Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Elio - recenzja filmu. Mały chłopiec, wielki kosmos

Autor: Bianka Turzyńska
20 czerwca 2025
Elio - recenzja filmu. Mały chłopiec, wielki kosmos

Czy jesteśmy sami we wszechświecie? To pytanie, według narratora filmu, jest jednym z najważniejszych, jakie od wieków zadaje sobie ludzkość. Towarzyszyło ono każdej kulturze. Może dlatego, że ludzie tak często czują się samotni. Zupełnie jak Elio, tytułowy bohater najnowszej produkcji Pixara, która po wielu zawirowaniach, wreszcie trafiła do kin. 

Elio to animacja opowiadająca o dziesięcioletnim chłopcu, który ponad wszystko pragnie nawiązać kontakt z obcą cywilizacją. Od czasu tragicznej śmierci rodziców czuje się samotny, mimo że opiekę nad nim przejęła ciotka. Niestety, nie potrafi porozumieć się z nową opiekunką. Zarówno żałoba, jak i nietypowe zainteresowania chłopca potęgują jego poczucie wyobcowania. Pewnego dnia Elio dopina jednak swego i zostaje porwany przez statek kosmicznego sojuszu, który omyłkowo uznaje go za władcę Ziemi. Nowa produkcja Pixara to nie tylko kolorowa przygodówka. To opowieść u podstaw tragiczna, ale i uniwersalna. Jak donoszą niektóre źródła, animacja miała mieć pierwotnie zupełnie inny kształt. Dużo mroczniejszy i przeznaczony dla starszej publiki. Finalnie jednak za sterami zasiadły reżyserki Madeline Sharafian oraz Domee Shi, które zmieniły nieco trajektorię produkcji. Pomimo zmian, jakie zaszły w scenariuszu, da się zauważyć migawki tego, co mogło się w nim pierwotnie znaleźć. 

Elio porusza trudny temat straty, żałoby, niedopasowania do świata. To historia małego człowieka, który czuje się zagubiony wobec wielkości wszechświata. Wobec wielkości swoich doświadczeń. Ostatnimi czasu w animacjach (szczególnie Pixara) da się zauważyć trend, który osobiście stał mi się bardzo bliski. Na ekranie pojawiają się dzieci, które rzeczywiście zachowują się jak… dzieci. Nieprzewidywalne, ekspresywne, czasem dziwne. Elio właśnie taki jest — dziwny. I bardzo dobrze! To czyni go interesującym i czarującym. Jednak problemem Elio jest to, że na swoją „dziwność” nie ma przestrzeni. Jeszcze nie wie, jak zdrowo wyrazić emocje, w końcu jest tylko dzieckiem. Frustruje to jego nową opiekunkę, która finalnie czuje się tak samo samotna i niezrozumiana jak on. Oboje muszą wypracować wspólny język, który pozwoli im zbliżyć się do siebie. To budujący morał, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Bajka uczy cierpliwości i zrozumienia. Mimo że mogłoby się wydawać, że dorośli są z innej planety. 

fot. materiały promocyjne

Na korzyść filmu zdecydowanie działa budowany od pierwszego aktu emocjonalny związek z Elio. Chłopiec, niezrozumiany i pogrążony w żałobie, czuje się na Ziemi tak obco i źle, że woli zostać porwany przez kosmitów, niż pozostać w świecie, w którym „nikogo już nie ma”. Jego trudności z wyrażaniem emocji oraz obsesyjne zainteresowanie kosmosem można interpretować jako subtelną, zakodowaną reprezentację dziecka w spektrum autyzmu. Choć film nie nazywa tego wprost, pozostawia przestrzeń na taką interpretację. Jednocześnie warto podkreślić, że poczucie niedopasowania do ziemskiej rzeczywistości oraz silna więź z kosmosem mogą symbolizować wiele różnych doświadczeń wyobcowania. Wielowarstwowość czyni historię Elio otwartą na osobistą interpretację widza.

