Walka z Kulanem Gathem trwa, choć czarnoksiężnik realizuje swoje plany nie zawsze w otwarty sposób. Tymczasem Conan błąka się po świecie, czasem parając się mniej szlachetnymi zadaniami. Ci, którzy jednak wiedzą, że Cymeryjczyk bywał złodziejem, nie będą zdziwieni. Ostatecznie jego antagonista nie daje mu prowadzić wesołego żywota, uderzając z ogromną siłą. Nadmienię jedynie, że we wszystko zamieszany jest lovecraftowski arcywróg Doktora Strange'a - Shuma-Gorath. I to nie on jest tu tym złym.
O ile postać Conana okazała się na tyle plastyczna, by wpasować się w uniwersum Marvela, tak jego wróg to element jakby z zupełnie innego zestawu. Kulan Gath początkowo budził pewien szacunek, wszak sam jeden wziął na swą klatę dwóch doktorów - Dooma i Strange'a. W tym tomie jednak coś pękło. Duggan podniósł jego moc do granic absurdu, tworząc z literackiego złola kolejną niepokonaną pół-boską postać, gubiąc przy tym jego pierwotny charakter. Na dodatek czarnoksiężnik włazi też w działkę zajmowaną między innymi przez wspomnianego Dooma, co czyni go wtórnym i niepotrzebnym w tak złożonym uniwersum. Jeśli Conan zostanie na dłużej w Marvelu, niech znajdzie sobie lepszego przeciwnika...
Gerry Duggan wszedł mocno w klimaty conanowe. Przemoc przekracza tu poziom, który zwykle widzimy w Marvelu, a sięganie po kolejne zasoby herosów w ciężkiej batalii z Kulan Gathem przypomina raczej wielkokalibrowy event niż taśmową serię z pobocznym wcieleniem Mścicieli. Scenarzysta w porę jednak hamuje, zachowując nad wszystkim kontrolę, choć stężenie akcji czasem dochodzi do punktu krytycznego. Czego właściwie można oczekiwać po komiksie o nieco mniej grzecznych Avengers, choć czujcie się ostrzeżeni. Conan bowiem nie jest tu w żaden sposób ugrzeczniony i to on wraz Gathem grają pierwsze skrzypce.
Bywam roszczeniowy jeśli chodzi o poziom rysunków. I nie chodzi mi o to, by wszystko tworzył panteon moich ulubionych artystów, ale aby były one dostosowane do historii. Ot w Savage Avengers tom 3 taki Bill Sienkiewicz nie odnalazłby się za dobrze. Za to nieźle mają się prace Patcha Zirchera. Dużo tu scen bitewnych podlanych krwią w stylu heroic fantasy. To za sprawą prac Zirchera komiks mocno uwypukla właśnie postać Conana. I nie oszukujmy się. Savage Avengers to okazja do przechwałek Marvela, kto to właśnie dołączył do ich zasobnego świata.
Już sam tytuł mówi wszystko o tym komiksie. Bywa dziko, bywa superbohatersko i bywa heroicznie-fantastycznie. Akcja nie wydaje się być naciągana, choć wykorzystuje dobrze znane komiksiarzom klisze i nie oczekujcie wielkich przełomów. Savage Avengers to przyjemna seria, posiadająca wszystko to, czego od niej oczekiwałem, choć nie wiem, czy Egmont zdecyduje się na jej kontynuację. Z drugiej strony Conan cieszy się u nas pewną estymą. Dla fanów niezobowiązującego, dynamicznego Marvela ze szczyptą „czegoś innego” to pozycja doskonała.
Tytuł oryginalny: Savage Avengers #20-28
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Patch Zircher
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 204
Ocena: 70/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.