Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Syna

Autor: Szymon Góraj
28 kwietnia 2019

Już w przyszłym miesiącu na AMC Polska ponownie zobaczymy adaptację jednego z najciekawszych materiałów, z jakimi możemy obcować we współczesnej literaturze amerykańskiej. Ponownie zatem zanurzamy się w sagę rodu McCulloughów. Po pierwszym sezonie na pewno nie można mówić o nieudanym projekcie, choć z drugiej strony do wykorzystania potencjału również było dość daleko. Po obejrzeniu dwóch pierwszych epizodów finałowego już sezonu Syn zdecydowanie daje nadzieję na wyższy poziom.

Centralną nicią fabuły są oczywiście następstwa straszliwej rzezi rodziny Garcíów. Twórcy przeskoczyli kilka miesięcy dalej, dzięki czemu możemy od razu przejść do etapu, kiedy McCulloughowie powoli przechodzą do porządku dziennego. Z podkulonym ogonem powraca Pete (Henry Garrett), który w krwawym, ostatnim odcinku 1. sezonu uciekł z Marią Garcíą (Paola Núñez), by ją ocalić, przeprawiając przez meksykańską granicę. Eli (Pierce Brosnan), głowa rodu, jak zwykle stara się wykorzystać każdą sytuację tak, by na przekór wszystkiemu przyniosła korzyści jego planom. Rzecz jasna, nie zrezygnowano również z przedstawiania innych okresów. Młody Eli (Jacob Lofland) i jego plemię Komanczów przeżywają ciężkie chwile,  ze zdziesiątkowaniem ludności i rannym Toshawayem (Zach McClarnon) na czele. Pojawia się również wątek odleglejszej przyszłości, w której obserwujemy Jeannie McCullough jako znajdującą się u kresu swych dni staruszkę.
Syn
Fot. AMC

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 8. sezon Gry o tron

Choć w zasadzie od razu zostaliśmy wprowadzeni we właściwą akcję, jak można było się spodziewać, Syn nie forsuje tempa. Powolutku przesuwa nas do kolejnych scen, dając nam do namysłu częstymi przerzutami pomiędzy wątkami. Momentami to wszystko idzie wręcz zbyt leniwie, zmuszając do wytrwania w kolejnej leniwej wymianie zdań, jednak kompozycja linii czasowych zdaje się mieć znacząco lepszą wewnętrzną logikę niż w poprzedniej serii. Wcześniej były one w dużej mierze wyabstrahowane, pozbawione jakiejś wewnętrznego punktu spajającego. 2. sezon coraz mocniej pozwala nam skojarzyć postacie z różnych okresów. Choć wciąż jeszcze brakuje nam podobieństw pomiędzy Elim-młodzieńcem a Elim-nestorem rodziny, otrzymaliśmy ładny zaczątek uchwycenia rozwijającej się postaci Jeannie, córki Pete'a. W drugim epizodzie widzimy już, jak będąc dojrzałą kobietą potępia czyny dziadka Eliego, którego z początku przecież uwielbiała. Przeplata się to z najważniejszą linią czasową, gdzie dostajemy pierwsze znaczące sygnały drogi młodszej Jeannie (Sydney Lucas) do takiego a nie innego podejścia, gdy będąc znacznie bardziej rozgarnięta od swoich braci jako jedyna podchodzi krytycznie do powrotu ojca.
Syn
Fot. AMC
A skoro już przy tym jesteśmy, warto pochylić się przy sytuacji samego Pete'a. W 1. sezonie był on przede wszystkim nużącym hipokrytą, który nie miał zbyt wiele ciekawego do wniesienia do historii. Teraz jego charakter się nie zmienił, za to okoliczności, w jakie się wplątał (pochwalić można bardzo dobry pomysł na odejście od książkowego pierwowzoru) sprawiają, że wreszcie możemy czerpać większą satysfakcję z jego dziwactw. Ważną rolę pełnią w tym krótkie retrospekcje z jego pobytu z przygnębioną stratą rodziny Marią. Złamany mężczyzna zostaje uratowany przez ojca, z którym się poróżnił, by ku własnej rozpaczy zostać złapany w sieć intryg starego wilka. Sam Eli nie jest póki co zbyt mocno wyeksponowany, ale to on kontroluje sytuację, bezwzględnie stawiając swoje dzieci w odpowiednich miejscach niczym pionki na szachownicy. Na horyzoncie pojawiają się jednak nowi rywale, zaś jego wierniejszy syn, Phineas (David Wilson Barnes), nie wydaje się podchodzić z entuzjazmem do nowych planów. Szkoda jedynie, że jak na razie indiański wątek z 1851 roku jak na razie nie wprowadza takiej dynamiki, jak w pierwszej odsłonie serialu. Pierwsze wrażenia są więc jak najbardziej pozytywne. Twórcy zdają się wyciągnąć wnioski z błędów i niedociągnięć 1. sezonu, szykując grunt pod bardzo ciekawie zapowiadające się zwieńczenie tej historii. Wciąż jeszcze zdarza się im gdzieś potknąć, ale w ogólnym rozrachunku jest to naprawdę dobra rzemieślnicza robota, która może przynieść satysfakcjonujący finisz. Serial możecie oglądać już od 9 maja o 22:00 na kanale AMC. Ilustracja wprowadzenia: AMC

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.