Do tego filmu Danuta Stenka zgoliła włosy, a Łukasz Simlat trenował jazdę na wózku inwalidzkim, a wszystkie tkaniny były uszyte specjalnie na potrzeby produkcji. Czy było warto?
Uzależnienie od alkoholu w Polsce rośnie na coraz większą skalę i dotyka coraz więcej osób – niezależnie od płci, wieku czy pozycji społecznej. Według Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom w ubiegłym roku na jednego mieszkańca Polski przypadało niemal 9 litrów spożywanego alkoholu. I tak jest od 2007 roku. Zupełnie mnie to nie dziwi, że temat, który dotyka bezpośrednio wielu z nas lub naszych bliskich jest również częstym motywem naszych rodzimych produkcji. Zazwyczaj jest to dość ciężkie kino jak Zabawa zabawa Kingi Dębskiej czy Pod Mocnym Aniołem Wojciecha Smarzowskiego. Poważny problem, więc powstają poważne filmy – to też nie powinno budzić zdziwienia. Jednak czy da się opowiedzieć o tym lżej? Da się i Drużyna A(A) w reżyserii Daniela Jaroszka stara się to udowodnić. Najnowsza produkcja od NEXT FILM to połączenie dramatu i komedii, które dostarcza zarówno śmiechu, jak i łez, ale co najważniejsze – nie lekceważy ani nie spłaszcza tematu nałogów.
Karolina, Wiola, Dominik, Leszek i Wojtek – grupa zróżnicowanych wiekowo alkoholików, którzy postanawiają przewieźć dwie cysterny spirytusu, aby zdobyć pieniądze na uratowanie od problemów finansowych ich ośrodka terapeutycznego. Bohaterowie wyruszają w drogę, mając jedno proste zadanie. Niestety nie wszystko idzie po ich myśli, a w zasadzie – wszystko jest nie tak. Co więcej, okazuje się, że wpadli w pułapkę, a na ich towar poluje bezwzględna Celniczka, której nielegalny alkohol się po prostu należy jako wyrównanie rachunków. Opis nie brzmi zachęcająco i fabuła wydaje się być bardziej przekombinowana niż lekka? Tu się zgodzę, ale to jeden z tych filmów, którego historii nie da się zawrzeć w kilkuzdaniowym opisie, bo żaden z nich nie będzie wystarczający. W przypadku Drużyny A(A) warto zaufać twórcom i dać tej produkcji szansę.
Absolutnie największym atutem Drużyny A(A) są naprawdę dobrze napisane i wykreowane postacie. Każda z nich jest zupełnie inna, ale razem tworzą jedność. Każda zmaga się z innymi demonami i ma inną historię. Każda z nich jest jakaś. Głównych bohaterów poznajemy stopniowo – z początku nie wzbudzają sympatii, jednak z czasem zdejmują swoje maski i skorupy, a my zaczynamy ich rozumieć i nawet całkiem lubić. Ich historie poruszają i pozwalają spojrzeć na nałogi trochę z innej strony. Jednak postacie by nie istniały, gdyby nie aktorzy, którzy w ich role się wcielają, a ci spisali się na medal. Kolejnym plusem jest wizualna oprawa filmu, kolorystycznie przypominająca produkcje Wesa Andersona. Reżyser, Daniel Jaroszek, jest również fotografem, co widać w wielu, naprawdę dopracowanych kadrach. Jeśli komuś nie spodobała się opowieść, może przynajmniej popatrzeć na ładne obrazki.
Udany miks gatunkowy, ciekawe postacie, świetne aktorstwo i dopracowane kadry, pojawia się więc pytanie – gdzie wady? Ano też są. Pomimo tego, że film koniec końców całkiem zgrabnie się dopina, Drużyna A(A) zawiera trochę za dużo wątków, kilka zupełnie zbędnych przy jednocześnie występujących niedopowiedzeniach. Akcja niepotrzebnie się rozprasza, a my zapewne podobnie jak scenarzyści tej produkcji, nie wiemy, na czym powinniśmy się skupić. Twórcy w jednym metrażu chcieli pokazać za dużo problemów naraz. Niektóre rozwiązania były oczywiste i przewidywalne, co, zamiast pozytywnego wrażenia może wywołać u widzów potrzebę przewrócenia oczami.
Mimo występujących tu potknięć, Drużynę A(A) można ocenić pozytywnie. Film dobrze mi się oglądało i ciekawością czekałam na to, co wydarzy się za chwilę i jak zostanie to poprowadzone. Choć wiem, że to kwestia subiektywna – humor do mnie trafił. Parskałam ze śmiechu wiele razy, a w innych scenach czułam ściśnięte gardło i spływającą po moim policzku łezkę, co udowadnia, że udało się osiągnąć zamierzony efekt łączenia gatunków. Cieszę się, że nie jest to kolejna surowa produkcja o alkoholizmie, a jednak wraca uwagę na problem i stara się pokazać, że ludzkie nałogi wcale nie są zero-jedynkowe, a najważniejsze w tym wszystkim jest wsparcie. Drużyna A(A) wprowadza do polskiego kina powiew świeżości, który mam nadzieję, że zostanie jeszcze dopracowany.
Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.