Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

Oglądaj Paramount Network i wygraj podróż do Los Angeles!

„Nie traktuję aktorstwa jako swojej terapii” – wywiad z Sebastianem Delą

Autor: Agata Magdalena Karasińska
11 marca 2025
„Nie traktuję aktorstwa jako swojej terapii” – wywiad z Sebastianem Delą

W kinach wciąż można oglądać film Innego końca nie będzie. W jedną z głównych ról wciela się Sebastian Dela – młody aktor, którego kariera coraz bardziej się rozkręca. Sebastian w wywiadzie opowiedział nam, dlaczego ta produkcja jest dla niego wyjątkowa. Zapraszamy do czytania!

Agata Karasińska: W filmie Innego końca nie będzie grasz młodszego brata głównej bohaterki – Pipka. Środkowe dziecko, które bardzo szybko musi stać się głową rodziny. Co w tej postaci przekonało Cię na tyle, że pomyślałeś „kurczę, muszę to zagrać”?

Sebastian Dela: Przekonał mnie już sam fakt, że to był zupełnie inny rodzaj kina, niż robiłem do tej pory i potraktowałem to jako nowe doświadczenie. Zetknięcie się z jakąś nieznaną mi materią, było dla mnie na tyle ciekawe, że naprawdę chciałem tę postać zagrać. Ale też duże znaczenie miało to, co powiedziałaś – Pipek jest chłopakiem, który musiał niestety zbyt wcześnie dojrzeć. Problematyka tej postaci stała się dla mnie szalenie ciekawa, ponieważ sam nie mam takich doświadczeń. Nie posiadam też dużego rodzeństwa – jestem tylko ja i starszy brat. Wszystko to, co działo się u Pipka, było dla mnie nowością. Co jest super, bo to też rzeczy, których szukam w pracy. Wydaje mi się, że tylko wtedy naprawdę się rozwijam.

AK: Mówisz, że masz brata – czy w takim razie przy tworzeniu tej postaci czerpałeś trochę ze swojego życia i swojej relacji z rodzeństwem?

SD: Na pewno w jakiś sposób czerpałem, choć myślę, że bardziej podświadomie. Chyba łatwiej było mi uwierzyć w tę historię, klimat tego rodzeństwa i po prostu w to wejść. Ale czy przemycałem coś ze swojego życia? Raczej nie, a na pewno nie robiłem tego intencjonalnie. Moja relacja z bratem pomogła mi w tworzeniu tej postaci, ale to było gdzieś z tyłu.

AK: Czyli w pracy starasz się bardziej stworzyć postacie od zera niż inspirować się własnymi doświadczeniami?

SD: Zdecydowanie. To jest dla mnie najciekawsze w pracy aktora. Ja też nie traktuję aktorstwa jako swojej terapii – tylko jako zawód. Zawsze staram się, żeby to była naprawdę dana postać, a nie ja.

AK: Muszę przyznać, że oglądając Innego końca nie będzie naprawdę wierzyłam w tę rodzinę. Wierzyłam w to rodzeństwo. To jest według mnie niesamowite. Czy to wyszło Wam naturalnie, czy jednak specjalnie się do tego przygotowywaliście i spotykaliście przed nagraniami?

SD: Dziękujemy. Monika, nasza reżyserka, organizowała nam dużo prób przed nagraniami, co często spotyka się też w innych produkcjach. Ale największym „darem”, jaki mogła nam dać, była improwizacja, którą przeprowadziliśmy już na lokacji ze wszystkimi aktorami. Improwizowaliśmy ostatni rodzinny obiad przed wyjazdem Oli. Rzeczywiście te 5-6 godzin spędziliśmy w klimacie „od teraz to jest mój tata, to jest moja mama, a to są moje siostry”. Wspólnie ugotowaliśmy obiad i zjedliśmy go, rozmawiając po prostu o wszystkim. Monika wtedy bardzo uważnie się nam przyglądała. Udało się nam wtedy naprawdę poznać i wydaje mi się, że w dużej mierze ta improwizacja przyczyniła się do tego, że zaufaliśmy sobie dużo szybciej i każde z nas czuło się bezpiecznie. Pozwoliło to nam otworzyć się przed całą resztą. A tutaj ze względu na tematykę filmu, przez większość czasu były dość silne emocje, z których trzeba się było obnażać. Dzięki temu procesowi to było łatwiejsze.

AK: I to było pierwsze spotkanie całej filmowej rodziny?

SD: Nie, pierwsze spotkanie mieliśmy przy stoliku, czytając scenariusz. Właściwie, to chyba było nasze ostatnie spotkanie pełnym składem. Ja na przykład w ogóle nie spotkałem się na planie z Bartkiem Topą, który gra tatę – jego postać jest tam bardzo ważna, a jego energia jest cały czas obecna naszym filmie, ale na samym planie nie było mi dane się z nim spotkać. I wydaje mi się, że też ze względu na to, ta improwizacja była potrzebna. Pozwoliło mi to wytworzyć relację z Bartkiem, jako z moim ojcem. Pomogło mi to też stworzyć prawdziwe emocje, które towarzyszyły mojej postaci przez cały film.

