Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

The Substance - recenzja body horroru z Demi Moore. Lustereczko, powiedz przecie… | 77. Festiwal w Cannes

Autor: Konrad Stawiński
22 maja 2024
The Substance - recenzja body horroru z Demi Moore. Lustereczko, powiedz przecie… | 77. Festiwal w Cannes

The Substance pokazywany w Konkursie Głównym Festiwalu w Cannes to reżyserski triumf Coralie Fargaet. Francuzka stworzyła film dla osób o mocnych nerwach, który w imponujący sposób wykorzystuje formułę ultrakrwawego, przepełnionego czarnym humorem i niesamowitymi transformacjami body horroru, by przedstawić satyrę na showbiznes i opowiedzieć kobiecą historię o presji młodości, standardach piękna oraz samoakceptacji. 

Główną bohaterką The Substance jest Elizabeth Sparkle, aktorka i telewizyjna trenerka fitness. Kobieta sukcesu, ale samotna. Słyszymy, że przed laty otrzymała Oscara, widzimy, że doczekała się uhonorowania w Alei Gwiazd, a korytarz w budynku stacji wypełniają niezliczone plakaty przedstawiające jej programy. Wciąż jest w świetnej formie i bez problemów nagrywa kolejny odcinek intensywnego programu. Niestety ostatni. Z przypadkowo podsłuchanej rozmowy dowiaduje się, że na jej miejsce szef szykuje młodsze zastępstwo. Nie mogąc pogodzić się z utratą statusu Elizabeth przyjmuje zaproszenie do udziału w kuszącym i sekretnym eksperymencie. Da on narodziny Sue, sklonowanej i odmłodzonej wersji gwiazdy. Jest jednak haczyk. Muszą przestrzegać ściśle narzuconego harmonogramu rotacji i niczym w The Ring słyszą, że mają tylko siedem dni. A jak wiadomo, zasady są po to, by je łamać. 

fot. materiały prasowe

Mimo licznych i przedstawianych na zbliżeniach scen degeneracji i deformacji ciała, łamiących się kości, odpadających paznokci, wypadających zębów, brutalnej przemocy, wkłuwania igieł i strzykawek to w The Substance i tak największym horrorem okazuje się tu presja bycia pięknym i młodym w świecie rozrywki. Nacisk, który wpycha kobiety w kompleksy, brak akceptacji własnego ciała, lęki przed starzeniem czy choroby i zaburzenia żywienia. Najlepiej i najmocniej w filmie Fargaet ilustrują je dwie sceny. W pierwszej, surrealistycznej, oglądamy jak Sue, klon Elizabeth, nagrywa kolejny odcinek porannego programu aerobikowego. W trakcie rozerotyzowanego tańca czuje, że na jej pośladkach nagle wyrosło coś sporego i w panice przerywa choreografię. Strach i zakłopotanie na twarzy Margaret Qualley potęguje jeszcze prośba jednej osoby z produkcji, która twierdzi, że zauważyła coś nietypowego i prosi o powtórki na zbliżeniu oraz w slow-motion. Do ekranów zbiega się gromada mężczyzn, by oglądać świecącą golizną gwiazdę, więc ta wykorzystuje okazję, by wyjść na zewnątrz. W ustronnym miejscu rozpoczyna podskórne przenoszenie niechcianego ciała obcego, by wyjąć je przez pępek. Okazuje się nim skrzydełko lub udko kurczaka. Druga scena, która śmiało mogłaby trafić do teoretycznego uwspółcześnionego horroru o Złej Królowej z Królewny Śnieżki, to niezwykle przejmująca ilustracja desperacji, rezygnacji i utraty pewności siebie. W świetnie zagranej i zmontowanej scenie Demi Moore kilkukrotnie przed lustrem próbuje makijażem wykreować idealną wersję siebie randki, ale czyhające za oknem bilboardy z Sue sprowadzają ją wyłącznie w jeszcze większą otchłań i załamanie.

Więcej recenzji z 77. Festiwalu w Cannes:

Oglądając The Substance nie widzimy wyłącznie prostego b-klasowego body horroru czy celnej satyry na przeseksualizowany i zdominowany przez męskie spojrzenie showbiznes, ale lunatyczną wizję, która jest niczym Portret Doriana Graya, teledysk do Call on me Erica Prydza, Mucha, Toxic Avenger i Carrie w jednym. Totalną jazdę bez trzymanki, której nie da się łatwo wyprzeć z głowy. Sceny tu albo skręcają w fotelu albo bolą od samego patrzenia. Sceny, szczególnie te finałowe, ciężkie do zapomnienia, a dla wielu może i odzobaczenia. Piękno miesza się tu z brzydotą. Słodkość i urokliwość z odrazą i pogardą. Śmiech ze smutkiem. Emocjonalną intymność z ekshibicjonizmem ciał. 

Będę mocno trzymał kciuki za powodzenie filmu Fargaet w canneńskim konkursie oraz szeroką dystrybucję w kinach. Serio, tę substancję powinien spożyć każdy kinoman.

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.