Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

TOP 50 - Najlepsze komiksy w historii

Autor: Tomasz Drozdowski
27 września 2017

 40. Nakazawa Keiji - Hiroszima 1945 (Bosonegi Gen)

Zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki odcisnęło na Japonii silne piętno. Mimo iż zniszczenia były porównywalne do tych, które doznały europejskie miasta - zaskoczenie, jakim była potęga Little Boy'a i Fat Mana sprawiło, że nieustępliwi i dumni żołnierze Kraju Kwitnącej Wiśni skapitulowali. W obliczu wywieszenia białej flagi przez jedno z państw Osi nikt jednak nie zapytał o skutki użycia całkowicie nowego typu broni - a były one katastrofalne. Hiroszima 1945 opowiada o przeciętnej japońskiej rodzinie, która żyjąc zawieszona między tradycją, a coraz bliższą wojną, stara się żyć w miłości i rodzinnym cieple. Wszystko kończy się wraz ze zrzuceniem pierwszego ładunku na Hiroszimę - ojciec Gena ginie wraz z jego młodszym bratem, pozostawiając go z rotrzęsioną matką i małym dzieckiem. Niesamowicie emocjonalna, wzruszająca i dojrzała opowieść o piekle wojny, konsekwencjach użycia broni atomowej, dojrzewaniu i międzyludzkich relacjach, których nie jest w stanie zniszczyć zagłada.

Hiroszima 1945


39. Darwyn Cooke - Parker

Niezapomniany Darwyn Cooke ma na swoim koncie wiele perełek, a jedną z najpiękniejszych i nieco mniej znanych na tle tytułów superbohaterskich jest seria Parker. Nazwisko to kojarzy się wszystkim fanom komiksu pozytywnie, lecz tytułowy bohater Cooke'a to ktoś zdecydowanie inny niż Pajęczak. Jest to wręcz jego zaprzeczenie i pozornie ciężko go polubić - sęk w tym, że należy do tego typu badassów, którzy fascynują i przyciągają. Parker to komiksowa adaptacja prozatorskich dzieł Donalda Westlake'a, które z kolei doczekały się ekranizacji - nie oddają one jednak mroku tytułowej postaci tak dobrze, jak zrobił to komiks. Już pierwsze plansze ukazujące kameralnie łotra, jakim jest Parker, hipnotyzują i wciągają w klimat czarnego kryminału. 

Parker


38. Grant Morrison, Frank Quitel, Ethan Van Sciver i inni – New X- Men

Grant Morrison to twórca niezwykły i taki musiał być jego New X-Men. I to bynajmniej nie za sprawą neonowych strojów, a innowacyjnego, kontrowersyjnego i bezceremonialnego podejścia autora do tworzenia przygód mutantów. Tytułowa grupa od samego początku nie cieszyła się popularnością wśród ludzi. Ich odmienność pod względem gatunkowym sprawiała, że mogli jedynie pomarzyć o popularności Avengers czy Fantastycznej Czwórki, mimo że ich czyny były równie chwalebne. Nie inaczej jest u Morrisona - scenarzysta pozwala sobie jednak na dużo więcej, na starcie skazując sporą liczbę mutantów na zagładę i zmieniając dość drastycznie wygląd niektórych członków grupy, co wytłumaczył kolejnym etapem mutacji. A skoro już o niej mowa - scenarzysta odważnie ukazał dzieci atomu, których mutacja nie obdarzyła nadzwyczajnymi zdolnościami, a fizycznymi ułomnościami. Realistyczne i oryginalne podejście twórcy przedstawiającego homo superior jeszcze bardziej jako kolejny etap ewolucji otwiera mutantom nową ścieżkę, która przyczyniła się do znacznego rozwoju wszelkich serii z udziałem mutantów. 

