Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wednesday - recenzja serialu. Sherlock Addams na tropie

Autor: Kacper Domański
24 listopada 2022
Wednesday - recenzja serialu. Sherlock Addams na tropie

Po trzech latach od premiery Dumbo Tim Burton wrócił z nowym projektem - Wednesday. Reżyser ostatnie lata poświęcał współpracom z Disneyem (m.in. przy wspomnianym Dumbo), co niezbyt korzystnie odbiło się na odbiorze jego dzieł. Wielu widzów oraz krytyków zarzucało twórcy Soku z żuka komercyjność, a także zanik oryginalności. Tym razem Burton podjął współpracę z Netflixem przy innej znanej marce, jaką jest Rodzina Addamsów. Choć w tym przypadku również możemy mówić o swego rodzaju komercji, wiadomość o przygotowywaniu przez niego serialu z tego świata spotkała się z ogromnym optymizmem. Od dawna mówi się, że Addamsowie stanowią idealny materiał dla reżysera, co za tym idzie, poprzeczka została postawiona naprawdę wysoko. Czy Tim Burton podołał zadaniu i udowodnił, iż wciąż potrafi kręcić dobre produkcje?

Już po samym tytule serialu możemy się domyślać, że Wednesday nie jest projektem o Rodzinie Addamsów, do jakich nas przyzwyczajono. Tym razem na pierwszy plan wychodzi tytułowa bohaterka (Jenna Ortega), która nie jest już dziewczynką, a licealistką sprawiającą liczne problemy. W związku z wywołanym przez nią incydentem zostaje przepisana do Akademii Nevermore, w której nie brakuje równie nietuzinkowych osób. Po drodze dowiadujemy się, że to właśnie tam rodzice Wednesday poznali się i "śmiertelnie" w sobie zakochali. Dziewczyna szybko zaczyna podejrzewać, że miejsce to skrywa pewne tajemnice, które musi rozwiązać. Wiążą się z nimi nie tylko bezpieczeństwo szkoły, ale także niewyjaśnione rodzinne sprawy. https://www.youtube.com/watch?v=o17HaBfc5tY&ab_channel=NetflixPolska

Zobacz również: Ranking filmów Tima Burtona!

Jak prezentują się Addamsowie w Wednesday?

Każdy, kto miał kiedykolwiek do czynienia z rodziną Addamsów, wie, czym się ona wyróżnia. Mrok, czarny humor, ekscentryczność czy alienacja to tylko niektóre z jej cech. Jak wspomniałem, w Wednesday skupiamy się przede wszystkim na głównej bohaterce. Jej rodzice, brat, a także inni członkowie rodziny (z wyjątkiem towarzyszącej przez cały czas Rączki) schodzą na dalszy plan. Nie zmienia to faktu, że każdy z nich dostał swoje pięć minut i zaprezentował się naprawdę dobrze. Morticia (Catherine Zeta-Jones) i Gomez (Luis Guzmán) to postacie, między którymi czuć niebanalną chemię. Pokraczny wizerunek głowy rodziny, przypominający ten z oryginalnej animacji, w zestawieniu z dumną, twardo stąpającą po ziemi małżonką, wypada cudownie i mimo nikłego czasu ekranowego obu postaci, można się nimi nacieszyć. Fred Armisen naturalnie wypadł w roli wujka Festera, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego relację z samą Wednesday. Pugsley (Isaac Ordonez) za to wciąż stanowi worek treningowy głównej bohaterki, więc w tym przypadku niewiele się zmieniło, może poza tym, że wypada bardziej uroczo w porównaniu z jego dawnymi wersjami.
wednesday
fot. kadr z serialu Wednesday, Netflix

