Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Warszawianka - recenzja serialu! Warszawa da ci fejm

Autor: Łukasz Kołakowski
10 sierpnia 2023
Warszawianka - recenzja serialu! Warszawa da ci fejm

Czekałem na Warszawiankę, choć mój entuzjazm do jej drogi na ekrany był różny. Wszystko wynikało oczywiście z kolein, jakie na tej trasie napotykała. Jeszcze nie tak dawno można ją było uznawać za projekt martwy, który leży obok Batgirl na cmentarzu nowopowstałej po wykupieniu Warner Bros. przez Discovery korporacji. Nakręcony serial po zmianie polityki koncernu reanimowało nowopowstałe SkyShowtime i trzeba powiedzieć, że postawiło na niego wiele. Marketing jest widoczny bardziej niż przy jakiejkolwiek serialowej produkcji tego lata. Do tego stopnia, że można było zacząć zastanawiać się, czy HBO nie straciło aby potencjalnego wielkiego hitu. Potem jednak był seans, który, szczególnie na początku pozwalał rozumieć te wątpliwości.

Na papierze wszystko jest w porządku. Porządny reżyser, gwiazdorska obsada i Jakub Żulczyk, który scenariusze do kilku naprawdę dużych hitów już w Polsce napisał. Gdy miała miejsce premiera pierwszych odcinków, nie było już tak entuzjastycznie. Rodzime Californication, bo to do tego serialu, od samego zresztą początku, porównywano Warszawiankę, wydawało się mocno zawodzić. Widzom, którzy mieli w pamięci wspomniany serial z Davidem Duchovnym, jak i Ślepnąć od świateł, nowa produkcja przypadła do gustu znacznie mniej. W czym jest rzecz?

fot. materiały prasowe/SkyShowtime
Głównie w tym, że trudno jest się na początku w tym świecie osadzić. Poznajemy Franka Czułkowskiego, pisarza i lekkoducha i obserwujemy jego rajdy po Warszawie. Rajdy dzienne i nocne, życie od jednej butelki do drugiej i brak jakiegokolwiek ładu czy ustatkowania. Choć ma on już czterdzieści lat, nigdy nie znalazł żadnego rytmu ani spokoju. Za jego pokręconym życiem idzie narracja i scenariusz, które jakby w pijanym widzie snują się za Czułym, również nie przekazując nam nic konkretnego. Cały ten serial to brak jakiejś sensownej struktury i fabuły, a ciąg kolejnych wydarzeń, które bardzo często do niczego nie prowadzą. Po prostu się dzieją.

Zobacz również: Oppenheimer – recenzja filmu! Czy dobrze jest kochać bombę atomową?

To, co napisałem powyżej, nie jest jeszcze zarzutem, bo ciekawa historia jest tylko jednym z narzędzi, które mogą dać widzom jakościową produkcję. Gorzej jednak, że oglądanie wydarzeń zawartych w siedmiu pierwszych odcinkach zwyczajnie nudzi. Postacie przewijające się dookoła Czułego nie są zbyt ciekawe, a podczas odcinków nie robią nic ani specjalnie spektakularnego, ani jakoś mocno na niego nie wpływają. Jasne, trudno jest wnieść coś w życie takiego tego typu człowieka, jednak scenariusz na tej płaszczyźnie jest najbardziej położony. Jak na naprawdę znakomitą ekipę aktorów, jaką udało się zgromadzić, oczekiwania powinny być dużo wyższe. Sytuację nieco ratuje Krystyna Janda, której postać pojawia się późno, jednak potrafi wnieść trochę kolorytu. To jednak ma również związek z faktem, że ten serial w późniejszych fazach jest wyraźnie lepszy.

