Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Tony Hawk's Pro Skater 3 + 4 - recenzja gry! Stary cukierek w nowym papierku?

Autor: Mikołaj Lipkowski
21 lipca 2025
Tony Hawk's Pro Skater 3 + 4 - recenzja gry! Stary cukierek w nowym papierku?

Jeśli jakieś 15–20 lat temu miałeś pod ręką blaszaka z procesorem ledwo zipiącym i kartą graficzną, która bardziej się grzała niż działała, to twoje gamingowe menu wyglądało podobnie do mojego: Wormsy, Need for Speed: Most Wanted, GTA (San Andreas lub Vice City) i — wiadomo — Tony Hawk. W Polsce deskorolkowy cykl dorobił się niemal kultowego statusu, bo skejci zawsze byli tu równie głośni jak punki i metale. I nawet jeśli twoje „ollie” kończyło się zjazdem w pustą rampę, to i tak klepanie kombosów dawało dziką frajdę. Pytanie tylko: czy remaster trójki i czwórki potrafi wywołać ten sam banan na twarzy?

Tony Hawk’s Pro Skater nigdy nie udawał czegoś, czym nie jest. Wybierasz skejta, wbijasz na mapę i szarpiesz triki: grindy, kickflipy, manuale, zbierasz literki SKATE, robisz wyzwania, nabijesz absurdalne combosy i patrzysz, jak licznik punktów wariuje. To była czysta esencja zręcznościówki, zero udawania symulacji. I wiecie co? Nadal jest. Po tych wszystkich godzinach grania mogę śmiało powiedzieć, że rdzeń pozostał nietknięty — i chwała za to.

Trudno mi ocenić tę grę. Wszystko dlatego, że żyjemy w erze remasterów i remake'ów, która zabija oryginalność w świecie. Z jednej strony cieszymy się, bo gramy w coś co już znamy, lecz w odświeżonej wersji. Remaster błyszczy przede wszystkim wizualnie. Plansze wyglądają obłędnie, tekstury ostrzejsze niż krawężnik pod skateparkiem, a modele skejtów nareszcie nie przypominają woskowych figur z taniego muzeum. Do tego poprawiona fizyka, która wciąż jest arcade’owa, ale już mniej toporna, no i soundtrack… tu czapki z głów. Klasyki od Iron Maiden, Motörhead i Alice in Chains mieszają się z nowym mięchem w stylu Denzela Curry’ego. Nie wiem, kto to składał, ale zasłużył na deskę z autografem Hawk’a.

Jednak, jak to z remasterami bywa, im dłużej grasz, tym bardziej czujesz dysonans. Bo z jednej strony: wow, piękna grafika, nowi zawodnicy, kilka dodatkowych ficzerów, tryb „nowa gra+”, więcej opcji dla początkujących. Z drugiej: to wciąż te same misje na czas, ten sam archaiczny system „wiecznego jeżdżenia” i te same zamknięte plansze, które dziś — w erze otwartych światów — trącą myszką. Sam pamiętam, jak w oryginalnej czwórce po raz pierwszy śmigałem po pół-otwartym (ale otwartym!) mieście i… no właśnie, czemu tego tu nie ma?

Análisis de Tony Hawk's Pro Skater 3 + 4, una buena remasterización que  patina en algunos aspectos clave

Największy zarzut? Zbyt kurczowe trzymanie się schematów sprzed dwóch dekad. Widać, że twórcy bali się tknąć fundamentów, żeby nie urazić weteranów, ale mogli jednak przemycić trochę świeżych pomysłów. Skoro już sięgają po naszą nostalgię, to czemu nie podrasować jej tym, co seria zyskała później?

Na szczęście nawet w tej wersji Tony Hawk’s Pro Skater 3 + 4 ma to, co najważniejsze: frajdę. Robienie kombosów dalej wymaga skilla i cierpliwości, frustracja miesza się z euforią, a kończenie mapy na 100% nadal daje satysfakcję większą niż zaliczenie porządnego grind raila w realu. Nowi gracze znajdą tu sporo ułatwień, starzy wyjadacze poczują się jak w domu.

Podsumowując: to solidny remaster. Czy przełomowy? Nie. Czy wart ogrania? Absolutnie. Dla jednych będzie to nostalgiczna podróż, dla innych — okazja, żeby pierwszy raz wywinąć kickflipa na wirtualnym dachu szkoły. I choć trochę szkoda, że nie pokuszono się o bardziej odważne zmiany, to i tak bawiłem się świetnie, a pad ani razu nie wyleciał przez okno.

Inne gamingowe recenzje na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Więcej informacji o
Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.