Ciekawa serialowa polska jesień nabiera rozpędu, a już dwóch kandydatów do jej zagarnięcia ze sceny schodzi. Skończył się już jakiś czas temu Rojst, a za chwilę, jeszcze przed wytoczeniem wielu ciężkich dział przez konkurencję, skończy się TVN-owska Pułapka. Z jednej strony można mówić, iż produkcję tę poddają walkę o widza ze Ślepnąc od świateł czy 1983, z drugiej jednak taka strategia zapewnia ciągłość niezłego polskiego serialu tej jesieni. Ciągłość, o jakiej jeszcze nie dawno mogliśmy tylko pomarzyć.
Pułapka to typowy serialowy kryminał. Budujący intrygę od bidula na uboczu, po naprawdę wysokie stanowiska. Angażujący w nią z pozoru zupełnie niepasujących bohaterów i z odpowiednio poplątaną historią. Sześcioodcinkowa produkcja w reżyserii Łukasza Palkowskiego gubi się w kilku z tych momentów, ale ogólnie ze starcia z moimi oczekiwaniami wyszła z tarczą. Szczególnie jak na poziom produkcji oferowanych przez stację TVN.
Sprawę zabójstw z domu dziecka już rozwikłano, jednak okazała się ona tylko przykrywką dla grubszej afery. Afery, w której kością niezgody jest Ewa. Ta przy okazji buduje sobie coraz lepsze relacje z Olgą. Rudowłosa dziewczyna i jej tożsamość staje się najważniejszą do rozwiązania zagadką tego serialu. To w niej zamykają się wszystkie tropy, to od niej i jej pamięci bardzo wiele tutaj zależy. Czasem nawet zbyt wiele, bo dużo twistów wynika tu z tego, że Ewa sobie po prostu przypomniała, co nie do końca jest fajne. Poza tym jednak intryga trzyma się na własnych nogach i daje radę. Nie należy do takich, które śledzi się z zażenowaniem.
Swoją rolę spełniają też aktorzy. Agata Kulesza i Leszek Lichota są tu na pierwszym planie i na całe szczęście dla
Pułapki są to postacie najbardziej ze wszystkich wiarygodne. Mają swoje, niegłupio napisane motywacje i pobudki, a także dają się polubić podczas oglądania. Inaczej w stosunku do tego, jak serial traktuje niektóre twarze z drugiego planu. Czasem nawet trudno się połapać, jaka jest rola, niektórych z osób w tej intrydze i za który konkretnie sznurek pociągają. No i przede wszystkim, nie łatwo jest mi stwierdzić, dlaczego to akurat Ewa tak bardzo wszystkim przeszkadza i robi to akurat w tym momencie. Te dziury jednak o dziwo nie przeszkadzają w śledzeniu z dość dużą przyjemnością serialu. Pomaga w tym im jednak zakończenie, choć wyciągnięte ze zbyt dużej ilości twistów, to jednak na dłuższą metę mające sens.
Wszyscy pamiętamy o zamkniętej od zewnątrz łazience z pierwszego epizodu, jednak potem takich kwiatków serial już nie dostarcza. Nie ma scen specjalnie zapadających w pamięć ani w negatywnym, ani też w bardzo pozytywnym sensie. Choć warto troszkę dłużej pochylić się nad kreacją młodej Marianny Kowalewskiej, która wypadła naprawdę świetnie.
Łukasz Palkowski nakręcił nam już kiedyś lepszy kryminał, jednak i tutaj dał radę przykuć uwagę widza tej jesieni. Troszkę nie wykorzystano tu całego potencjału historii, a intryga czasem, zamiast fajnie się zazębiać zajmowała się tym, aby wmieszać jak najwięcej widzianych na ekranie postaci, co nieco przeszkodziło w całkowitym jej kupieniu. Poziom seriali TVN był jednak w ostatnich latach taki, że taka
Pułapka może być tu jaskółką, czyniącą wiosnę. Szczególnie że stacja jeszcze tej jesieni decyduje się iść za ciosem i już zaraz dać widzom
Pod powierzchnią z Bartłomiejem Topą, Magdaleną Boczarską, Łukaszem Simlatem i Borysem Lankoszem za sterami. Nie wiem jak Wy, ale ja czekam.
Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.
Kontakt pod [email protected]