Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

Oglądaj Paramount Network i wygraj podróż do Los Angeles!

Daredevil: Odrodzenie - recenzja odcinków 1-3. Miłe diabelskiego początki

Autor: Adam Kudyba
12 marca 2025
Daredevil: Odrodzenie - recenzja odcinków 1-3. Miłe diabelskiego początki

Nie ma co się oszukiwać - tydzień temu miała miejsce prawdopodobnie jedna z najbardziej oczekiwanych marvelowskich premier tego roku, a może i ostatnich lat. Zanim na duży ekran zawitają Thunderbolts* oraz Fantastyczna Czwórka, na mniejszym ekranie właśnie pojawił się Diabeł Stróż. Zgodnie z oczekiwaniami - pierwsze odcinki wzbudzają emocje, rozbudzają apetyt, ale przede wszystkim, ich poziom jest naprawdę obiecujący.

Matta Murdocka (Charlie Cox) zastajemy, gdy wraz ze swoimi przyjaciółmi, Karen (Deborah Ann Woll) i Foggym (Elden Henson), świętuje przejście na emeryturę współpracownika, Cherry'ego. Spokojna, barowa atmosfera zostaje jednak zakłócona z powodu zamachu autorstwa Benjamina Poindextera (Wilson Bethel). Wskutek tego zdarzenia śmierć ponosi Foggy, a zrozpaczony Matt w kostiumie Daredevila omal nie wymierza śmiertelnej kary sprawcy. To zdarzenie sprawia, że postanawia zawiesić czerwony strój na kołku i skoncentrować się na pracy "w systemie". Przeszłość jednak upomni się o Murdocka, kiedy dawny boss przestępczego świata, Wilson Fisk (Vincent D'Onofrio) głosem ludu zostanie wybrany na burmistrza Nowego Jorku.

Dla Daredevila nie jest to pierwsza obecność na małym ekranie, natomiast myślę, że nie ma co się odnosić do pierwowzoru. Zwłaszcza, że tegoroczna odsłona w szybkim tempie dokonuje bardzo sprawnego rozstawienia pionków na fabularnej szachownicy. Może i rzeczywiście śmierć Foggy'ego jest szybkim a zarazem dość niespodziewanym zdarzeniem, ale od tego momentu krok po kroku poznajemy moralny kod Matta Murdocka. W momencie odebrania życia najlepszemu przyjacielowi zdaje się kompletnie utracić wiarę w swój wpływ na cokolwiek jako mściciel, a przy okazji przegrać walkę ze swoją agresją. Twórcy na przestrzeni trzech epizodów w wystarczający (jak na początek serialu) sposób obrazują Matta-prawnika, który próbuje pomagać "ulicy" z pozycji adwokata, kontynuować swoją misję w roli bardziej akceptowalnej przez i tak zepsuty system. Jak pokaże nam początek Odrodzenia, to wcale nie będzie łatwiejsza robota, zwłaszcza gdy ma się do czynienia z amerykańską policją, a niewątpliwa inteligencja i prawniczy dryg protagonisty nie będą gwarantem pełnego sukcesu. Serial zdaje się szykować krok po kroku podwaliny pod jego powrót do tytułowej roli, wprowadzać coraz intensywniejsze rozważania na temat związków maski z osobowością. 

Równolegle do wątku Murdocka obserwujemy poczynania jego największego wroga, czyli rzecz jasna Fiska, który jako Kingpin przez długie lata twardą, brutalną ręką rządził światem przestępczym. Po wydarzeniach z serialu Echo zostaje zmuszony tymczasowo usunąć się w cień, jednak po miesiącach nieobecności powraca i będzie chciał, przynajmniej na poziomie deklaracji, odciąć się od świata zdominowanego przez wojny gangów. Dynamika tej części serialu wygląda bardzo, ale to bardzo ciekawie. Na ile wiarygodna jest ewolucja Fiska z groźnego mafioza w politycznego reformatora, który zrobi porządek w mieście? To pytanie zadajemy sobie wraz z Murdockiem, choć kwestią czasu wydaje się znalezienie odpowiedzi. Twórcy dają też nieco więcej pola żonie złoczyńcy, Vanessie, która pod nieobecność męża zawiadywała półświatkiem i wydaje się nie być przekonana do nowego rozdziału w ich wspólnym życiu. To dodaje jeszcze więcej nieoczywistości tej relacji.

