Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Nioh 2 - The Complete Edition - recenzja niemal idealnej wersji

Autor: Szymon Góraj
21 lutego 2021

Wiosną ubiegłego roku Team Ninja ruszyło z kontynuacją swojego największego hitu. Spodziewano się czegoś co najmniej porządnego, ale japońscy deweloperzy przeszli samych siebie, tworząc prawdopodobnie najlepszy tytuł gatunku souls-like, który wyszedł poza stajnią FromSoftware. Teraz możemy się nacieszyć wersją Complete Edition na pecetach. Czy rzeczywiście jest to uzupełnienie Nioh 2, po które warto wyciągnąć portfel?

Nie będę się roztkliwiał nad pewnymi aspektami, które dość wyczerpująco opisałem w recenzji pierwotnej wersji gry, bo jako że z oczywistych względów w jakimś stopniu pozostały one niezmienione, to się po prostu mija z celem. W dalszym ciągu pierwotna historia tworzonego przez gracza bohatera, który posiada krew człowieka i demona (yokai), a dzięki heroicznemu poświęceniu jego matki z okresu dzieciństwa może on przemierzać zniszczony wojnami naród, by go w końcu wyswobodzić. https://www.youtube.com/watch?v=0_MSW_ZTtag&t=1s

Zobacz również: Rustler – recenzja średniowiecznego GTA. Ah zaraza, here we go again!

Dostajemy za to kompletny pakiet DLC: The Tengu’s DiscipleDarkness in the Capital i  The First Samurai. Każde z owych rozszerzeń dodaje sporo istotnych aspektów do gry, jak i fabuły - której podstawowa wersja sama w sobie jest znaczącym progresem w stosunku do poprzedniej odsłony z Williamem w roli głównej. Nowe, oryginalne lokacje, mnóstwo ciekawych bossów i wiele dodatkowych godzin gry. Szczególnie trzeci ze wspomnianych dodatków przypadł mi do gustu, wprowadzając chyba najciekawsze uzupełnienia, a wisienką na torcie jest konfrontacja z Otakemaru, arcywrogiem naszego bohatera. DLC do "jedynki" były całkiem w porządku i dodawały niemało interesującej zawartości, jednak w zdecydowanej większości był do zapomnienia. Trzeba zatem przyznać, że The Complete Edition kontynuacji Team Ninja poszło o krok dalej. Znaczącym zmianom - zazwyczaj na plus - uległy także aspekty techniczne gry. Ogrywana przeze mnie pecetowa wersja (posiadacze PS4 mają swój odpowiednik, ulepszany do wersji na PS5) znacząco poprawia i tak już wcześniej bardzo dobrą oprawę graficzną, sprawiając, że chwilami warto było po prostu zatrzymać się i podziwiać przepiękne pejzaże, zanim wkroczymy ponownie do walki. Starcia są płynniejsze, a gameplay wyzbyty jest kilku irytujących błędów z pierwotnej konsolowej wersji. Do tego można tytuł pochwalić za więcej niż godziwą optymalizację. Dlatego osoby grające na już nieco starszych maszynach w dalszym ciągu mogą cieszyć się naprawdę niezłą jakością. Gdy zbliżamy się do końca, muszę wreszcie poruszyć temat, który odkładałem ile się dało. Otóż o ile w większości technikaliów mam tylko dobre słowa, kompletnie olano zwolenników pakietu klawiatura + mysz. Krzyżyk na drogę temu, kto podejmie karkołomną próbę opanowania tego typu sterowania bez zgrzytania zębami. Jeżeli jest jakiś sposób wprowadzenia manualnej konfiguracji przycisków, który nie przyprawi nas o ból głowy, sam takowego nie odnalazłem. https://www.youtube.com/watch?v=XVd0fc58nro Na zakończenie warto też zaznaczyć, że jak na naprawdę potężną zawartość Team Ninja nie okazało się zbyt chciwe. Dlatego na przykład na Steamie Nioh 2 - The Complete Edition jest do wzięcia już za 179,99 złotych, co uważam może nie za promocję, ale naprawdę uczciwą cenę w stosunku do oferowanej zawartości. W związku ze wszystkimi powyższymi aspektami ze sporą przyjemnością podwyższam lekko ostateczną ocenę w porównaniu do mojej recenzji premierowej wersji. O ile ogromna części pecetowych portów jest co najmniej na początku zaniedbywana (Akrham Knight, Horizon Zero Dawn - na was patrzę...), w tym przypadku mamy do czynienia z bardzo bliską ideału ostateczną wersją znakomitej gry.

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.