Jenna Ortega to Wednesday, którą każdy potrzebował

Głównym atutem Wednesday jest niewątpliwie pierwszoplanowa kreacja Jenny Ortegi. Młoda aktorka idealnie odegrała swą rolę, krzesząc z niej więcej, niż mogłoby się wydawać. Ponadto przedstawienie Wednesday jako nastolatki stanowi swoistą świeżość nie tylko w przypadku samej bohaterki, ale także w serialach o nastolatkach, gdyż Wednesday porusza wiele motywów znanych z produkcji o licealistach, również tych przyziemnych, jednocześnie będąc czymś zupełnie nowym, uciekającym od niektórych schematów. Wracając do protagonistki, Wednesday prezentuje się niesamowicie. Mimo nieco starszego wydania postaci, jej charakter niemalże się nie zmienił, oprócz przejawiania pewnych oznak nastoletniego buntu. To też dobrze, gdyż dzięki temu nie możemy powiedzieć, iż córka Addamsów zatrzymała się w rozwoju. Wręcz przeciwnie! Zważając na jej niepowtarzalny charakter, przez kolejne odcinki, dokonuje pewnej przemiany, która w ostatecznym rozrachunku wypada na plus. Krótko mówiąc, Wednesday Addams w wydaniu Tima Burtona ma zarówno najlepsze cechy, z których znaliśmy ją do tej pory, jak i wyróżnia się za pomocą nastoletniego uroku Jenny Ortegi.
wednesday
fot. kadr z serialu Wednesday, Netflix

Akademia Nevermore to miejsce pełne zagadek i niebanalnych postaci

Wednesday bardziej niż na nastoletnich rozterkach bohaterów skupia się na zagadce dotyczącej Akademii Nevermore. Już na samym początku jej pobytu w nowej szkole zaczyna dochodzić do tajemniczych, wzbudzających niepokój wydarzeń. Wątek ten uważam równocześnie za jedną z mocnych, jak i słabych stron serialu. Przede wszystkim jest to kolejna próba wprowadzenia czegoś świeżego do nastoletniej produkcji. Pod tym względem to się udaje, gdyż zagadka ta (choć przypomina trochę Chilling Adventures of Sabrina) stanowi pewną innowację, jest poprowadzona sprawnie i potrafi wciągnąć. Z drugiej strony, sama intryga napotyka po drodze masę klisz oraz schematów. Przyczynia się to do tego, że kolejne kroki podejmowane przez Wednesday oraz rozwiązanie problemu są przewidywalne i nie potrafią zaskoczyć. Wracając do plusów serialu, których, jak widać, jest naprawdę dużo, warto wspomnieć o głównym miejscu akcji produkcji. Akademia Nevermore, o czym wiemy ze zwiastunów, to miejsce pełne oryginalności. Uważam, iż twórcom udało się naprawdę dobrze to zobrazować, ponieważ każdego napotkanego bohatera wyróżniają pewne charakterystyczne cechy. Mamy chociażby tajemniczą dyrektorkę (Gwendoline Christie), ekscentryczną nauczycielkę od przyrki (Christina Ricci) czy gorgony. Ponadto odmienność uczniów owej szkoły została dobrze podkreślona zwłaszcza w kontekście relacji z osobami z zewnątrz. Istnieje bowiem wyraźny podział na normalnych oraz tych odbiegających od przyjętych norm. Na uznanie zasługuje krótki wątek poboczny Enid (Emma Myers), który może nie wpływa na główną linię fabularną, aczkolwiek bardzo dobrze przedstawia tę sytuację.
wednesday recenzja
fot. kadr z serialu Wednesday, Netflix

Czy Wednesday to dobry powrót Tima Burtona?

Odpowiadając na to pytanie, muszę przyznać, że Wednesday dosyć mnie zaskoczyła. Niewątpliwie jest to jedna z lepszych produkcji Tima Burtona od lat. Z drugiej strony, przy takim materiale, jaki stanowi rodzina Addamsów, jestem zdziwiony, że serial nie posiada aż tak wiele klimatu reżysera, co inne jego produkcje. Tak naprawdę dawnego Burtona czułem przede wszystkim podczas sekwencji mających miejsce w pokoju Wednesday, czy w trakcie sceny balu, która jest jedną z lepszych w całym serialu. Odnieść się muszę również do muzyki Danny'ego Elfmana, która także pozwoliła przenieść się myślami do dawnych projektów obu panów. Oczywiście są inne elementy świadczące o stylu reżysera Edwarda Nożycorękiego, jednakże w ich przypadku musiałbym zahaczyć głębiej o fabułę serialu. Ostatecznie okazuje się, że Wednesday to naprawdę dobry serial. Stosunkowo prosty w opowiadaniu, ale jednocześnie świeży w swojej formie. Atutami nowości od Netflixa są również jedyna i niepowtarzalna główna bohaterka oraz sprawna akcja. Myślę, iż jest to dobra pozycja zarówno dla fanów rodziny Addamsów, jak i osób, które chciałyby się z nią zapoznać.

Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do luźniejszych produkcji. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.