Matt i Fisk to "typowe" figury postaci, które, choć stoją po przeciwnej stronie barykady, mają ze sobą wiele wspólnego. Obaj mają za sobą trudną, naznaczoną krwią i przemocą przeszłość. Teraz obaj stają się częścią polityczno-prawnego systemu, w ramach którego napięcia między nimi raczej nie opadną, zwłaszcza, że klient Matta jest oskarżony o zabicie policjanta, a Fisk, jako nowo wybrany burmistrz, którego dewizą jest prawo i porządek, za główny punkt swojej działalności uznaje oczyszczenie miasta z zamaskowanych vigilante, mścicieli działających poza prawem. Twórcy budują zalążek pod fascynującą relację, której najlepszym dowodem jest scena ich rozmowy w drugim odcinku. Poza tym, Daredevil: Odrodzenie ma po prostu znakomity klimat. Może chciałoby się więcej tej przestępczości na ekranie - skoro główni bohaterowie deklarują walkę z nią, to warto moim zdaniem pokazać, że ona jest rzeczywiście tak duża. Jednocześnie całkiem pomysłowo wykorzystuje się koncept sondy na mieszkańcach - nawet jeśli nie zawsze widać tak mocno kryminalny “brud” miasta, zawsze to jakaś, nieźle ograna, forma dostępu do tego, jak mieszkańcy odbierają rzeczywistość. Na poziomie realizacji zresztą jest co chwalić: bardzo dobra reżyseria walk (twórcy nie uciekają od brutalności i to w obie strony), piękne, sugestywne kadry, czy chociażby sposób, w jaki przedstawiono działanie wyostrzonych zmysłów Matta. Byłbym w stanie wyróżnić już dwie fantastyczne sceny, które będę z ekscytacją odtwarzał w swojej pamięci.

Skoro przy nim jesteśmy - są aktorzy na tym świecie, którzy spajają się z rolą w sposób niezwykły. Do tej grupy właśnie zalicza się Charlie Cox, który, bez owijania w bawełnę, po prostu jest swoją postacią w stu, a może i dwustu procentach. Bezbłędnie odzwierciedla zapisany w materiałach źródłowych charakter swojego bohatera, stawia czoła dylematom, które się przed nim rysują, ale także ukazuje tę bardziej romantyczno-flirciarską stronę. Rewelacyjnie wypada również Vincent D'Onofrio, który jako Fisk budzi chłód, grozę i respekt, niepozwalające na pełne uwierzenie jego intencjom. Poza dwoma znakomitymi głównymi bohaterami bardzo porządnie wypadają Kamar de los Reyes w roli Hectora Ayali/Białego Tygrysa i Ayelet Zurer jako Vanessa Fisk. Pierwszy w emocjonalny i skuteczny sposób zaznacza swoją obecność na ekranie, zaś Zurer wykorzystuje swój ekranowy czas jako równorzędna, ważna postać, która niespecjalnie chce porzucić życie, które przynosiło jej korzyści czy renomę. Nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na pojawienie się Punishera, w którego oczywiście wciela się Jon Bernthal - stopniowe pojawianie się charakterystycznej czachy sugeruje, że ten moment niebawem nadejdzie.

Trzy odcinki to rzecz jasna za mało, żeby dokonać pełnej oceny tego, czy Daredevil: Odrodzenie okaże się sukcesem. Na podstawie dostępnego "materiału" można jednak orzec, że showrunner Dario Scardapane wraz z całym pionem kreatywnym i obsadą, wykonują póki co kapitalną robotę. Widoczna przyziemność opowiadanej historii bezbłędnie łączy się tutaj z wizją świata potrzebującego zamaskowanych mścicieli, serial zwyczajnie wciąga i emocjonuje. Będę kibicował, by ta wysoka jakość trwała i trwała.

Inne recenzje seriali na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Adam Kudyba

Dziennikarz

Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

90/100
  • Świetne fabularne podwaliny pod konflikt Fiska i Matta
  • Cox i D'Onofrio są w fantastycznej formie
  • Wciągające wątki poboczne, zwłaszcza prawniczy
  • Scenariusz pozwala nadać głównym bohaterom pełnokrwistości i złożoności

 

  • O przestępczości dużo się mówi, ale dość rzadko ją widać

Movies Room poleca