New X- Men


 37. Alan Moore, John Rigway i inni - Hellblazer

John Constantine początkowo nie posiadał własnego komiksu, oscylując gdzieś w cieniu serii Swamp Thing, sukcesywnie dorobił się jednak występów solowych. Nic dziwnego - seria Hellblazer poruszała tematykę pełną kryminalno-magicznego klimatu, a sam jej bohater, wyglądem wzorowany na wokaliście Stingu, wydaje się żywcem wyjęty w filmów noir. Przez lata jego przygody prowadziło wielu znakomitych scenarzystów - na tyle dobrze, aby dzięki jej powodzeniu parający się ciężkim okultyzmem bohater mógł występować otwarcie u boku do bólu dobrego Supermana i jego kumpli w maskach. Nie spłyciło to na szczęście bohatera, a pozwoliło nawet na podstawienie w roli lidera Mrocznej Ligi Sprawiedliwości.

Hellblazer


36.  Garth Ennis i inni – Punisher MAX

Frank Castle od zawsze różnił się od standardowych herosów Marvela. Bezkompromisowe metody walki z przestępczością, militaryzm i kultowa czaszka na piersi zdecydowanie odcinały go też od współpracy z nimi - większość trykociarzy uznawała go nawet za równego łotrom i tylko z racji tego, że od czasu do czasu był przydatny, żadna z supergrup nie przyleciała po niego w pełnej obsadzie i nie załomotała nocą w drzwi. Garth Eninis w ramach serii wydawniczej Marvel MAX kreuje jeszcze bardziej brutalny i morderczy obraz Franka Castle'a. W tej wizji działa on jeszcze brutalniej, solidnie częstując ołowiem rozmaite organizacje przestępcze, nie dając im szans na złapanie oddechu. Punisher MAX to cykl dla ludzi rozsmakowanych czarnym humorem, którym nie przeszkadza przemoc, spora ilość krwi i flaków z domieszką seksu i wulgarności.. Ennis unika przesady, choć pozwala sobie na pewne przerysowania. Jego Punisher to człowiek bez zahamowań w swoich działaniach, ale też będący osobą daleką od typu tępego osiłka z giwerą. Jeżeli ktoś pragnie poznać Punishera z jego najciekawszej strony, niech sięga po ten cykl i pozostałe historie scenariusza Gartha Ennisa. Scenarzysta znakomicie wyczuwa tę postać i z drugoplanowego antybohatera tworzy postać złożoną i niełatwą do zaszufladkowania.

Punisher Max


 35. Frank Miller, Lynn Varley- 300

W historii ludzkości wielokrotnie zdarzało się, iż garstka śmiałków broniących swego przyczółka stawiała skutecznie czoła przeważającej sile wroga. Synonimem takiej defensywy jest obrona termopilskiego wąwozu przez grupę trzystu Spartan pod wodzą Leonidasa przed perskim najeźdźcą. Ich legendarny heroizm zainspirował Franka Millera i Lynn Varley do stworzenia jednego z najbardziej klimatycznych komiksów historycznych o dość prostym tytule 300. Miller jest mistrzem budowania nastroju będącego wręcz afirmacją męskości, swego rodzaju osobistą spowiedzią wojownika - co widoczne jest nie tylko w tym komiksie, ale również w tytułach związanych z superbohaterami. Miller tworzy też ciekawy kontrast - surowi i wyćwiczeni Spartanie z charyzmatycznym i twardym jak głaz Leonidasem na czele kontra błyszczący i bardziej efekciarscy niż efektywni Persowie pod wodzą egzotycznego i nienaturalnego Xerxesa. Oto opowieść wojenna o trzech setkach żołnierzy wartych więcej niż wielotysięczna armia, udowadniają, że walka to nie sprzęt i przewaga liczebna, a hart ducha i dyscyplina.

