Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Złodziejaszki - recenzja japońskiego arcydzieła nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes

Autor: Radek Folta
21 marca 2019
Złodziejaszki - recenzja japońskiego arcydzieła nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes

Hirokazu Koreeda to reżyser, który ma oko do relacji rodzinnych. Jego najnowszy film jest równie znakomity, co pamiętny Jak ojciec i syn i czarująca Moja młodsza siostra. Spadkobierca mistrza Yasujiro Ozu oraz społeczny komentator o duchu Kena Loacha potrafi lirycznie opowiedzieć o związkach między ludźmi, ale też dopilnować tego, żebyśmy zrozumieli kontekst ekonomiczny i moralny przedstawianej historii. Złodziejaszki to film, który działają doskonale na obydwu poziomach, nie popada w ckliwość i dosłowność, nie przypomina taniego melodramatu, ani irytującej agitki. Ale mimo to mamy ochotę przeklinać ten niesprawiedliwy świat.

Ojca i jego siedmioletniego syna z rodziny, o której opowiada w swoim filmie Koreeda, poznajemy na zakupach w supermarkecie. Jednak postacie nie mają zamiaru za nic płacić. Okradanie sklepów ich normalny zwyczaj – pomagając sobie, obserwując pracowników i ochroniarzy, popełniają zbrodnię idealną. Wracając do domu ukradną jeszcze jedno: małą dziewczynkę, siedzącą samotnie na balkonie. Na początku motywuje ich chęć pomocy. Dziecko jest głodne, na zewnątrz jest zimno, a rodziców nigdzie nie widać. Kiedy dorośli postanawiają najedzoną dziewczynkę odstawić na miejsce, słyszą kłótnię pijanych rodziców, obarczających się odpowiedzialnością za jej zniknięcie. „I tak jej nie chciałam!” słyszymy zza kadru krzyczącą matkę. Może to i lepiej, żeby mała została na razie pod okiem Osamu (Lily Franky) i Nobuyi (Sakura Andô), bo tam przynajmniej ktoś o nią zadba.

Zobacz również: Kafarnaum – recenzja libańskiego filmu nominowanego do Oscara

Mieszkająca pod Tokio rodzina ledwo wiąże koniec z końcem, a każdy pracuje, jak może. Okradane sklepów jest tylko jednym ze sposobów na przetrwanie. Siostra chłopaka pracuje dorywczo w klubie ze strip-tease’em. Nestorka rodu dostaje regularną emeryturę, jedyny stały dopływ gotówki, po tym, jak Osamu miał wypadek w swojej pracy i nie ma zatrudnienia. Jednak brak pieniędzy zastąpiony jest miłością między domownikami. Dwójka najmłodszych bohaterów zaczyna przejawiać pewne elementy zazdrości, ale to normalne w tym wieku. To nie jest najważniejszym tematem Złodziejaszków. Z upływem czasu zacznie się wyjaśniać, że związki w oglądanej przez nas rodzinie nie są tak oczywiste, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe
Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe

Koreeda prowadzi narrację spokojnie i bez większych fanfar. Historia rozwija się organicznie i bardziej interesuje go ukazanie nam postaci w pełnej krasie, niż dążenie do jakiegoś gwałtownego wydarzenia. Siłą obrazu są niby przypadkiem obserwowane zwykłe zachowania i codzienne czynności. Wspólna kolacja, zabawy dzieci, wyprawa na plażę. W tych pozornie prostych, ale mistrzowsko skomponowanych scenach jest wszystko, bez mówienia niczego. Uczucie, które ukazują sobie członkowie rodziny, troska o drugą osobę, chwile słabości i załamania. Kamera jest obserwatorem, jakby reżyser chciał dać jak najwięcej informacji o swoich postaciach. Pokazuje nam ich zachowania, takie jak kradzież, ale stawia to na tle szerszego kontekstu. Stąd na pierwszy rzut oka fakt, który postrzegany jest jako przestępstwo, ma zupełnie inny wydźwięk kiedy wiemy, że robi to ktoś, by przetrwać kolejny dzień. Moralne osądy u Koreedy są niełatwe i twórca niemal prowokacyjnie pyta widzów pod sam koniec: czy wiedząc to wszystko jesteście w stanie wybaczyć nawet największą zbrodnię?

Zobacz również: Nieznane filmy znanych reżyserów #17 – Hirokazu Koreeda

Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe
Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe

Zręcznie oplatającą tą obserwacyjną warstwę jest delikatna niczym jedwabna nić narracja. Ta prowadzona jest z ogromnym wyczuciem i taktem, zdradzając widzowi tylko to, co powinien w danej chwili wiedzieć. Choć Złodziejaszki w pewnym momencie są coraz bardziej zaskakujące pod względem tego, co dzieje się na ekranie, naprawdę trudno oddzielić to od obserwacji. Jedno z drugim jest idealnie zlepione, jak dwie krawędzie smacznego japońskiego pierożka.

Zobacz również: Girl – przedpremierowa recenzja (chciałbym żeby) dobrego filmu na ważny temat

Film Koreedy jest stanowczym, choć brak w nim krzyków i sloganów, głosem w sprawie obrony biedniejszych, słabszych członków naszego społeczeństwa. Pokazuje biedę bez zbędnego protekcjonalizmu. Japońskie filmy często stronią od tych tematów, koncentrując się na klasie robotniczej czy średniej. Reżyser nie wstydzi się tego, że także w jego kraju, postrzeganym jako apoteoza sukcesu i ojczyzna pracoholików, ludzie mogą żyć w pełnym ubóstwie i na granicy prawa. Nie przypadkiem dwa lata po nagrodzeniu Ja, Daniel Blake Kena Loacha w Cannes, kolejny raz Złotą Palmę otrzymał film na wskroś społeczny, przesycony humanitaryzmem.

Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe
Kadr z filmu Złodziejaszki / fot. materiały prasowe

Najważniejszym motywem Złodziejaszków jest pytanie o wyznaczniki i granice rodziny. Co takiego definiuje ludzi, którzy mieszkają pod jednym dachem, troszczą się o siebie, wspierają i gotowi są na wszelkie poświęcenia, jako rodzinę. Czy są to więzy krwi, czy może coś zupełnie innego. Odpowiedź w tym wypadku jest w miarę prosta. Dlatego z bólem serca obejrzymy rozgrywające się w finale sceny, kiedy w relacje między domownikami będzie mieszało się państwo.

https://youtu.be/Z3Agi-TrDKU

Złodziejaszki nie tylko wyjechały w ubiegłym roku z Cannes z najważniejszą nagrodą festiwalu. Produkcja konkurowała też o Złote Globy i Oscara w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny. Ta ujmująca historia zasługuje na wiele więcej laurów, ale przede wszystkim - na nieskończoną miłość ze strony widzów.

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe / PMPG Polskie Media
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.