Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Dziki Robot - recenzja filmu. A może nie taki dziki?

Autor: Bianka Turzyńska
8 października 2024
Dziki Robot - recenzja filmu. A może nie taki dziki?

Chyba każde pokolenie musi dostać swoją wzruszającą animację o robocie. Był Stalowy Gigant, był i Wall-E, teraz nadszedł czas na Rozzum. Film Dziki Robot to najnowsza produkcja Chrisa Sandersa, twórcy takich klasyków jak Lilo i StitchJak wytresować smoka oraz Krudowie. Zważywszy na imponującą filmografię reżysera, oczekiwania wobec tego projektu były ogromne. Choć jestem pewna, że Dziki Robot stanie się tak zwanym instant classic (natychmiastowym klasykiem), warto przyjrzeć się bliżej, jak poradził sobie z poruszanymi wątkami.

Historia skupia się na robocie o nazwie Rozzum (Roz), który w wyniku awarii trafia na niezamieszkałą przez ludzi wyspę, będącą domem dzikich zwierząt. Zmuszony do samodzielnej egzystencji, desperacko poszukuje użytkownika, który przydzieli mu zadanie do wykonania. Wkrótce jednak dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, po którym musi zaopiekować się osieroconym pisklęciem. 

Na pierwszy rzut oka fabuła może wydawać się wtórna. Motyw robota, który przełamuje swoje programowanie, by zrozumieć ludzkie uczucia, pojawia się w filmach od lat. Podobnie jak kwestia konfrontacji technologii z naturą – temat niemal wyeksploatowany w kinie science fiction. Jednak Dziki Robot wprowadza nowe spojrzenie na te klasyczne wątki. O ile w wielu produkcjach technologia i natura są ukazywane w opozycji, tutaj widzimy próbę zilustrowania ich współpracy. Co ciekawe, film podchodzi do tego w sposób całkiem realistyczny – harmonia między dwiema siłami nie jest ani natychmiastowa, ani pełna, ale możliwa do osiągnięcia w pewnym zakresie. Gdy technologia i natura rozpoczynają wreszcie kooperację, przełamują odwieczne prawa, które rządzą światem przyrody, przyczyniając się do poprawy jego kondycji.

Zazwyczaj w animacjach, w których głównymi bohaterami są spersonifikowane zwierzęta, balans pomiędzy fikcją a realiami przyrodniczymi jest nieco zaburzony. No bo jak pokazać dzieciom, że słabe osobniki umierają, a drapieżniki zjadają roślinożerców? Świat natury nie jest sielankowy, czasami bywa brutalny. Choć nie wszystkie wątki tego typu poruszone w filmie są idealnie logiczne, należy pochwalić twórców za zaadresowanie każdego z nich w przystępny dla młodego widza sposób. Kiedy zwierzęta muszą połączyć siły i pracować razem, ma to wytłumaczenie fabularne, które da się podpiąć pod bajkowe licentia poetica.

fot. materiały prasowe

Realizm, o którym mowa oddany jest także w warstwie wizualnej (która na każdym kroku zachwyca). Im dłużej Roz przebywa na wyspie, tym bardziej niszczeje. Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że scenarzystom udało się całkiem nieźle wybrnąć z wątków, które mogłyby godzić w wiarygodność świata przedstawionego. Warto dodać, że przyroda nie tylko istnieje tu tylko jako tło wydarzeń- wykorzystuje się ją, żeby oddać na przykład stany emocjonalne bohaterów. Nasz robot jest bytem pod tym względem złożonym, dzięki czemu z oddaniem śledzi się przemianę, jaką przechodzi w ciągu filmu. 

Rozwodzę się nad przyrodą, która dla filmu jest naprawdę ważna, jednak głównym tematem pozostaje rodzicielstwo. To, jak opieka nad pisklęciem wpływa na Roz, stanowi serce historii. Bycie rodzicem to seria ciężkich decyzji. Nie zawsze najbardziej moralnych, ale zawsze w najlepszym interesie dziecka. Wykorzystanie postaci robota do pokazania tych subtelności jest doskonałym pomysłem, choćby ze względu na to, że Roz nieustannie narusza swoje oprogramowanie, by móc adaptować się do sytuacji tak skomplikowanej i nieprzewidywalnej jak posiadanie pisklęcia. Pomocom w tej rodzicielskiej  podróży jest lis Kapuś. Niestety jego przemiana jest dosyć przewidywalna, a potencjał niewykorzystany. Tak samo jak wielu trzecioplanowych postaci, które mogłyby wnieść więcej do bardzo udanej ewolucji robota.

fot. materiały prasowe

Chyba jednym z największych problemów, z jakimi zmaga się Dziki Robot, jest brak przywiązania emocjonalnego przywiązania do gąsiorka Jasnodzióbka, który jest jednym z kluczowych bohaterów. Choć wierzę w jego relację z innymi postaciami i rozumiem rozterki, jakie przechodzi, było mi trudno wydobyć z siebie więcej czułości wobec niego. Jednak  to nie ja jestem docelowym widzem. Być może dzieciom i nastolatkom, którzy są w okresie dorastania i próbują odnaleźć się w swojej inności, Jasnodzióbek stanie się bliższy. Drugim, poważniejszym już mankamentem, jest spora niedoskonałość scenariuszowa. Finał niepotrzebnie podnosi stawkę, przez co wydaje się naciągany. Dużo bardziej wolałabym powolniejsze tempo, które pozwoliłoby skupić się na bohaterach. By uniknąć nudy, którą spokojny bieg filmu mógłby wprowadzić, wystarczyłoby dobre wyważenie dynamicznych i wzruszających momentów (co miało miejsce na początku filmu). Finał miałby wtedy szansę wybrzmieć. Zamiast tego skupienie widza wędruje w stronę bezsensownych wybuchów, przez co wytrąca go z rytmu. 

Więcej o filmach i serialach przeczytasz na Movies Room:

Pomimo kilku mankamentów, Dziki Robot oferuje świeże spojrzenie na interakcję technologii z naturą oraz niezwykle poruszającą historię rodzicielstwa i dorastania. Jego wrażliwość bardzo mnie poruszyła, podczas seansu płakałam jak bóbr co najmniej kilka razy. W tej produkcji czuć włożone w nią serce, co jest w stanie odkupić przyspieszone zakończenie i pominięcie rozwoju niektórych postaci. Jednak urocza fabuła nie czyni z tej animacji arcydzieła, na jakie wskazywałoby medialne zainteresowanie Dzikim Robotem. Jest to raczej bardzo dobra produkcja, którą z przyjemnością można obejrzeć. Nie wątpię, że dla wielu będzie to seans warty powtórzenia. Sama na pewno będę wracać.  

 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Fanka filmów, literatury i popkultury, od małego karmiona klasykami kina przez rodziców- filmoznawców. W wolnych chwilach spędza czas na chodzeniu na koncerty, siedzi przy nowym cosplay'u lub dobrej herbacie i jeszcze lepszej książce. Miłośniczka Tolkiena i animacji wszelkiej maści.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

80/100

odważny humor

stylizowana animacja

świeże spojrzenie na współgranie przyrody z technologią

subtelne zmiany w zachowaniu Roz wraz z rozwojem fabuły

toporny rozwój Jasnodzióbka

przyspieszony i naciągany finał

niewykorzystanie pojawiających się na ekranie postaci

potraktowanie po macoszemu tragedii rodziny pisklęcia

Movies Room poleca