300


 34. John Wagner, Colin MacNeil – Sędzia Dredd: Ameryka

Jakiż byłby to ranking bez Sędziego Dredda? John Wagner i Colin MacNeil w komiksie Sędzia Dredd: Ameryka nie tylko zgrabnie ujmują najważniejsze elementy świata tytułowej postaci, ale też rozprawiają nad społecznymi ideami takimi jak sprawiedliwość czy wolność. Jakby tego było mało, dostajemy przepiękną miłosną historię pozbawioną egzaltowanych wyznań i pseudo-romantycznego melodramatyzmu. Dobrotliwy i budzący sympatię chłopak, Benny Beeny, zakochuje się w swojej sąsiadce imieniem Ameryka, która jest dość buntowniczą małolatą. Po latach, gdy osiąga wiele jako artysta sceniczny, spotyka ją ponownie. Ta jednak należy do organizacji pragnącej obalić rządy sędziów, lecz mimo to serce Benny' ego znów zaczyna bić mocniej, co niesie za sobą poważne konsekwencje dla obojga. Ameryka jest też dowodem przeczącym tezie, że Dredd to osobnik o ciasnych horyzontach, nadrabiający wyszkoleniem i bezwzględnością wszelkie ludzkie odruchy. Co nie znaczy, że Wagner zrobił z niego dobrodusznego dzielnicowego rozdającego lizaki dziatwie - Dredd to surowy i sprawiedliwy stróż porządku, który wie, kiedy być złym, a kiedy dobrym gliną.

Sędzia Dredd Ameryka


 33. Jason Aaron, R.M. Guéra - Skalp

Kultura masowa narzuca nam dość naiwny stereotyp współczesnego Rdzennego Amerykanina - według niej, jest to poczciwy człek kultywujący swą tradycję, żyjący przeszłością i czasami, w których dumnie władał amerykańską ziemią. Jak to bywa jednak z wygodnymi obrazkami dla szerszej publiki - jest to fałsz i uogólnienie. Jason Aaron w swoim Skalpie pokazuje prawdziwe realia indiańskich rezerwatów i kondycję samej indiańskiej ludności. Zamiast urokliwych skansenów, otrzymujemy kasyna, które często są podstawową formą utrzymania ogołoconych z godności plemion. A jako że hazard to dość psotna sztuka, idą za nim wszelakie patologie. Bohaterowie stworzeni przez twórcę Bękartów południa są w pełni z krwi i kości. Bezwzględny Lincoln Czerwony Kruk, nieodgadniony Catcher, buntowniczy Dino czy wreszcie główny bohater - Dashiell Zły Koń - który tylko z pozoru jest bitnym i gwałtownym zabijaką. Wszyscy oni są magnesem, który nie tylko przyciąga, ale i skłania do refleksji nad ludzką naturą. Skalp łączy kryminalne klimaty z indiańską mitologią - surrealistyczne widoki pojawiają się od czasu do czasu, a prace łównego rysownika R.M. Guéra są istnym mistrzostwemn zarówno w ukazywaniu przyziemnych spraw rezerwatu Praire Rose, jak i podczas chwil podniosłych i naznaczonych mistyką.

Skalp


32. Moebius - Garaż hermetyczny

Jeśli ktoś sądzi, że Indiana Jones widział dużo, niech zapozna się lepiej z postacią majora Grubera. Moebius, a właściwie Jean Giraud, przekracza w Garażu hermetycznym wiele granic - jego postać to barwny dżentelmen, niestroniący od fantasmagorycznych przygód, ale jednocześnie niebędący przykładem postaci, której nigdy nie nazwalibyśmy szaleńcem. Niesamowite rysunki Moebiusa przedstawiają psychodeliczne, deliryczne i przy tym wszystkim również klasyczne i znakomite warsztatowo obrazy będące dowodem na to, że nie tylko Anglosasi świetnie czują się w zachodnim komiksie.

Garaz Hermetyczny


31. David Petersen – Mysia Straż

Średniowiecze to epoka kojarząca się dość ponuro - i na nic wszystkie bajki o rycerzach i księżniczkach. Podobnie rzecz ma miejsce z uroczymi gadającymi zwierzątkami. David Petersen pozwolił sobie zaryzykować i umieścił sympatyczne kreskówkowe myszy w realiach wieków średnich, z całą ich egzotyką. Urocze gryzonie chwytają za broń sieczną oraz obuchową i ruszają w bój z rozmaitymi przeciwnikami, będącymi również przedstawicielami świata zwierząt. Idąc tym tylko tropem, łatwo można popaść w niesmaczną makabrę i przesadę. Petersen zdołał zachować balans, tworząc wciągającą przygodę i ilustrując ją w piękny i kunsztowny sposób. Oto baśń dla nieco starszych czytelników, którzy zatęsknili za opowieściami z dzieciństwa, ale nie potrafili cieszyć się już z tego, co niegdyś kochali. 

Mysia Straż

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.