Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

pisf

Opowieść podręcznej - recenzujemy otwarcie finałowego sezonu. Kołowrotek wysokiej klasy

Autor: Kacper Domański
11 kwietnia 2025
Opowieść podręcznej - recenzujemy otwarcie finałowego sezonu. Kołowrotek wysokiej klasy

Minęło 2,5 roku od premiery ostatniego odcinka 5. sezonu Opowieści podręcznej. Podobnie jak w przypadku kilku poprzednich serii, ta również zostawiła nas z cliffhangerem, co wzbudziło u niektórych mieszane odczucia. Część widowni od kilku sezonów uważa, że serial znajduje się w błędnym kole, nieustannie przywracając bohaterów do punktu wyjścia. Inni, niezależnie od zastosowanych przez twórców zabiegów fabularnych, z zapartym tchem oczekują kolejnych odcinków. Tak oto 8 lat po premierze pilota otrzymaliśmy zalążek finału, który, zdaje się, doprowadzi do długo wyczekiwanej rewolucji przeciwko Republice Gileadu.

Opowieść podręcznej niezależnie od tego, jak na przestrzeni kolejnych sezonów zmieniała się jej reputacja, była, jest i wiele wskazuje, że na długo pozostanie jednym z najważniejszych tytułów telewizyjnych XXI wieku. Aktualność problemów zobrazowanych w serialu, chociażby poprzez wykreowanie dystopijnego świata przedstawionego, dała niepokojącą wizję tego, co faktycznie mogłoby mieć miejsce. Z tego powodu siłą Opowieści podręcznej na tle innych produkcji sięgających po motyw alternatywnego, najczęściej negatywnego wariantu naszej rzeczywistości była, i w zasadzie do tej pory jest, przyziemność zjawisk, które można w niej zaobserwować. Od pierwszych odcinków obcujemy z rosnącym w siłę państwem totalitarnym, w którym rola kobiet została zepchnięta do rangi bożego posłannictwa. Świadczy to o wręcz sekciarskim charakterze ustroju Republiki Gileadu, gdzie totalitaryzm przenika się z fanatyzmem religijnym. Wymienione zjawiska dostrzec możemy również w naszym świecie, co prawda o innym stopniu nasilenia oraz przy wykorzystywaniu odmiennych środków. Nie zmienia to jednak faktu, że widownia z łatwością znalazła podobieństwa pomiędzy funkcjonowaniem serialowego reżimu a różnorodnymi problemami, z którymi zmaga się nasze społeczeństwo, w wyniku czego niektóre symbole znane z produkcji Hulu stały się również narzędziem walki protestujących z własnymi rządami. Przykładem jest chociażby Ogólnopolski Strajk Kobiet, który przybierając na sile w 2020 roku, wykorzystywał wizerunek serialowych podręcznych w celu zestawienia ich z sytuacją ograniczenia przez ówczesny rząd praw aborcyjnych. Przechodząc zatem do właściwej części recenzji, Opowieść podręcznej jest serialem, który już dawno odcisnął piętno na światowej kulturze, będąc przy tym przestrogą przed moralnym upadkiem ludzkości.

Bilet do raju

Finał 5. sezonu Opowieści podręcznej zostawił nas w niepewnej sytuacji. Z jednej strony June (Elisabeth Moss) udało się wsiąść do pociągu jadącego w kierunku Vancouver, gdzie wraz z córką miałaby znaleźć schron. Z drugiej strony należy pamiętać o tym, że w niepokojąco zmieniającej się części Kanady, z której ta uciekła, pozostał Luke (O-T Fagbenle), złapany zresztą przez tamtejszych funkcjonariuszy. Już na tym etapie wiadome było, że historia, choć zmierzająca ku końcowi, podsunie jeszcze niemało wyzwań. Ponadto protagonistka spotyka w tym samym pociągu Serenę (Yvonne Strahovski), z którą relacja stanowi prawdopodobnie jedną z najbardziej skomplikowanych w historii telewizji. Bohaterki znów są zmuszone do współpracy i choć wydawałoby się, że obie zaczynają grać do jednej bramki, rzeczywistość szybko okazuje się inna i dawne urazy, a także utrwalone przekonania, wszystko komplikują.

Atmosfera otwarcia finałowego sezonu Opowieści podręcznej jest gęsta. Mimo że wiele wskazuje na to, iż zmierzamy w kierunku lepszego jutra, aura towarzysząca pierwszemu odcinkowi przepełniona jest niepokojem. Serial zdążył nas przyzwyczaić do tego, że niemalże na każdym kroku na bohaterów czyhać może zagrożenie bądź zmierzenie się ze wszelkiego rodzaju przeciwnościami losu. Wielokrotnie skutkowało to obrotem wydarzeń, przez który ci zmuszeni byli wrócić do punktu wyjścia. Tego typu tropy fabularne z czasem mogły stawać się nużące i sprawiać wrażenie usilnego przeciągania serii, jednakże należy zwrócić uwagę na fakt, z jaką rzeczywistością mamy do czynienia w Opowieści podręcznej. Liczne zwroty akcji, choć faktycznie niekiedy wpływające na spowolnienie tempa produkcji, świadczą wyłącznie o tym, jak trudnym, wręcz wyniszczającym wyzwaniem dla jednostki jest walka z systemem. Bez wchodzenia w spoilery, zaznaczę, że początek 6. sezonu serialu również serwuje podobne zabiegi, zarówno w stronę wspomnianych bohaterek, jak i dalszego planu. Podtrzymuję jednak, że jest to bezpośrednio związane z aspektem psychologicznym, a także celami, do których dążą te postacie, dlatego też nie zamierzam rozpatrywać tego w kategorii wad produkcji.

fot. kadr z serialu Opowieść podręcznej

Jeden wielki kryzys

Wyrazem, który idealnie odzwierciedla Opowieść podręcznej, nie tylko w 6. sezonie, ale również w kilku poprzednich odsłonach serialu, jest „kryzys”. Kryzys w tym przypadku można przypisywać niemalże każdej płaszczyźnie produkcji, łącznie z wytykanym jej przez część widzów spadkiem jakości. Proponuję jednak skupić się na rodzajach kryzysów, z którymi mamy do czynienia na ekranie. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwają się kryzysy sytuacyjne, które wystawiają bohaterów na różne próby. Od pierwszych odcinków serialu mamy z wieloma takimi do czynienia i nie inaczej jest teraz.

