak zrobiłby to Nat King Cole. Niepoprawny politycznie obserwator współczesności - świata, kina, książek i gier wideo.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

75/100
pomysł i fabuła! realny wpływ na historię, mnogość zakończeń sposób przedstawienia świata wydarzeń ciężki psychologicznie, a wciąż rześki artystycznie idealnie przeplecione QTE dbałość o szczegóły - np. drobne ruchy mimiczne
początkowo sterowanie irytuje, jest toporne słaba optymalizacja jak na 9 lat - trochę mało tych usprawnień...

Movies Room poleca