AK: Kilka dni temu na spotkaniu z widzami, Agata Kulesza powiedziała, że jej nie jest trudno wyjść z postaci, ale czasami trudniej jest wejść w daną postać. Jak jest w Twoim przypadku, osoby będącej młodym aktorem?

SD: Ja tak naprawdę nie umiem powiedzieć, co to znaczy wejść w postać albo z niej wyjść. Tak jak powiedziałem wcześniej – nie jestem fanem rozgrzebywania siebie i robienia sobie autoterapii przez aktorstwo. To jest po prostu mój zawód. Wchodzę, wychodzę i to jest koniec. Oczywiście, że nawet z takim podejściem są sceny mocno emocjonalne i trzeba wytrzymać na skrajnych emocjach przez 12 godzin planu, co jest dość wycieńczające. Jasne, mogę powiedzieć, że to moja praca i mnie to w ogóle nie dotyka, ale i tak wrócę wieczorem do domu i będę czuł, że to był ciężki dzień. Nawet jeśli to nie były moje emocje. Może właśnie w ten sposób rozumiałbym to wchodzenie w postać i wychodzenie z niej. Ale na dzisiaj i z moją filozofią mogę powiedzieć, że na pewno nie mam z tym problemu (śmiech).

AK: A co było dla Ciebie największym wyzwaniem podczas nagrywania Innego końca nie będzie?

SD: Największym fizycznym wyzwaniem zdecydowanie była dla mnie scena w basenie. Był on napełniony wodą z górskiego potoku, co było bardzo nieprzyjemne. W dodatku to był straszny dzień – co chwilę padało, zabrakło nam prądu w agregacie, a w pewnym momencie nawet nie było ogrzewania w namiocie. A jednak trzeba się było wysuszyć przed kolejnym dublem. Bo przecież ponownie musieliśmy wpaść do wody susi. To wszystko było naprawdę męczące fizycznie. A emocjonalnie bardzo trudną sceną była konfrontacja Oli z Pipkiem, kiedy mój bohater chce oddać stary samochód ojca. To była jedna z cięższych scen, bo nie dość, że wchodziły tam duże emocje, to jeszcze choreografia kaskaderska. Może to nie były jakieś szczególnie skomplikowane układy, ale nadal trzeba było pamiętać, żeby nie zrobić krzywdy partnerce, a jednocześnie nie można za dużo o tym myśleć, bo trzeba się jednak skupić na tych emocjach. No i niewątpliwie scena w szopie pozostawiła mnie z największym otępieniem i pustką po planie.

AK: A kiedy Ty, nie jako aktor a po prostu jako Sebastian, nauczyłeś się, że chłopaki też płaczą?

SD: Wydaje mi się, że dawno. To znaczy - niedawno nauczyłem się, że można mówić o tym otwarcie. Samego faktu, że chłopaki płaczą, miałam świadomość, już od kiedy oglądałem bajki Disneya i na nich płakałem. Od zawsze wzruszają mnie nawet takie krótkie filmiki na Facebooku. Ale dopiero od jakiegoś czasu nie czuję dyskomfortu, kiedy się przyznaję, że tak – ja też płaczę. Mam też, chociażby totalny luz, kiedy ktoś siedzi obok mnie na filmie, a ja mam mokre oczy. Kiedyś tak nie było. Myślę, że jak wyszedłem ze szkoły, to dopiero przestałem się tego wstydzić, także trochę mi to zajęło. Ale całe szczęście to zrozumiałem, bo to naprawdę bardzo uwalniające.

AK: I moje ostatnie pytanie – dlaczego, według Ciebie, warto obejrzeć Innego końca nie będzie?

SD: Gdybym miał przekonać kogoś takiego jak ja, to moim zdaniem warto ten film obejrzeć, bo są tutaj szczere i duże emocje. Tego mi trochę brakowało w kinie od dawna. To film, który na koniec daje jakieś uwolnienie, oczyszczenie. Przynajmniej ja tego doświadczyłem. Według mnie to film, jakiego dawno w Polsce nie było, bo opowiada o trudnej tematyce i trudnych uczuciach. Myślę, że jeżeli ktoś szuka prawdziwych emocji w kinie, to powinien obejrzeć Innego końca nie będzie.

AK: W pełni się zgadzam z tym, co mówisz i bardzo dziękuję za rozmowę.


Ilustracja wprowadzająca: zdjęcie ze zwiastuna filmu Innego końca nie będzie

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.