Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Baltimore tom 1 - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
2 lipca 2023
Baltimore tom 1 - recenzja komiksu

Wielka wojna, czy obecnie już I wojna światowa była szokiem. Czymś, co zmieniło Europę belle epoque w pooraną okopami i zasiekami krainę, której wartości miały niebawem całkowicie się odmienić. W Baltimore tom 1 Mignola i Golden przedstawiają Stary Kontynent w jeszcze gorszej kondycji. Do wojny dołączyła bowiem zaraza i to o nadnaturalnym charakterze. Pośród tego wszystkiego wędruje samotny łowca, niegdysiejszy brytyjski arystokrata, ścigający swego oprawcę.

Strona komiksu Baltimore tom 1

Wszystko zaczyna się na froncie I wojny światowej. Lord Henry Baltimore już za chwilę ma paść łupem podobnej do nietoperza kreatury, gdy ostatkiem sił tnie go przez czerep. Potwór ucieka, ale ból przypomina mu kim jest, a raczej - kim był. Haigus to antyczny wampir, pamiętający epokę, w której ludzie żyli jeszcze w jaskiniach i oddawali cześć jemu i jemu podobnym. Przebudzenie wampira efektem domina budzi wszystkich jego pobratymców, którzy rozprzestrzeniają w Europie krwawą zarazę. A może być jeszcze gorzej, bowiem w uśpieniu tkwi wampirze bóstwo - Czerwony Król. Złowroga siła, dla której jedyną przeszkodą może okazać się niepozorny tytułowy bohater.

Rdzeń komiksu Baltimore tom 1 stanowi pościg bohatera za swoim nemezis. Baltimore po drodze wybija wampirzy ród i inne plugastwa, a Haigus zmierza ku realizacji sobie tylko znanego planu. Ale to nie wszystko. Żeby było ciekawiej, Golden i Mignola dorzucają do tego fanatycznego inkwizytora i kilkoro epizodycznych bohaterów, których jednoznaczna ocena jest ciężka. Nie ma tu jasnych granic kto jest dobry, a kto zły. O ile rogaty Hellboy czy ryboczłowiek Abe Sapien od początku twardo obstawali przeciw swej mrocznej naturze, tak w tej opowieści jest znacznie więcej  światłocienia. Nie każdy noszący krzyż jest świętym mężem, a nie każda zębata bestia sługą mroku.

Strona komiksu Baltimore tom 1

Europa oczami Mignoli to miejsce rodem z koszmarów. Piękna architektura z przełomu wieków naznaczona jest tu wojną i zarazą. W miasteczkach Włoch, Niemiec czy Austrii nie ma już miejsca na życie. Jak w wierszu Elliota - Tutaj kraina nieżywa (...) Obrazy, ich łaski wzywa, Dłoń umarłego błagalnie wzniesiona, Pod migotem gwiazdy blednącej. Ludzkość czepia się jeszcze skrawków dawnych żywotów, ale bestie nie dają o sobie zapomnieć. Mignola i Golden stworzyli prawdziwy świat grozy i beznadziei, straszniejszy nawet niż ten po wydarzeniach z B.B.P.O.: Piekło na ziemi. Pięknie zespaja się to z gotycką grozą i nieustającą pogonią jednych za drugimi. A wszystko to napisane niezależnie od świata Czerwonego i Biura.

Baltimore tom 1 to niezależny, ale zbudowany z podobnych materiałów co główny świat mignolawersum. Potwory wyskakują z cienia, niewinni giną hurtowo i zawsze znajdzie się oszołom, który powie, że taka sytuacja jest spoko lub że to on jest jedynym sprawiedliwym i wszystkich oczyści poprzez dekapitację. Ale to tylko część tej historii. Mamy arcyciekawy kontekst historyczny. Pojawiają się cienie I wojny światowej, jak choćby w historii z czołgiem. Jest personalny motyw zemsty i sporo pomniejszych dramatów - od rybackiej wioski i nieszczęsnego doktora z dobrymi intencjami, poprzez młodą dziewczynę chcącą pójść w świat z Baltimorem, po chłopaka, który zaufał nie temu kumplowi, co trzeba. Treści jest tu wiele i radzę przyjmować je ostrożnie. Są bogate nie tylko w akcję, ale też emocje i mrok.

Strona komiksu Baltimore tom 1

Kiedyś twierdziłem, że wszystkie historie Mike'a Mignoli powinien ilustrować on sam. Baltimore tom 1 to dowód na to, jak bardzo się myliłem. Ben Stenbeck bierze to, co najlepsze z jego wizualnego dziedzictwa i dostosowuje to do swego stylu. Jest bardziej realistycznie, równie ponuro i miejscami można by nawet wypatrywać członków B.B.P.O., ale artysta detalami szybko przypomina, że to nie ta epoka i nie ten świat. Madame Bławatska, krwiopijcze zakonnice, upiory wychodzące z morza czy bestie z pogranicza Lovecrafta i Stokera - to coś, co pokocha każdy fan Hellboya, a przy tym nie zarzuci twórcom wtórności, bo lord Baltimore to zupełnie inny rodzaj bohatera niż znany nam diabeł. A wszystko tradycyjnie pokolorowane przez mistrza w swoim fachu - Dave'a Stewarta.

Baltimore tom 1 to komiks mignolowski, ale już nie hellboyowski. Szereg fabularnych rozwiązań jest tu znajomy, ale cała konstrukcja historii opiera się już na innych fundamentach. Baltimore to udręczona dusza, bohater martwy za życia, ale wciąż prący naprzód w swej zemście. Również monstra wszelkiego gabarytu nie są do szpiku kości złe. W komiksie pojawia się też pewien potworny paradoks, którego autorem nieświadomie jest główny bohater i liczę na to, że w kolejnym tomie ta kwestia jeszcze powróci. Nieprzerwanie od kilku lat mamy szczęście dostawać od Egmontu piękne wydania komiksów Mike'a Mignoli i liczę na ich kompletację, a wydanie tytułów z Baltimorem i Homarem Johnsonem nastraja do tego pozytywnie.


Okładka komiksu Baltimore tom 1

Tytuł oryginalny: Baltimore Omnibus Vol.1 Scenariusz: Mike Mignola, Christopher Golden Rysunki: Ben Stenbeck Tłumaczenie: Jacek Drewnowski Wydawca: Egmont 2023 Liczba stron: 564 Ocena: 85/100

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.