Niestety, film cierpi pod względem tempa narracji. Wszystko dzieje się za szybko, jakby twórcy próbowali zmieścić zbyt wiele w zaledwie godzinę i czterdzieści minut. Co nie jest krótkim czasem trwania jak na bajkę. Film przeładowany jest wątkami, które nie mają wystarczająco dużo przestrzeni, by się rozwinąć, a mimo tego potrafią okropnie się ciągnąć. Najciekawsza okazuje się druga połowa, w której Elio spotyka Glordona – syna wrogiego obcego planującego zniszczenie kosmicznego przymierza. To właśnie wtedy najlepiej wybrzmiewają motywy zarysowane w pierwszej części filmu, które wcześniej wydawały się zaledwie szkicami. Kosmita Glordon jest lustrzanym odbiciem Elio, dzięki tej znajomości chłopiec zauważa, że istnieje możliwość znalezienia wspólnego języka z ciocią. Trzeba również przyznać, że relacja Elio z nowym przyjacielem jest przeurocza i stanowi jeden z mocniejszych elementów filmu. 

fot. materiały promocyjne

Widać w Elio ambicję twórców, chęć stworzenia kolejnej wybitnej animacji w duchu Pixara. Niestety, filmowi brakuje tego „czegoś”, co mogłoby uczynić go ponadczasowym. Brakuje mu wewnętrznej spójności. Jest jednocześnie rozciągnięty i przeładowany, nie daje widzowi czasu na oddech. Momentami można wręcz zakwestionować logikę niektórych wydarzeń czy wiarygodność rozwiązań fabularnych. Trudno uwierzyć, że działania bohaterów są proporcjonalne do stawki, jaką przedstawia filmowy konflikt. 

Jednak pochwalić warto warstwę wizualną. Choć styl animacji niekoniecznie trafia w mój gust, trudno odmówić mu jakości i dbałości o szczegóły. Widać faktury materiałów, ziarenka piasku na plaży, delikatne efekty światła. Każdy detal został dopracowany z dużą precyzją. Kosmos, do którego trafia Elio, to kraina niesamowicie kolorowa i intrygująca. Widz ma okazję zobaczyć jedynie jego wycinek,  co okazuje się to trafną decyzją twórców. Ograniczenie skali pozwala skupić się na tym, co najważniejsze. Świat pozostaje pomysłowy i przyciągający wzrok, ale nie konkuruje z głównym wątkiem filmu, którym jest rodzina, żałoba i poszukiwanie przynależności.

fot. materiały promocyjne

Sama planeta Kosmicznego Stowarzyszenia to uosobienie raju, o którym marzy główny bohater. Niestety pewien zawód stanowią projekty istot pozaziemskich. Choć niektóre postaci zapadają w pamięć (jak Questa przypominająca ogromną różową płaszczkę czy Lord Grigon w mechanicznym szkielecie), wiele innych stanowi jedynie tło i nie wyróżnia się niczym szczególnym. Co więcej, rola kosmitów (poza Glordonem) w relacji z Elio jest znikoma. Z jednej strony pozwala to zachować koncentrację na jego więzi z ciocią, z drugiej pozostawia uczucie niedosytu. 

A więc gdzie plasuje się Elio na tle innych filmów spod znaku Pixara? Szczerze mówiąc, to produkcja z niższej półki. Sprawnie wykonana, z dopracowaną animacją i wyraźną ambicją, ale bez elementu, który naprawdę by zachwycił. Brakuje mu świeżości, która zwykle była znakiem rozpoznawczym studia. Nie znaczy to jednak, że film nie może się podobać. Absolutnie może. Sama bawiłam się naprawdę nieźle, a dzieci na sali kinowej żywo reagowały na przygody głównego bohatera. Nie obyło się także bez wzruszenia, w końcu to Pixar. Jednak Elio ma w sobie coś, co może trafić do serc pewnej grupy widzów. Zwłaszcza małych „nerdów”, tych wpatrzonych w kosmos i nie tylko. A może i niektórzy dorośli zobaczą siebie w Elio lub odnajdą się w sytuacji filmowych rodziców (opiekunów). W ostatecznym rozrachunku to produkcja wrażliwa, kolorowa i potrafiąca zaciekawić. Po prostu trochę przez twórców „przedobrzona”. 

Więcej o filmach i serialach przeczytasz na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Fanka filmów, literatury i popkultury, od małego karmiona klasykami kina przez rodziców- filmoznawców. W wolnych chwilach spędza czas na chodzeniu na koncerty, siedzi przy nowym cosplay'u lub dobrej herbacie i jeszcze lepszej książce. Miłośniczka Tolkiena i animacji wszelkiej maści.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

60/100

Relacja Elio z kosmitą Glordonem

Poruszenie trudnych tematów, takich jak żałoba

Ładna animacja, świat przedstawiony spodoba się młodszym widzom 

Za dużo wątków, które nie mają czasu porządnie wybrzmieć

Nie ma ani w fabule ani w wykonaniu nic odkrywczego

Movies Room poleca