Gotham znów wpada w sidła Riddlera. Tym razem czarny charakter jest jednak mocno odmieniony. Ma brodę i wąsy, przez co wygląda trochę jak Dum Dum Dugan, ale i prowadzi swoją audycję radiową, chociaż nadal cechuje go mordercze zamiłowanie do zagadek. Te się mnożą, Batman toczy swój zwyczajowy wyścig z czasem, a dookoła zaczynają ginąć – oczywiście nieprzypadkowi – ludzie. Mariko Tamaki, przy drobnej pomocy Nadii Shammas tworzy kolejną, dość typową ale porywającą opowieść. Jeśli dodacie do tego rewelacyjne, brawurowe rysunki Ivana Reisa, które chwaliłem już wcześniej, otrzymacie po prostu znakomitą, superbohaterską historię bez udziwnień – taką, jakich najbardziej mi brakuje. Taką, jaka mogłaby się pojawić w TM-Semic w latach 90..
Środkowa część Batman – Detective Comics tom 4 – Zgaduj-zgadula i inne opowieści to powrót do historii Gotham Girl, postaci wykreowanej przez Toma Kinga i Davida Fincha na potrzeby startu runu z 2016 roku. Tutaj za Claire Clover wziął się Sina Grace, ale opowieść o nie do końca zrównoważonej bohaterce starającej się rozwikłać niezbyt udaną zagadkę kryminalną nudzi i szybko wypada z głowy, szczególnie, że okraszona kiepskimi rysunkami Davida Laphama pasuje do reszty historii jak pięść do nosa. To zdecydowanie najsłabszy element tego albumu i zupełnie zbędna zapchajdziura.
Na szczęście album Batman – Detective Comics tom 4 – Zgaduj-zgadula i inne opowieści wieńczy naprawdę dobrze skonstruowana i przemyślana opowieść Sierota z Gotham, która przy okazji porusza niezwykle ważny temat będący wciąż na czasie nie tylko w USA. Matthew Rosenberg (Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey, Uncanny X-Men) stawia pytanie o system. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie Joker morduje rodziców na oczach dziecka. Co w takim przypadku stanie się z młodzieńcem? Kto się nim zajmie? Dokąd trafi? Okazuje się, że… tak naprawdę nikogo to nie obchodzi.
Młody chłopiec po tym traumatycznym wydarzeniu trafia do… Arkham. Chociaż Batman uratował go od niechybnej śmierci z rąk szalonego klauna, nie był w stanie uchronić go przed wpadnięciem w tryby bezdusznej machiny zwanej systemem. Chłopiec błąkał się więc od drzwi do drzwi, przy okazji stykał się z najgorszymi szumowinami pokroju Clayface’a czy Pigwina, aż w końcu musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Czy mimo wszystko uda mu się wyjść na ludzi, czy skonsumuje go rządza zemsty za śmierć rodziców? To zaskakująca, przejmująca i dramatyczna historia ze świetnym finałem.
Opowieść ta świetnie się sprawdza na wielu płaszczyznach. Z jednej strony jest odbiciem w krzywym zwierciadle historii samego Batmana. Z drugiej stawia ważne pytania o funkcjonowanie aparatu państwowego. Z trzeciej Rosenberg świetnie bawi się konwencją tzw. origin story, a do tego retrospektywnie osadza akcję w czasach wydarzeń znanych z Knightfall czy Ziemi niczyjej. Wszystko to zostało okraszone ponurymi, przepełnionymi mrokiem i czerwienią rysunkami Fernardo Blanco z kolorami nałożonymi przez Jordie Bellaire.
Pożegnanie Mariko Tamaki z serią Batman – Detective Comics było gwałtowne i moim zdaniem nie przeprowadzono go z należytą pompą. Scenarzystka przygotowała – tylko albo aż – kolejną dobrą historię i po prostu przekazała pałeczkę kolejnym twórcom. Dwie z trzech zawartych tu historii stoją na naprawdę wysokim poziomie, trzecia tylko osłabia poziom i zmniejsza ocenę całości – a szkoda, bo pozostałe dwie zasługują na oklaski. Czekam na run Chipa Zdarsky’ego i chętnie sprawdzę, które elementy zostaną, a które zmienią się całkowicie.
Tytuł oryginalny: Batman: Detective Comics vol. 4 - Riddle Me This & Batman: Shadows of the Bat - House of Gotham
Scenariusz: Mariko Tamaki, Nadia Shammas, Matthew Rosenberg, Sina Grace
Rysunki: Ivan Reis, David Lapham, Fernando Blanco
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 252
Ocena: 80/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.