Gwiezdne Wojny to uniwersum na tyle popularne, że fani chcą się nim otaczać w swoim życiu. Oprócz seriali i filmów pragną czegoś więcej, na przykład planszówek. A w tym wypadku Rebel wychodzi im naprzeciw z nową karcianką. To znaczy ta nowość nie jest do końca prawdą, ale o tym za chwilę. W Star Wars: Pałac Jabby wcielamy się w jedną ze stron konfliktu, ale nie galaktycznego, tylko tego bardziej lokalnego. Możemy dostać zarówno kartę członka syndykatu Hutta Jabby, jak i też Sojuszu Rebeliantów. Gra w ten sposób luźno nawiązuje do wydarzeń z epizodu 6.
Jak wygrać w Odległej Galaktyce?
Zasady nowej karcianki czerpią z
Listu Miłosnego. To znaczy jest to tak naprawdę ta sama gra przełożona na realia Odległej Galaktyki. Na początku rozgrywki każdy dostaje jedną kartę i w swojej turze dobiera kolejną. Następnie musi zagrać wybraną z nich tak, aby zagiąć przeciwnika, a jednocześnie spełnić główny cel. Bowiem gra kończy się kiedy pozostanie jedna osoba na polu bitwy, albo skończą się karty w talii. W drugim wypadku wygrywa osoba, która najlepiej dostosowała się do głównego celu. Zasady są stosunkowo proste, a już po jednej rozgrywce wszyscy będą wiedzieli o co chodzi. Gra w dużej mierze opiera się na wyczuwaniu współgraczy i analizowaniu sytuacji na stole. Można się jednak dobrze bawić, nawet bez tego. Czerpiąc przyjemność z losowości. Grałem w grę z pięciolatkiem i było całkiem interesująco. Twórcy piszą, iż najlepiej jakby współgracze mieli ponad 10 lat. Ale zapewniam nie jest to konieczne. Gra teoretycznie trwa około 20 minut. Na jednej rozgrywce zaręczam jednak, że się nie skończy.
Zbrodniczy syndykat nie taki najbrzydszy
Dużym plusem
Pałacu Jabby jest wykonanie. Karty mają interesujący design, bohaterom z tyłu towarzyszy charakterystyczne oko robota (który witał w 6 epizodzie C-3PO i R2-D2). Same zaś rysunki zarówno członków Syndykatu, jak i Rebelii, a także ukazane scenki są po prostu bardzo ładne. Można je podziwiać niekoniecznie tylko podczas rozgrywki. Sam materiałowy woreczek idealnie dopełnia kompozycji, tworząc z całej karcianki kompaktowy zestaw polepszacza nudniejszych imprez i bardziej monotonnych chwil, jak podróże.
Te instrukcje nie prowadzą mnie zbyt dokładnie - Luke, rebelizowane
Największym minusem
Pałacu Jabby jest instrukcja. Tłumaczenie rozgrywki jest trochę koślawe, a po przeczytaniu tej małej książeczki rodzi się jeszcze więcej pytań. Sporo rzeczy trzeba się domyślać, na przykład po co jest zakryta karta przy talii (ma za zadanie wprowadzić większą losowość - przynajmniej tak się domyślam). Kod QR na instrukcji, który teoretycznie ma prowadzić do filmu z zasadami przekierowuje do strony anglojęzycznego producenta i jego sklepu. Pozytywną uwagę trzeba jednak zwrócić na dodatkowe karty z przypominajką na temat działania poszczególnych bohaterów. Jest to skrót mocy członków Syndykatu i Rebelii dla każdego gracza.
Star Wars: Pałac Jabby to przyjemna, krótka dla grupy znajomych karcianka. Znacznie bardziej polecam grę w co najmniej trzy osoby. Rozgrywka w duecie trochę mija się z celem i przyjemnością, ale jak najbardziej jest możliwa. W każdym razie zabawa w grupie daje sporo przyjemności nie ważne jakie są okoliczności. A fani Gwiezdnych Wojen mogą się poczuć jak podczas tajnej misji w pałacu jednego z najgroźniejszych przestępców w Galaktyce.
Ilustracja wprowadzenia: Rebel
Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.