Silent Hill f od pierwszych minut pokazuje, że psychologiczny horror to nie tylko pusty slogan. Czuć tutaj odrazę, terror i nieustanne poczucie niepewności. Historia jest jak zakręcony labirynt, pełen niedopowiedzeń i chaotycznych wizji. To nie tyle opowieść, co stan psychiczny bohaterki – zagubionej, duszonej własnymi lękami. Im dalej idziemy w ciemność, tym bardziej rozumiemy, o co chodzi, ale każda kolejna odpowiedź tylko mocniej dociska klatkę piersiową. To klasyczny Silent Hill, czyli podróż, którą odczuwasz nie tylko na ekranie, ale i pod skórą. Obowiązkowo zachęcam do grania na słuchawkach, szczególnie wyjadaczy gatunku, ponieważ tutaj nie chodzi o nagłe dźwięki, krew czy mord. Tutaj gra próbuje przez ekran namieszać nam w głowie, a to kwintesencja tej serii. Kilkanaście scen spowodowało, że musiałem co najmniej wziąć parę wdechów dla stabilizacji, a czasami odwracałem wzrok, gdyż wpatrująca się przez 4. ścianę gęba, nie chciała przestać się gapić.
Niestety, system walki nie jest najmocniejszą stroną produkcji. Sama mechanika wydaje się nierówna – ta sama broń potrafi mieć różny czas standardowego i silnego ataku, co sprawia wrażenie, że kontroler czasami kpi sobie z gracza. Do tego irytują momenty, w których ciosy po prostu nie „wchodzą” i przelatują przez modele przeciwników, nie czyniąc im krzywdy. Gdyby walka była bardziej dopracowana, całość byłaby jeszcze cięższa i bardziej angażująca. Nie zdarza się to dość często, a Silent Hill f stawia na siłę argumentu, a nie argument siły, więc lepiej ruszyć głową niż chaotycznie walić w co popadnie i tracić zasoby.
Na PlayStation 5 gra potrafi zachwycić - szczególnie wtedy, gdy mamy nieco statyczne sceny, z ciemniejszym ujęciem. Lokacje pełne są szczegółów, a design potworów bywa wręcz obrzydliwie artystyczny. Problem w tym, że ten sam silnik potrafi w drugim momencie wypluć niedoróbki i niedociągnięcia optymalizacyjne. Poruszasz się ciemną uliczką we mgle, nagle wchodząc po schodach dostrzegasz rozmazane modele albo utratę klatek. Rozumiem, że konsola jest już z nami chwilę, ale nie miewałem takich problemów z Silent Hill 2 czy kilku poprzednich recenzowanych produkcjach. Sam nie wiem już jak na to patrzeć, nigdy nie narzuca to konkretnej oceny czy nie odejmuje wielu punktów w mojej skali, ale ile można.
Nie sposób pominąć tego, że część „krytyków” czepia się, iż mamy do czynienia z protagnistką. Kompletnie nie rozumiem takiego podejścia. Moim zdaniem fakt, iż ta historia została opowiedziana oczami bohaterki, czyni ją jeszcze lepszą. Jeśli to jest największy problem tej odsłony, to może rzeczywiście warto znaleźć sobie inne hobby. Bohaterka w Silent Hill f jest świetnie poprowadzona i ma o czym opowiadać. W wielu przypadkach, jestem przekonany, spore grono graczy odnajdzie z nią wspólną przestrzeń.
Niewątpliwie produkcja stawia przede wszystkim na opowieść i przedstawienie świata. Walka, czy bardziej próba obrony, rozwój postaci to elementy, które mają różną wagę, ale nie stanowią jej trzonu. Rozwój postaci nie odciągą od historii, a potrafi dać sporo satysfakcji i w zależności od tego, jaką ścieżkę obierzmey dla siebie, możemy korzystać z jej dobrodziejstw. Wolisz się ukrywać czy uciekać, niż walczyć z każdym i wszędzie? Skupiasz uwagę na innych detalach, a wszystko dzieje się w na tyle okrojnym i precyzyjnym segmencie, że nie odrywamy się od tego co dzieje się na ekranie na zbyt długo. Nazwy przedmiotów, lokacje, dodatki i zasoby, wyjęte z kultury Japonii bez wątpienia robią genialną robotę.
Silent Hill f to gra, która udowadnia, że seria nie spada z tronu oraz ma wciąż sporo do opowiedzenia. Klimat psychologicznego horroru, zagmatwana opowieść i wizualne momenty grozy stoją tu na najwyższym poziomie. Nie obyło się bez potknięć – system walki i optymalizacja mogłyby być lepsze – ale ogólny efekt to jeden z najmocniejszych horrorów ostatnich lat. Dostaliśmy coś niepodważalnie oryginalnego i jak pokazują statystyki gier z gatunku horroru, nie będzie tylu graczy co w przypadku klasycznego RPG czy FPS, ale bez wątpienia mamy kolejny udany Silent Hill, który mnie osobiści porwał i do pełnego zrozumienia opowieści, musiałem ją przejść więcej niż raz. Czy to dobrze? Odpowiedzcie sobie sami.
Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe oraz screenshoty z Silent Hill f
Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...