Święta to czas, gdy większość rodzin gromadzi się wokół telewizora by oglądać Kevina, To właśnie miłość czy inny świąteczny hit. Jeśli jednak macie zamiar przeżyć ten czas w zupełnie inny sposób niż dotychczas, to zapraszam was w podróż po filmach, które idealnie wpisują się w świąteczny klimat, choć nie zawsze w konwencjonalny sposób.
Zombie mikołaj, który pojawia się co kilkadziesiąt lat by dokonać mordu na biednych dzieciach, a nie obdarowywać je prezentami. Nikt tak nie obchodzi świąt jak Holendrzy. Produkcja podzielona została na dwie części. Pierwsza z nich to klimatyczne backstory, w której dowiadujemy kim jest nasz morderczy Mikołaj, ale to druga jest najmocniejszym punktem utrzymanym w klimacie typowego slashera. To, co zaskakuje, to fakt, iż twórcy autentycznie starali się przenieść zasady rządzące tego typu produkcjami na ich rodzimy grunt, przez co otrzymaliśmy rzecz z pogranicza groteski i autentycznego śmiechu.
Kolejna produkcja, która pokazuje, że Mikołaj uwielbia mordować małe dzieci. Dodatkowo otrzymuje kolejną dekonstrukcję znanej wszystkim historii, tym razem w wykonaniu Finów. Mamy więc Mikołaja, które tak naprawdę jest demonem z rogami kozła. Zamieszkuje on wnętrze góry, a pomagają mu nie elfy, tylko odrażający staruszkowie, którzy są zdecydowani mordować, by go chronić. Pierwsza rzecz jaka nasuwa się na myśl to bez wątpienia fakt, iż mamy do czynienia z produkcją post – Burtonowską. Strona wizualna przesycona jest bowiem obrazami, gdzie mieszają się elementy grozy, napięcia, a także dziecięcej wyobraźni.
3. Jack Frost
W tym przypadku wystarczy jedno zdanie: slasherowy morderca mordujacy nastolatków i gwałcący kobiety przy pomocy marchewki. Ale wracając do dużo bardziej poważnych rozważań... jeśli macie dość słodko-ckliwej i mdłej rodzinnej historii z Michaelem Keatonem w roli tytułowej, to jest to idealna pozycja dla was. Jack Frost jest bowiem morderczym bałwanem o niewybrednym poczuciem humoru. Za co cenię tę pozycję? Za fakt, iż nie okazała się kolejnym durnym horrorem (no dobra momentami jest), ale przez większość czasu stara się być dość sprawnie zrealizowanym straszakiem. Z jednej strony mamy więc groteskowe sceny mordów, podczas gdy z drugiej widzimy niesamowite efekty gore i dużo krwi.
Pierwszy prekursorski slasher, który zapoczątkował modę na filmy horrorowe o tematy świąteczneje. Mamy więc ujęcia kręcone z perspektywy pierwszej osoby, pomysłowe sceny śmierci oraz telefony od mordercy niczym w serii „Krzyk”. Dzięki filmowi Boba Clarka świat poznał takie klasyki jak chociażby „Halloween” czy „Piątek 13-go”. Wielka szkoda, że pierwowzór cały czas pozostaje w ich cieniu, mimo iż w niczym im nie ustępuje. Cała akcja rozgrywa się w żeńskim akademiku (typowe), który zamieszkują naiwne studentki (typowe), które znajdują się w nieodpowiednim miejscu o nieopowiednim czasie i wpadają w kłopoty (typowe). To co zachwyca, to fakt, iż na długo po seansie widz pozostaje z poczuciem nierozwiązanej zagadki i niedosytu, bowiem morderca nigdy nie zostaje ujawniony.
No i mamy naszego stosunkowo młodego lidera. Terrifier 2 to kontynuacja mrocznej opowieści o Artcie Klownie, psychopatycznym mordercy, który wraca, by ponownie siać strach i chaos. Po tym, jak wszyscy myśleli, że Art zginął, tajemnicza siła przywraca go do życia, a jego mroczne zamiary nabierają nowego zasięgu. Film skupia się na nastoletnich rodzeństwie, Siennie i Jonathanie, którzy stają się jego kolejnymi ofiarami. Art, kierowany demonicznymi podszeptami, nie tylko realizuje krwawe plany, ale czyni to z wyjątkową precyzją i okrucieństwem, co czyni go jeszcze bardziej przerażającym. W miarę jak narastająca spirala przemocy prowadzi do tragicznych wydarzeń, granice między rzeczywistością a koszmarem zaczynają się zacierać, a Sienna i Jonathan muszą odkryć tajemnice swojej rodziny, które mogą stać się ich jedyną szansą na przetrwanie.
Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.