fot. materiały prasowe SkyShowtime
 

Jeśli słuchaliście niezwykle popularnego jakiś czas temu podcastu Co ćpać po odwyku, który Jakub Żulczyk prowadził z innym zmagającym się z nałogiem pisarzem Juliuszem Strachotą, możecie natknąć się na jeden ważny wniosek. Bardzo lubiłem tę audycję, gdyż pozwalała rzucić trochę nowego światła na temat, jak i obejrzeć, szczególnie w późniejszych odcinkach, w których pojawiali się goście, różne perspektywy jego podejmowania. To, co łączy mi przekaz tego tytułu z Warszawianką to, i nie będzie tutaj żadnego zaskoczenia, podejście serialu do relacji alkoholu i uzależnień ze sztuką. Żulczyk starał się obalać mity, iż się to łączy, że wóda i pisanie to nierozłączna para. Że to ona daje wielu ludziom sztuki paliwo do tworzenia. W związku z powyższym w serialu nie mamy okazji dostrzec w pogrążonym w ciągach autorze żadnej wartości artystycznej. Czuły niby jest dobry, niby dostaje te informacje na ucho od wielu osób, jednak nie tworzy, a nawet w żadnym wypadku nie myśli o tworzeniu. To pisarz, którego zaawansowanie w zażywaniu różnych substancji sprowadza na drugą stronę artystycznej rzeki. I bardzo wyraźnie należy podkreślić, że artystycznej, bo jest jeszcze miejsce na powrót.

Zobacz również: Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One – recenzja filmu. Kto dogoni Toma?

Napomknąłem marginalnie o skoku jakości, który Warszawianka okazuje na przestrzeni jedenastu odcinków, teraz opowiem o tym więcej. Wahadło w przypadku tego serialu wychyla się naprawdę z wysoką wartością amplitudy. Pierwsze siedem odcinków niemiłosiernie męczy bułę. Są nijakie, nie wydają się donikąd prowadzić, charakteryzuje je tylko średnio angażujący chaos. Potem jednak mamy ósmy,  a za nim kolejne, które sprawiają, że ostateczna ocena doznania, jakim jest pierwsza polska produkcja premierująca na SkyShowtime może być pozytywna. Gdy na wierzch z warszawskich ulic coraz bardziej zaczyna wychodzić stawka, serial robi się interesujący. Stawką tą jest oczywiście rodzina i jedyna córka pisarza. Nagle relacje się zacieśniają, pojawia się możliwość straty, a ekran zalewa dobrze narastający niepokój. Nie zmienia się to już aż do finału. Na ten moment na platformie obejrzymy dziewięć odcinków. Uwierzcie, że nawet jeśli do tej pory jesteście rozczarowani, warto zostać do końca.

fot. materiały prasowe SkyShowtime
Ten rozdźwięk na pewno szkodzi serialowi Żulczyka i Borcucha. Widać, że zainteresowanie nim w czasie wyraźnie spadło, a prowadzona z rozmachem kampania wyhamowała. Jasne, złożyło się na to kilka wydawać by się mogło ważniejszych popkulturowych wydarzeń, jednak to, że jakość nie powalała, również miało swoje do powiedzenia. W przeciągu jedenastu odcinków scenariusz dał nam sceny takie, które mogą uchodzić za jedne z najlepszych, jakie do tej pory Żulczyk napisał, jak i te, które w takiej tabeli miotałyby się w strefie spadkowej. Wygląda to finalnie, jakby pomysł przyszedł gdzieś w trakcie. Coś tam udało się uratować, jednak efekt finalny powinien być zdecydowanie lepszy. Za takim bowiem, na HBO Max nie zatęsknią.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

60/100
  • Znakomita końcówka
  • Świetny, klimatyczny trailer
  • Dobry soundtrack
  • Zdjęcia nocnej Warszawy dają radę i w bardziej kameralnych i imprezowych klimatach
  • Szyc jest naprawdę dobry...
  • ale musi ciągnąć cały serial, bo reszta postaci nie jest napisana zbyt ciekawie
  • Pierwsze siedem odcinków to nuda
  • Ma problem z zainteresowaniem widza

Movies Room poleca