W przypadku pierwszych trzech epizodów finałowego sezonu Opowieści podręcznej zatrzymałbym się przy postaci Sereny. Jest ona nie tylko narażona na lincz społeczny podróżując wraz z uchodźcami z Gileadu — państwa, które sama tworzyła, a przede wszystkim aktywnie angażowała się w rozwój jego budzącego grozę systemu — ale także znajduje się na rozstaju dróg. Z jednej strony otwiera się przed nią życie z dala od przepełnionej totalitaryzmem rzeczywistości, z drugiej nie przestaje ona głosić idei propagowanych tam, skąd tak naprawdę ją znamy. Zatem w wyniku kryzysu sytuacyjnego, w jakim znajduje się Serena, tworzy się również kryzys światopoglądowy objawiający się konfliktem wewnętrznym pomiędzy tym, jak chciałaby żyć, a tym, co jest w niej głęboko zakorzenione. Mimo wszelkich starań to właśnie te utarte wartości popychają ją do podejmowania decyzji, w wyniku których mówić możemy o znajdowaniu się w swego rodzaju kołowrotku. Kołowrotek ten postawiłbym jednak na wyższej półce sklepowej, gdyż wszystko to ma sens, gdy zdajemy sobie sprawę, z jaką postacią mamy do czynienia.

fot. kadr z serialu Opowieść podręcznej

Pozostając przy Serenie, o swego rodzaju konflikcie wewnętrznym możemy mówić również przy okazji nas samych jako odbiorców serialu. Twórcy Opowieści podręcznej sięgają po środki sprawiające, że Serena staje się postacią, której mamy współczuć, kibicować jej, a nawet sympatyzować z nią. Świadczą o tym sekwencje, w których działania bohaterki są względnie pozytywne, podczas gdy otoczenie jest wobec niej nieprzychylne, wręcz na tyle wrogo nastawione, że to ono w pierwszej chwili budzi w nas negatywne emocje, jak niechęć czy obawa. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju szantażem emocjonalnym wywołującym sprzeczne emocje wobec postaci, która pamiętajmy, jako żona komendanta państwa totalitarnego dopuszczała się czynów przerażających, od współudziału w gwałtach po uciekanie się do stosowania innych rodzajów przemocy. Niejednoznaczność portretowania Sereny można odbierać jako szkodliwą, lecz z drugiej strony może to być swego rodzaju zabawa widzami i test sprawdzenia, czy jako odbiorcy jesteśmy w stanie wybaczyć nawet najbardziej negatywnej postaci.

Kryzysów w fabule 6. sezonu Opowieści podręcznej jest znacznie więcej. Mamy do czynienia chociażby z kryzysem ustroju, który obejmuje Gilead i powstawanie z inicjatywy wątpiących w swoje dotychczasowe „dzieło” komendantów Nowego Betlejem mającego być alternatywą dla coraz mniej sprawnie funkcjonującego państwa. Jak wspomniałem, mamy również do czynienia z licznymi kryzysami sytuacyjnymi, z którymi mierzy się tak naprawdę większa część bohaterów, zmuszona do podejmowania trudnych, często wymagających poświęceń decyzji. I choć nie każdy z tych wątków otrzymuje tyle samo czasu ekranowego, a niektóre z nich mogą wydawać się wręcz zbędne dla całości, to nowe odcinki pokazują nam, w jak skomplikowanej sytuacji znajdują się nie tylko protagoniści, których zmagania śledzimy od pierwszych odcinków, ale teraz także ich dotąd mający przewagę przeciwnicy oraz właściwie cały świat, w którym muszą funkcjonować.

Dopłyńmy na drugi brzeg

Trudno jednoznacznie ocenić pierwsze epizody 6. sezonu Opowieści podręcznej głównie ze względu na fakt, że to zaledwie przedsmak finału, w którego kierunku powoli zmierzamy. Stąd też na właściwą ocenę całości musimy jeszcze poczekać kilka tygodni. Niemniej jednak o odcinkach 1-3 można powiedzieć tyle, że są one dość powolne, ale przy tym zdecydowanie nienużące. Dużo czasu spędzamy z bohaterami, ich perypetiami, a niektórzy, choć wydawałoby się, że na tym etapie wszystko jest już jasne, odkrywają przed nami kolejne karty. Jeśli zatem do tej pory regularnie śledziliście losy June, Sereny i wielu innych postaci w towarzystwie kontrastującej z ekranowym nastrojem muzyki oraz chłodnych estetycznych zdjęć, z pewnością nowe odcinki Opowieści podręcznej obdarzycie sympatią. Jeśli zaś należycie do grupy widzów zmęczonej materiałem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że początek finału serialu również może się okazać swego rodzaju drogą przez mękę. Niemniej mnie jako osobie wiernej temu projektowi, nie pozostaje nic innego, jak zachęcić Was, aby przebrnąć przez te ostatnie kroki ku ewolucji przeciwko Republice Gileadu.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do luźniejszych produkcji. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.